Z miesiąca na miesiąc kurczy się sieć placówek bankowych w Polsce. Obecnie jest ich już mniej niż 10,6 tys. – to o spadek o 30 proc. w porównaniu do danych sprzed dekady. Instytucje likwidują placówki, a wraz z nimi etaty w oddziałach. Dziś więcej bankowców pracuje już w centralach niż w sieci sprzedaży. A to jeszcze nie koniec cięć.


Sieć placówek bankowych rosła mniej więcej do roku 2012. Było to spowodowane m.in. boomem na kredyty mieszkaniowe. Wówczas liczba oddziałów przekroczyła 15 tys. Po kryzysie finansowym rynek zaczął się jednak zmieniać, a sieć placówek zaczęła topnieć. Przez minioną dekadę skurczyła się o 30 proc. Z najnowszych dostępnych danych KNF wynika, że na koniec kwietnia 2022 r. banki miały już tylko 10,6 tys. placówek. Dane te obejmują placówki własne (5,1 tys.), filie i ekspozytury. Tylko w ciągu ostatniego roku liczba oddziałów stopniała o 832.
Duże banki pozamykały setki placówek, na przykład PKO BP w ciągu 10 lat okroił sieć o ponad 200 oddziałów, a liczbę agencji zredukował o przeszło 750. Bank Pekao zlikwidował w ciągu dekady ponad 400 placówek, a Santander Bank Polska (wcześniej BZ WBK) od 2014 r. ponad 390. Z danych Bankier.pl wynika, że w 2021 r. niemal każdy bank uniwersalny zmniejszył sieć placówek własnych. Najwięcej, bo 90, zamknął Pekao. Na drugim miejscu pod tym względem był Santander (-72), a na kolejnym Getin (-53). Nie są to jednak rodzynki – sieć cięli prawie wszyscy.
Globalne trendy
Zamykanie placówek bankowych jest globalnym trendem, co potwierdzają statystyki Banku Światowego. Wynika z nich, że w Polsce w 2020 r. na 100 tys. dorosłych mieszkańców przypadało 25,7 placówek bankowych, dekadę wcześniej wskaźnik ten wynosił 34. W skali globalnej wskaźnik ten spadł z 12,8 do 10,8. Są jednak kraje europejskie, w których nadal jest wyższy niż kiedyś w Polsce. Np. w Hiszpanii wynosi on 45,5, we Włoszech 37,6, we Francji 33,2, a w Belgii 29,6. Na drugim biegunie są np. Niemcy (9,4) i Holandia (7) oraz kraje skandynawskie - w Szwecji na 100 tys. dorosłych mieszkańców przypada 13,8 placówek, w Norwegii mniej niż 5,5, a w Finlandii 4. W każdym z tych krajów wskaźnik spadał w ostatnich latach.
Liczba placówek bankowych na 100 tys. dorosłych mieszkańców - Polska

Bezpieczny kredyt 2% - najważniejsze fakty
Na czym polega? Kto może skorzystać? Ile kredytu można dostać? Co z wkładem własnym? Czy dopłaty można stracić? Pobierz e-book bezpłatnie lub kup za 10 zł.
Masz pytanie? Napisz na marketing@bankier.pl
Wraz z topniejącą siecią placówek kurczy się zatrudnienie w branży bankowej. Jak wynika z danych KNF, jeszcze 7 lat temu w centralach banków pracowało 73 tys. osób, a w sieci sprzedaży blisko 100 tys. Dziś proporcje te wyglądają zgoła inaczej – centrale zatrudniają 80 tys. osób, a w sieci placówek pracuje już tylko 62 tys. Łącznie branża zatrudnia niecałe 143 tys. osób. To o ponad 3,5 tys. mniej niż rok wcześniej i aż o ponad 30 tys. mniej niż przed dekadą. Z danych Bankier.pl z kolei można wyczytać, które banki uniwersalne najmocniej redukowały liczbę pracowników w 2021 r. Czternastka, która udostępniła informacje, na koniec roku zatrudniała łącznie 93 tys. ludzi. Najmocniej zatrudnienie zredukowały: Santander (889 etatów), Millennium (566) i Alior (431).


Placówek ubywa i zmieniają się ich funkcje. Jeszcze do niedawna oddział bankowy służył klientom przede wszystkim jako okienko transakcyjne do zlecania przelewów czy dokonywania wypłat. Dziś coraz więcej banków odchodzi od tego modelu. Na 5 tys. placówek własnych banków już blisko 600 ma status „bezgotówkowy”. Oznacza to, że w takim oddziale nie można już zlecić przelewu, dokonać wypłaty czy wpłaty w kasie. Służą do tego urządzenia samoobsługowe zlokalizowane w oddziale czy w jego najbliższej okolicy. Pracownicy placówki zajmują się natomiast obsługą pozostałych spraw i doradztwem.
Skalę zmian dobrze widać po niektórych bankach. Na przykład w ING na 253 placówki aż 188 ma status bezgotówkowy. W BNP Paribas na 405 placówek jest to 148. W Millennium – 100. Na razie przed zmianami bronią się jeszcze duże banki, ale trend bezgotówkowy dotarł też do nich. PKO BP ma już 34 oddziały bezgotówkowe, Pekao – na razie jedynie 2, a Santander – 19.
Liczba placówek bezgotówkowych - I kw. 2022
Cyfrowi nie chodzą do oddziałów
Okienka i kasjerzy znikają z oddziałów, bo zmieniają się preferencje klientów banków. Coraz więcej osób korzysta z kanałów zdalnych, takich jak bankowość internetowa i mobilna. Zwłaszcza w tym drugim obszarze w ostatnich latach dokonała się prawdziwa rewolucja. Jak wynika z danych Bankier.pl, z kanału mobilnego korzysta już 20,5 mln klientów banków, z czego ponad 11 mln ma status „mobile only”. W żargonie bankowym oznacza on klienta, który do obsługi swoich finansów wykorzystuje wyłącznie telefon komórkowy. Nie korzysta już na przykład z bankowości internetowej. A im więcej osób obsługuje swoje finanse elektronicznie, tym zapotrzebowanie na kasjerów spada. Ostatnie lata, które upłynęły pod znakiem pandemii, jeszcze mocniej nasiliły ten trend. W badaniu Deloitte z 2020 r. 40 proc. konsumentów przyznało, że z bankowości mobilnej korzysta częściej niż przed atakiem COVID-19.
Nie można jednak zganiać całej winy na cyfrowe kanały. Warto też zauważyć, że kurczy się liczba banków na rynku. Przed dekadą na działało 45 banków komercyjnych, w 2022 r. już tylko 30. Zmniejszyła się też liczba banków spółdzielczych – z 572 do 502. Ostatnie lata przyniosły konsolidację sektora, a każdej fuzji towarzyszyły redukcje zatrudnienia i tzw. optymalizacja sieci sprzedaży. Oznacza to, że banki likwidowały dublujące się placówki, łączyły departamenty i struktury. Swoje trzy grosze dołożyła też pandemia i kilka lat z niskimi stopami procentowymi.