Gdy cena złota przełamała 4-letnie minimum, rynek spojrzał na Chiny. Państwo Środka jest największym konsumentem kruszcu, a jego mieszkańcy słyną z zamiłowania do wykorzystywania okazji dawanych przez spekulantów. Czy tym razem Chińczycy znów podtrzymają ceny?


Gdy w piątek kurs kontraktów terminowych na złoto przełamał wsparcie w postaci 1.180 USD/oz., na rynku powiało grozą. Poziom ten wcześniej trzykrotnie zatrzymywał przecenę kruszcu: w czerwcu i grudniu 2013 oraz październiku 2014 roku. Wszyscy pamiętali też, co się stało w kwietniu 2013 roku, gdy poddało się długo bronione wsparcie w postaci 1.520 USD/oz.

Wiosną 2013 roku „cena złota” - rozumiana jako kurs najbliższego kontraktu terminowego na nowojorskim Comkesie – zanurkowała o 26%, notując najsilniejszy spadek od roku 1980. Paniczna wyprzedaż na rynku terminowym skutkowała paniką kupna na rynku złota fizycznego. Od Tokio przez Azję Południowo-Wschodnią po Nowy Jork ludzie ustawiali się w kolejki, aby kupić okazyjnie przecenione złoto.
Najwięcej metalu wyprzedawanego przez amerykańskich inwestorów (za pośrednictwem ETF-ów) kupili oczywiście Chińczycy. W 2013 roku chiński popyt na złoto wzrósł o 32% i po raz pierwszy w historii przekroczył tysiąc ton. Był to transfer złota z Zachodu na Wschód na historyczną skalę.
Obecna sytuacja na rynku terminowym teoretycznie do złudzenia przypomina wydarzenia z kwietnia ’13. Znów upadło kluczowe wsparcie, znów Fed ma „zaostrzyć” politykę monetarną, znów dolar rośnie w siłę i znów wszyscy patrzą na Chińczyków. Jednak tym razem ci ostatni nie kwapią się do zakupów złota. Doniesienia z Państwa Środka nie wskazują na wzmożony popyt na królewski metal. Ceny na szanghajskiej giełdzie złota pozostają stabilne. Dilerzy oraz importerzy pytani o chiński popyt także nie odnotowali istotnego wzrostu zainteresowania kruszcem, choć złoto jest obecnie o 40% tańsze niż w rekordowym wrześniu 2011 roku.
Z drugiej strony również sytuacja na rynku instrumentów pochodnych jest dużo spokojniejsza. Cena złota nie spada na łeb na szyję, tylko ustabilizowała się powyżej 1.160 USD/oz. Niektórzy analitycy spekulują, że dopiero spadek w okolice tysiąca dolarów za uncję byłby w stanie skłonić Chińczyków do wyciągnięcia portfeli i wejścia na rynek.
A to wcale nie jest wykluczone. Jeśli przyjąć, że kurs złota (w USD) właśnie wyłamał się z rocznej konsolidacji w przedziale 1180-1430 USD, to ruch w dół o 250 USD oznaczałby zejście do 930 USD za uncję... czyli niemal dokładnie do lokalnego szczytu z dnia upadku Lehman Brothers. Być może takie właśnie przesilenie jest potrzebne, aby zakończyć 3-letnią bessę na złocie i skłonić „słabe ręce” do ostatecznej i bezwarunkowej kapitulacji.
Krzysztof Kolany