

Wybory prezydenckie za nami. Emocje powoli opadają i zaczynają się trudne pytania do prezydenta elekta w sprawie złożonych w kampanii obietnic. O ile w sprawach społecznych Andrzej Duda mocno rozbudził apetyty wyborców, to obietnice złożone przedsiębiorcom nie były przesadnie rozdmuchane.
W poniedziałkowy wieczór stało się jasne, że Pałac Prezydencki będzie miał nowego lokatora. Co prawda większość głosujących Polaków wybrała Andrzeja Dudę, ale wśród przedsiębiorców wygrał ustępujący prezydent. Być może dlatego, że pretendent rzadko swój przekaz kierował do osób prowadzących własny biznes.
„Nadzieja na zmianę”
– Andrzej Duda daje nadzieję na zmianę, bo po ośmiu latach nie pokładam żadnej nadziei w Platformie Obywatelskiej. Nawet jeśli Duda nie okaże się mężem stanu, to i tak gorzej już nie będzie. Niech nowy prezydent zawetuje choć co dziesiątą złą ustawę blokującą rozwój biznesu, to już będzie postęp. Może moi znajomi przestaną wówczas zakładać firmy w Londynie czy na Słowacji. W końcu Duda to młody, myślący prawnik, prawda? – mówił Roman Kluska dzień po wyborze nowego prezydenta. Oczekiwania znanego przedsiębiorcy zweryfikuje 5 lat prezydentury Andrzeja Dudy, ale dziś warto przypomnieć postulaty, z którymi prezydent elekt szedł do tych wyborów. Z gąszczu propozycji i obietnic niełatwo jest wyłowić te skierowane do przedsiębiorców.

Najistotniejszym elementem programu Andrzeja Dudy dla osób prowadzących biznes było obniżenie stawki podatkowej do 15%. Jednoosobowa firma płaciłaby niższe podatki w przypadku zatrudniania pracowników. - Proponuję, aby mikroprzedsiębiorcy zatrudniający co najmniej 3 osoby płacili podatek w wysokości 15 procent - czyli znacznie niższy, niż obecnie – mówił przed wyborami kandydat PiS na prezydenta. Postulat ten zresztą znalazł się także w programie Prawa i Sprawiedliwości przyjętym w lutym 2014 roku na kongresie tej partii.
Podatki od nowa
Andrzej Duda zapowiedział także powołanie Rady Przedsiębiorczości, która rozpocznie prace nad nowym systemem podatkowym. Celem jest stworzenie otoczenia prawnego przyjaznego przedsiębiorcom i skłaniającego ich do inwestowania w naszym kraju. Mają temu służyć ulgi inwestycyjne polegające na tym, że przedsiębiorstwa realizujące inwestycję w danym roku podatkowym mogłyby w tym samym roku podatkowym ją odliczyć w pełnej wysokości. Kwota odliczenia może być dwa razy większa, jeśli przedsiębiorca dokonuje wydatków na inwestycje o charakterze badawczo-rozwojowym i innowacyjnym.
Nowy system podatkowy ma również niwelować fakt, że obecne ustawy są „przeszyte orzecznictwem Trybunału Konstytucyjnego i dokonywanymi na przestrzeni ostatnich lat nowelizacjami – zapowiadał Andrzej Duda. Co ciekawe, nad nową ordynacją pracuje także rząd z ministrem finansów na czele.
„Nie” dla szybkiego przyjęcia euro
W połowie kampanii dyskusję zdominował temat wejścia Polski do strefy euro. Andrzej Duda zarzucał urzędującemu prezydentowi chęć szybkiego przyjęcia wspólnej waluty, przypominając w spotach wypowiedzi Bronisława Komorowskiego. Pretendent opowiadał się za odłożeniem tej decyzji do momentu zrównania poziomów rozwoju Polski z krajami tzw. starej Unii. Takie stanowisko kandydata na prezydenta trafiło na podatny grunt. Aż 60 proc. firm negatywnie odnosi się do pomysłu przejścia w Polsce ze złotego na euro — wynika z badania Keralli Research przeprowadzonego w lutym tego roku wśród mikro-, małych i średnich przedsiębiorców. Zwolennicy europejskiej waluty stanowią zdecydowaną mniejszość — zaledwie 27,5 proc. Podobnie wyglądają nastroje w całym społeczeństwie dlatego z realizacją tej obietnicy nie powinno być problemu.
- Prezydent Polski nie zajmuje się gospodarką. Wszyscy kandydaci traktowali w tych wyborach przedsiębiorców jak idiotów. Prezydent ma co prawda inicjatywę ustawodawczą, natomiast przyjęło się, że wykorzystuje ją w wyjątkowych sprawach. To premier w naszym ustroju zajmuje się gospodarką – komentuje Cezary Kazimierczak ze Związku Przedsiębiorców i Pracodawców. - Jestem zdania, że najwyższy czas na dyskusję o zmianie konstytucji tak, aby dokładnie określić kto sprawuje władzę. Obecne zapisy i podział kompetencji wywołują napięcia miedzy rządem a Pałacem Prezydenckim – dodaje.
Jeżeli chodzi o propozycje prezydenta elekta dla przedsiębiorców, to prezes ZPP z zadowoleniem konkluduje, że nie było ich dużo. - Odnośnie do obniżenia podatku dla mikrofirm od dawna postuluję inne rozwiązanie. Jestem zwolennikiem prostego podatku obrotowego płaconego na zasadach ryczałtu. Obecnie każda propozycja prowadzi do mnożenia stanowisk urzędników. Nikt nie lubi podatków. Trzeba przynajmniej ułatwić ich płacenie. W kwestii przyjęcia euro to jestem temu przeciwny, gdyż własna waluta to ważny instrument prowadzenia polityki gospodarczej. Jesteśmy zbyt biednym krajem, żeby się takiego instrumentu pozbywać. Niedawno byłem w Kambodży i tam walutą jest dolar, ale nie są od tego bogatsi – mówi Cezary Kazimierczak.
Czego zabrakło?
O wiele dłuższy od listy obietnic złożonych przedsiębiorcom jest wykaz spraw, o których przyszła głowa państwa zapomniała. Prezydent elekt bardzo mało jak na prawnika i byłego wiceministra sprawiedliwości w swojej kampanii mówił o poprawieniu pracy sądów. To tym bardziej dziwne, że kandydował jako europoseł partii, która hasła silnego i sprawnego państwa ma na swoich sztandarach od jej początków. A przecież ciągnące się latami procesy w sprawach gospodarczych są jedną z głównych bolączek przedsiębiorców. Według danych Związku Przedsiębiorców i Pracodawców dziś przedsiębiorca w sporze sądowym na prawomocne orzeczenie czeka średnio 685 dni. W tym czasie musi dopełnić 33 formalności. W tej materii trudno znaleźć konkretne propozycje wychodzące naprzeciw oczekiwaniom biznesmenów.
Przedstawiciel partii, która w czasie swoich rządów obniżyła składkę rentową, ani jednym zdaniem nie wspomniał o tym podczas swoich wystąpień. Kandydat nie skorzystał również z pomysłów zawartych w programie PiS, który został przyjęty w lutym 2014 r. na kongresie tej partii. Były tam propozycje wprowadzenia „firmy na próbę”, wedle której osoba rozpoczynająca przygodę z biznesem mogłaby zadecydować, czy rejestracja jej firmy nastąpi po 6 czy 12 miesiącach od podjęcia pierwszych kroków w biznesie. Innym pomysłem było postulowane od dawna przez młodych przedsiębiorców, aby początkująca firma odprowadzała składki do ZUS dopiero, gdy w jej księgach pojawi się zysk. Wprowadzenie takich rozwiązań nie wymagało znaczących środków, dlatego dziwi fakt, że zabrakło ich w obietnicach przyszłego prezydenta Polski.
























































