W Turcji wzrost cen przyspiesza z miesiąca na miesiąc. We wrześniu inflacja niemal wystrzeliła w kosmos, rosnąc do 24,5% z 17,9% odnotowanych miesiąc wcześniej. Nietypową próbę walki z inflacją podjął turecki minister finansów, który wezwał krajowe sklepy i firmy do obniżki cen w ramach "totalnej walki z inflacją".


Berat Albayrak, prywatnie zięć tureckiego prezydenta Recepa Tayyipa Erdogana, wezwał krajowe sklepy i firmy do obniżki cen o 10% do końca roku – informuje „Financial Times”. Ma to być część programu „totalnej walki” z inflacją. Choć udział w akcji ma być dobrowolny, turecki minister wzywa kupujących, aby dokonywali zakupów tylko w sklepach, które biorą udział w tej akcji. Dla takich sklepów przygotowano nawet specjalne logo, które ma być naklejone na witrynach.
Turecki minister finansów skrytykował niektóre firmy, które według niego zachowują się oportunistycznie i zaangażowały się w „spekulacyjne gromadzenie zapasów”. Ostrzegł, że tureckie władze będą prowadziły monitoring sklepów i firm. Uruchomiona zostanie też specjalna infolinia, na której każdy będzie mógł zostawić informacje o nietypowych wzrostach cen.
Na apel Albayraka opowiedziało już kilka sieci detalicznych działających w Turcji. Sieć dyskontów BIM, postrzegana jako blisko powiązana z władzami, a także Carrefour, Migros oraz Sok zapowiedziały już obniżki cen 50 produktów o 10% do końca roku.
W ramach walki z inflacją rząd stara się, aby nie rosły ceny produktów, które są wytwarzane przez firmy państwowe. W ten sposób ceny paliw nawet spadają, choć cena ropy w tureckiej walucie niemal się podwoiła od początku roku. Swoje ceny mają także zamrozić lub obniżyć państwowi producenci herbaty, mięsa, nabiału i ryżu. Albayrak zapowiedział także 10-procentową obniżkę wysokooprocentowanych kredytów, które zaciągnięte zostały od sierpnia, nie podając jednak bliższych szczegółów, czego dokładnie ta obniżka miałaby dotyczyć.
Już wcześniej, w ramach walki z dewaluacją krajowej waluty, tureckie władze zarządziły, aby wszystkie transakcje kupna bądź wynajmu nieruchomości były zawierane w tureckich lirach, a nie w walucie zagranicznej.
Inflacja w Turcji gwałtownie rośnie z powodu osłabienia kursu liry do dolara. Tylko do początku tego roku turecka waluta straciła ponad 60% na wartości w stosunku do dolara. To przekłada się na wzrost cen towarów sprowadzanych z zagranicy. Tymczasem walką ze wzrostem cen jest jednym z podstawowych celów Średnioterminowego Programu Gospodarczego Turcji, ogłoszonego w drugiej połowie września. Zgodnie z tym planem pod koniec bieżącego roku inflacja ma spaść do 20,8 proc., natomiast do końca 2021 r. ma obniżyć się do 9,8 proc. To nadal powyżej celu inflacyjnego banku centralnego (TCMB), który wynosi 5 proc.
Do niedawna dość biernie w walce z inflacją zachowywał się turecki bank centralny. Po tym, jak turecki prezydent wielokrotnie ogłaszał, że to podwyższanie stóp procentowych wywołuje inflację, a nie odwrotnie, turecki bank dość zachowawczo podchodził do kwestii podwyżek stóp, robiąc to przeważnie w „ukryciu” przed prezydentem Erdoganem. Dopiero w maju po raz pierwszy turecki bank centralny oficjalnie „odkrył” stopy procentowe, a we wrześniu ponownie je podwyższył, pomimo apeli prezydenta o ich obniżkę. Mimo ostatniej podwyżki po publikacji wrześniowych danych o inflacji, realna stopa procentowa w Turcji wciąż jest ujemna.
Podejście do problemu inflacji zastosowane przez tureckiego ministra finansów nie jest niczym nowym. Podobne próby podejmował choćby Chugo Chavez w Wenezueli. Jak pokazuje doświadczenie, najlepszym sposobem walki z inflacją wywoływaną przez dewaluację krajowej waluty, jest jednak wprowadzenie takiej polityki gospodarczej, która nie powoduje rozchwiania notowań krajowej waluty.
Gdyby sytuacja w Turcji miała się rozwijać podobnie, jak w Wenezueli, to następnymi krokami władz będzie wprowadzenie cen maksymalnych na towary żywnościowe, a następnie reglamentacja brakujących towarów. Zaczną być tworzone biurokratyczne instytucje, których zadaniem będzie rozwiązywanie problemów z brakami żywności oraz „właściwa” dystrybucja żywności. Rząd powinien rozpocząć też walkę ze spekulantami, którzy zostaną obarczeni winą za braki żywności. Być może jednak w Turcji nie dojdzie do takiej sytuacji, jeśli powiedzie się realizacja wcześniej wspomnianego programu gospodarczego.
W środę o godz. 10:15 kurs liry do dolara tracił 0,3% w stosunku do wczorajszego zamknięcia, kształtując się na poziomie 6,1128. Jeszcze w połowie sierpnia kurs tureckiej waluty zbliżał się szybko do poziomu 7 lir za dolara. Potem jednak odzyskał nieco wartości, na przełomie września i października przejściowo schodząc poniżej poziomu 6 lir za dolara.
Marcin Dziadkowiak