Najnowsze dane z rynku pracy wskazują, że firmy na razie nie zareagowały na jesienne pogorszenie warunków gospodarczych zwolnieniami pracowników. A przynajmniej nie na taką skalę, która byłaby widoczna w danych makroekonomicznych.


Mogą być dwie przyczyny odporności miejsc pracy. Jedna jest taka, że firmy jeszcze nie zdążyły zareagować. Druga – bardziej prawdopodobna – że sytuacja gospodarcza jest lepsza od oczekiwań i listopadowe restrykcje nie uderzyły bardzo mocno w firmy.
Ministerstwo Rodziny podało wstępnie, że stopa bezrobocia rejestrowanego wyniosła w listopadzie tylko 6,1 proc., czyli dokładnie tyle, ile w poprzednich miesiącach. To były dane znacznie lepsze od oczekiwań, bo ekonomiści na rynku powszechnie oczekiwali wzrostu stopy bezrobocia do 6,3 proc. Różnica wydaje się mała, ale w przypadku tych danych takie niespodzianki nie zdarzają się często. I ta mała różnica może dużo mówić o bieżącej koniunkturze.
Ciekawe dane na temat rynku podała też we wtorek firma Manpower, prowadząca regularne badania wśród dużych pracodawców. Z jej badań wynika, odsetek firm planujących zatrudniać pracowników przewyższa o 5 pkt proc. odsetek firm planujących zwalniać pracowników. Ta różnica, nazywana prognozą netto zatrudnienia, nie zmieniła się w ciągu kwartału. Te dane są dalekie od tego, co obserwowaliśmy na rynku przez ostatnie kilka lat, ale są niezłe jak na trudny moment, w którym znajduje się gospodarka. I dużo lepsze niż wiosną, kiedy prognoza netto zatrudnienia wynosiła -7 pkt proc.
Skąd niezłe dane z rynku pracy? Możliwe, że firmy nie zdążyły jeszcze wdrożyć procedur redukcji zatrudnienia. Lub wdrożyły, ale zwalniani pracownicy nie zasilili jeszcze szeregów bezrobotnych, a badania Manpower nie zdążyły jeszcze tego wyłapać. Na taką możliwość wskazują niektóre inne badania ankietowe dotyczące perspektyw zatrudnienia, które pokazuję nieco gorsze wyniki.
Z drugiej strony warto pamiętać, że na wiosnę rynek pracy zareagował na lockdown natychmiast. Stopa bezrobocia już w kwietniu zanotowała najwyższy miesięczny wzrost w historii. Teraz tego nie widać, mimo że listopad mógł być jesiennym odpowiednikiem kwietnia pod względem stopnia restrykcji.
Bardziej prawdopodobna wydaje mi się więc interpretacja, zgodnie z którą firmy chomikują pracowników – korzystają z płynności dostarczonej przez Polski Fundusz Rozwoju i czekają na poprawę koniunktury od grudnia. A szczególnie czekają na poprawę koniunktury w 2021 roku związaną z programem masowych szczepień przeciw koronawiusowi.
Co więcej, wiele wskazuje, że ogólny popyt w gospodarce nie wyglądał w listopadzie aż tak źle jak się obawiano. Dane płatnicze publikowane przez banki PKO BP czy Pekao SA pokazują, że koniec listopada – tzw. Black Friday – przyniósł ogromne ożywienie sprzedaży. Niektóre firmy, jak CCC, informowały o najlepszym weekendzie w historii. Koniec miesiąca pozwolił wielu firmom nadrobić część strat, a grudzień szykuje się jako mocny.
Chcesz codziennie takie informacje na swoją skrzynkę? Zapisz się na newsletter SpotData.
Chcesz samodzielnie analizować dane ekonomiczne? Platforma SpotData to darmowy dostęp do ponad 40 tysięcy danych z polskiej i światowej gospodarki, które można analizować, przetwarzać i pobierać w formie wykresów i tabel do Excela. Sprawdź na: https://spotdata.pl/ogolna.


























































