Nikkei osiągnął w czwartek najwyższy wynik od 1990 roku, docierając do poziomu 37 282,26 punktów. Głównym pociągowym najważniejszego japońskiego indeksu giełdowego od kilku sesji pozostają akcje SoftBanku, które rosną m.in. dzięki Arm Holding.


Akcje grupy SoftBank rosły w piątek drugą sesję z rzędu i zyskały 8,72% po tym, jak firma inwestycyjna wróciła do zysku po raz pierwszy od pięciu kwartałów. Notowania spółki zyskały w tym tygodniu 22% i to właśnie jej przypisuje się osiągnięty w czwartel 34-letni rekord japońskiego indeksu Nikkei. Poza wynikami na kurs SoftBanku oddziaływał również potężny wzrost akcji Arm Holding.


Akcje Arm zyskiwały w czwartek do 60% po przedstawieniu prognozy zysków i przychodów. Ostatecznie zakończyły jednak dzień o 47,89% wyżej niż na otwarciu. Brytyjska spółka projektująca chipy ma obecnie ponad dwukrotnie wyższą kapitalizację niż po wrześniowym (powtórnym) debiucie na giełdzie.


Arm był notowany na parkiecie w Londynie do 2016 r., skąd ściągnął go SoftBank, kupując spółkę za 32 mld dolarów. Japoński konglomerat posiada wciąż 90% udziałów tej firmy. W momencie powtórnego debiutu na giełdzie Nasdaq w 2023 roku Arm zyskał rynkową kapitalizację na poziomie 51 mld dolarów. Obecnie wynosi ona 116,76 mld dol. Od wejścia na Nasdaq akcje spółki zyskały już ponad 100%.
Jak zwracał uwagę Bloomberg, poprawa wyników Arm to w dużej mierze zasługa wyjścia firmy poza rynek chipów wykorzystywanych w smartfonach. Obecnie stanowią one 1/3 sprzedaży spółki, po tym gdy zaczęła ona projektować mikroprocesory znajdujące zastosowanie w serwerach i stała się jednym z beneficjentów trwającej hossy sztucznej inteligencji.
Z procesorów opartych na architekturze Arm korzysta około 99% smartfonów na całym świecie. Spółka udziela licencje producentom półprzewodników, którzy dostarczają zaprojetowane przez nią urządzenia gigantom technologicznym takim jak Amazon, Alphabet, AMD, Intel, Nvidia, Qualcomm, Samsung czy Apple.
W momencie debiutu we wrześniu ubiegłego roku 1/4 rocznych wpływów z tantiem i opłat licencyjnych Arm pochodziła z Chin, gdzie niezależnie od spółki matki funkcjonuje firma Arm China. To największy klient Arm oraz okno projektanta chipów na olbrzymi rynek w Państwie Środka.
Kosztowny błąd i sprzedaż Alibaby
Ostatnie świetne dni nie oznaczają, że historia SoftBanku składała się wyłącznie ze spektakularnych sukcesów. Należąca do firmy jednostka inwestycyjna Vision Fund straciła miliardy, wdepnąwszy na minę o nazwie WeWork. SoftBank przekazał w listopadzie ubiegłego roku, że skumulowana strata spółki na tej inwestycji przekroczyła 14 miliardów dolarów.
Wyceniany w swoim szczycie na 47 mld dol. WeWork był nazywany najbardziej wartościowym amerykańskim start-upem i ulubieńcem Doliny Krzemowej. Spółka oferowała elastyczny najem powierzchni biurowych, ale jej plany pokrzyżowała pandemia oraz fatalne zarządzanie. Spektakularny sukces zakończył się takim samym upadkiem, a spółka złożyła wniosek o upadłość 6 listopada.
W marcu 2022 roku SoftBank zamknął swój najgorszy rok obrotowy w historii. Vision Fund odnotował w nim stratę na poziomie 3,5 biliona jenów, czyli 27,4 mld dolarów, ściągając w dół resztę grupy. Właściciel SoftBanku Masayoshi Son przeszedł wówczas do defensywy, sprzedając akcje Alibaby i przygotowując się do upublicznienia Arm.
Softbank has fully existed $BABA
— MadCon (@MadConX) February 8, 2024
Good bye!
Now, let the party start. pic.twitter.com/d27ESk64ab
Z tytułu sprzedaży udziałów w chińskim gigancie e-commerce spółka spodziewa się zaksięgować 8,5 mld dolarów, czyli 425 razy więcej, niż wydała na zakup jej akcji - o czym poinformowano 2 tygodnie temu. SoftBank poinformował, że nie zamierza w przyszłości ponownie inwestować w Alibaba Group Holding.
Akcje Arm posiadane przez SoftBank są objęte blokadą. Spółka nie może sprzedawać ich przez 180 dni od debiutu na Nasdaq. "Termin ochronny" kończy się w połowie marca.