Spośród 5 pytań, na które ma odpowiedzieć dziś Trybunał Sprawiedliwości UE, na pierwszy plan wybija się jedno. Dla kredytobiorców szczególnie ważna praktycznie będzie kwestia, od jakiej daty należy liczyć termin przedawnienia roszczeń banku o zwrot kapitału.


Skrót TSUE zapisał się w pamięci konsumentów dzięki „frankowemu” orzeczeniu wydanemu w październiku 2019 r. Chociaż głos trybunału był różnie interpretowany przez prawników reprezentujących strony sporów, to na pewno otworzył nowy rozdział w historii kredytów hipotecznych opartych na obcych walutach. Skłonił kredytobiorców do ruszenia do sądów, a efekty w postaci rosnącej liczby pozwów obserwujemy do dziś.
Przeczytaj także
Orzeczenie TSUE nie wyjaśniło wszystkich wątpliwości wokół spraw „frankowych”. Już w grudniu 2019 r. Sąd Okręgowy w Gdańsku zdecydował się wystąpić do trybunału z wnioskiem o rozstrzygnięcie pięciu szczegółowych kwestii. 29 kwietnia 2021 r. instytucja wypowie się właśnie na ich temat.
Pytanie wagi ciężkiej
Spośród pięciu pytań zdanych TSUE przez gdański sąd (które przedstawiliśmy szczegółowo na łamach Bankier.pl) na szczególną uwagę, ze względu na potencjalne praktyczne konsekwencje, zasługuje jedno. W oryginale brzmi ono niezbyt zrozumiale dla przeciętnego kredytobiorcy.
„Czy brak obowiązywania umowy, o którym mowa w art. 6 ust. 1 Dyrektywy, stanowiący rezultat wyłączenia nieuczciwych warunków umownych (…), należy rozumieć w ten sposób, że jest to sankcja, która może nastąpić jako rezultat konstytutywnego orzeczenia sądu wydanego na wyraźne żądanie konsumenta z konsekwencjami od momentu zawarcia umowy, tj. ex tunc, a roszczenia restytucyjne konsumenta i przedsiębiorcy stają się wymagalne wraz z uprawomocnieniem się wyroku?”.
Przyjrzyjmy się tej kwestii w dużym uproszczeniu. Załóżmy, że sąd uznał, iż umowa kredytowa nie obowiązuje – zawierała nieuczciwe warunki, a bez nich nie może działać. Przyjmijmy również, że strony powinny teraz dochodzić od siebie zwrotu przekazanych środków (oddzielnie i niezależnie – zgodnie z tzw. teorią dwóch kondykcji). Kluczowy staje się termin, od którego należy liczyć bieg przedawnienia roszczeń. Możliwych jest kilka opcji:
- Od daty wypłaty kredytu – skoro umowa ze względu na wadliwą konstrukcję nie obowiązywała od początku.
- Od momentu, w którym konsument powołał się na nieważność umowy, zakwestionował ją.
- Od daty ogłoszenia wyroku („konstytutywne orzeczenie sądu”).
W przypadku przyjęcia trzeciej opcji bank może zgłosić w oddzielnym postępowaniu żądanie zwrotu wypłaconej kwoty i przyjąć, że roszczenie nie będzie przedawnione. W pozostałych przypadkach kredytodawca musi się liczyć z tym, że klient podniesie skutecznie zarzut przedawnienia. Frankowicz nie musiałby zatem zwracać przekazanych mu środków.
Ta techniczna, na pozór, kwestia jest istotna także z innego punktu widzenia. Wpływa ona na to, czy konsument uzna, że uznanie umowy za nieważną jest dla niego korzystne. Przypomnijmy, że zgodnie z wcześniejszym orzeczeniem TSUE, konsument musi mieć prawo do odmowy bycia objętym ochroną przed szkodliwymi skutkami spowodowanymi unieważnieniem umowy jako całości, jeżeli nie zamierza korzystać z tej ochrony. Inaczej rzecz ujmując – uznanie umowy za nieważną może mieć miejsce, jeśli pozywający zgłasza takie żądanie i jest świadomy konsekwencji.
Gdański sąd zapytał się także o zakres informacji, jakiej powinno się udzielić kredytobiorcy przed rozstrzygnięciem sporu. Czy należy ostrzegać także o możliwych roszczeniach banku np. dotyczących wynagrodzenia za „korzystanie z kapitału”? Nawet gdy nie wiadomo, czy takie roszczenia zostaną zgłoszone, będą zasadne, a pozywający jest reprezentowany przez zawodowego pełnomocnika, który może uświadomić klienta w tym zakresie?
Odpowiedź TSUE może rozczarować
Niewykluczone, że odpowiedzi TSUE nie będą rozstrzygające i ograniczą się do odesłania do prawa krajowego. Kredytobiorcy spierający się w sądach z bankami z tym większą niecierpliwością czekać będą wówczas na posiedzenie Izby Cywilnej Sądu Najwyższego zaplanowane na 11 maja 2021 r. Przypomnijmy, że sąd ma odpowiedzieć na wątpliwości, z których część pokrywa się tematycznie z zagadnieniami rozważanymi przez TSUE. Był to jeden z powodów przesunięcia wydarzenia na późniejszy termin.
Najbliższe tygodnie, niezależnie od treści rozstrzygnięcia TSUE, będą gorące dla frankowiczów i banków. 7 maja czeka ich jeszcze jedno ważne zdarzenie – siedmiu sędziów Sądu Najwyższego zaprezentuje odpowiedzi na pytania skierowane do instytucji przez Rzecznika Finansowego. Dotyczyły one również konsekwencji uznania umowy kredytowej za niewiążącą. Są zatem szanse, że jeszcze w maju przynajmniej część niejasności, skutkujących zróżnicowanym podejściem sądów do „frankowych” sporów, zostanie rozwiana.