Może to niewielka pociecha dla pół miliona polskich gospodarstw domowych, które spłacają kredyty mieszkaniowe liczone we frankach szwajcarskich... Ale nagłe wahnięcie jego kursu w zeszły czwartek niemal powaliło na łopatki zaprawione w spekulacjach walutowych wielkie firmy brokerskie w londyńskim City.
"Financial Times" informuje, że brytyjski urząd kontroli rynku, Financial Conduct Authority, skierował już w piątek list-ankietę do wielu firm brokerskich w City, pytając jakie straty poniosły na uwolnieniu kursu franka.
Jedna z największych firm, Alpari, zatrudniająca 170 osób, zgłosiła wczoraj w sądzie wniosek upadłościowy i przeszła w zarząd komisaryczny. Inni brokerzy (jak IG, CMC Markets, Swissquote, Oanda i Interactive Brokers) przetrwali, ale ponieśli wielkie straty - donosi "Financial Times". Dziennik wyjaśnia, że aby przyciągnąć klientów, brokerzy oferują im zazwyczaj ogromny kredyt, przewyższający stu i dwustukrotnie rzeczywisty depozyt wniesiony na poczet operacji walutowych.
Ten sektor rynku finansowego w City jest słabo regulowany przepisami i Financial Conduct Authority prowadzi właśnie jego dogłębny przegląd. Wstępne ustalenia wskazują, że brokerzy nie oferują klientom najkorzystniejszych warunków, pobierając wysokie prowizje. "Financial Times" informuje, że podobny przegląd dokonany we Francji wykazał iż 85 procent klientów traci tam na wymianie walut.
Informacyjna Agencja Radiowa(IAR)Grzegorz Drymer/Londyn/mcm/
