

Kolejne demonstracje chilijskich studentów. Ponad 150 tysięcy osób protestuje w stolicy kraju nie tylko w sprawie reformy edukacji, ale i przeciw korupcji polityków.
"Ani skorumpowani, ani biznesmeni - niech Chile zdecyduje o naszej edukacji" - mówi jedno z czołowych haseł dzisiejszego protestu.Tak studenci, wspierani przez nauczycieli, wyrażają swoje niezadowolenie z prac nad reformą sytemu edukacji. Twierdzą, że ich przedstawicie w rządzie nie mają w niej wielkiego udziału.
Jak tłumaczy Mabel Díaz - profesor Uniwersytetu Alberto Hurtado w Santiago, wyjście na ulicę stało się konieczne, gdy zawiodły nadzieje pokładane w dialogu rządem a przedstawicielami uczelni w kongresie.
Protest to również skutek niedawnych skandali korupcyjnych, w które zamieszana była zarówno prawica, jak i syn rządzącej obecnie prezydent Michelle Bachelet. "W kółko widzimy - dodaje Díaz - jak politycy wzbogacają się naszym kosztem. Jednocześnie mówią, że nie ma pieniędzy na edukację czy na zdrowie. Nie mamy obecnie w rządzie nikogo, kto nas reprezentuje i komu możemy zaufać. Ludzie są zmęczeni".
Protesty odbywają się również w innych miastach Chile.
Informacyjna Agencja Radiowa/IAR/Monika Trętowska/Santiago de Chile/em/