Jak przebiegały wydarzenia w Nicei w nocy z czwartku na piątek opowiada w relacji dla Bankier.pl mieszkający nieopodal miejsca zdarzenia Polak - Tomasz Bobrowski.
– Mieszkam 100 m od miejsca, w którym ciężarówka wjechała w tłum ludzi – mówi mieszkający w Nicei Tomasz Bobrowski. – Chciałem iść na koncert na Promenadzie Anglików, ale z lenistwa zostałem w domu i obejrzałem sztuczne ognie, stojąc na tarasie. Gdy tylko się zakończył pokaz, zaczęły jeździć karetki na sygnale. Po chwili na niebie pojawiły się helikoptery i wtedy już nie miałem wątpliwości, że wydarzyło się coś gorszego niż zwykły wypadek.


– Rozsądek i lokalne władze podpowiadały, by zostać w domu, więc dopiero dzisiaj rano wyszedłem na Promenadę. Praktycznie cały obszar jest jednak zamknięty. Nie można robić zdjęć i przebywać w pobliżu. Cały ruch kołowy jest kierowany autostradą i północnymi częściami miasta, więc jest tu w okolicy wyjątkowo cicho. Mamy pełnię sezonu, świeci piękne słońce, a niebo jest niesamowicie błękitne, ale ten wszechobecny smutek i cisza powodują duży kontrast.
– Ludzie przyjeżdżają do Nicei bawić się i wypocząć, tymczasem na ulicach nie ma praktycznie nikogo poza mnóstwem policji i służb porządkowych. Odwołano właśnie koncerty, m.in. dziś wieczorem w Nicei miała wystąpić Rihanna. Także słynny Nice Jazz Festival został anulowany – relacjonuje Tomasz Bobrowski.
Zaledwie kilka miesięcy temu w ramach projektu #TamMieszkam Bobrowski opowiadał na łamach Bankier.pl o tym, jak żyje się na emigracji w Nicei, na Lazurowym Wybrzeżu. Jego pełna relacja w materiale "W Polsce był PR-owcem, dziś pokazuje turystom Lazurowe Wybrzeże".
mwc