Prezydent Bronisław Komorowski odwołał prof. Zytę Gilowską z funkcji członka RPP, w związku ze zrzeczeniem się przez nią tej funkcji - poinformowała w piątek w komunikacie Kancelaria Prezydenta. Prezydent ma trzy miesiące na powołanie nowego członka RPP.
"W związku ze zrzeczeniem się przez prof. Zytę Gilowską funkcji członka Rady Polityki Pieniężnej, prezydent Bronisław Komorowski na podstawie artykułu 13 ust. 5 pkt. 1 ustawy o Narodowym Banku Polskim z 29 sierpnia 1997 r. odwołał ją z funkcji członka RPP" - napisano w komunikacie Kancelarii Prezydenta.
Powodów nie podano
Była wicepremier i minister finansów w rządzie PiS prof. dr hab. Zyta Gilowska zrezygnowała z zasiadania w Radzie Polityki Pieniężnej. Oficjalne powody nie zostały przekazane do wiadomości; profesor od dłuższego czasu borykała się ze złym stanem zdrowia.
W skład RPP powołał ją w lutym 2010 r. prezydent Lech Kaczyński. W ostatnim czasie dość często była nieobecna na posiedzeniach Rady. We wrześniu 2012 r. prezes PiS Jarosław Kaczyński tłumaczył jej nieobecność na jednej z debat koniecznością przejścia poważnej operacji.
Na początku 2008 r. Gilowska zrezygnowała z mandatu poselskiego. Również wtedy politycy PiS, wskazywali, że było to spowodowane względami zdrowotnymi. Gilowska dostała się do Sejmu rok wcześniej właśnie z list Prawa i Sprawiedliwości.
Gilowska nie stroni od krytykowania poczynań rządu Donalda Tuska. Politycy PiS chcieli ją nawet zaangażować w kampanię wyborczą w 2011 r.; proponowali jej debatę z ministrem finansów Jackiem Rostowskim. Ostatecznie profesor zadeklarowała apolityczność i nie wzięła udziału w kampanii.
Wicepremier w dwóch rządach
Profesor, która w przeszłości była wiceszefową PO, na początku 2006 r. została wicepremierem i ministrem finansów w rządzie Kazimierza Marcinkiewicza. Po pół roku została jednak zdymisjonowana po tym, gdy Rzecznik Interesu Publicznego złożył do sądu wniosek o jej lustrację - podejrzewając ją o zatajenie współpracy ze służbami specjalnymi PRL. Gilowska powiedziała wówczas, że stała się "przedmiotem szantażu lustracyjnego".
We wrześniu 2006 roku Sąd Lustracyjny orzekł, że złożyła prawdziwe oświadczenie lustracyjne, iż nie była agentem SB. 22 września 2006 roku wróciła na stanowisko wicepremiera i ministra finansów, już w rządzie Jarosława Kaczyńskiego, który - przekonany o jej niewinności - jeszcze przed orzeczeniem Sądu Lustracyjnego zaproponował jej powrót do rządu.
Obejmując kierownictwo resortu finansów, Gilowska położyła główny nacisk na reformę finansów publicznych oraz na reformę podatków. Zaproponowała m.in. obniżenie klina podatkowego, co miało pobudzić tworzenie nowych miejsc pracy. Wielokrotnie powtarzała, że wysoki wzrost gospodarczy należy wykorzystać do zreformowania finansów państwa, które są w złym stanie. "Nie będę wspierać żadnych działań zmierzających do wzrostu wydatków socjalnych" - deklarowała.
Po blisko dwóch latach pracy w resorcie Gilowska podsumowała, że największym sukcesem rządu było "utrzymanie atmosfery zaufania dla polskiej gospodarki, polityków i perspektyw rozwoju, jakie ma Polska". Dodała, że pracując w "trudnej" koalicji PiS z Samoobroną i LPR, udało jej się zapobiec rozdawnictwu.
Jako sukces wymieniała też obniżenie składki rentowej, dzięki czemu wszyscy pracujący mają wyższe zarobki. Podkreśliła też, że odchodzący rząd zlikwidował wiele podatków, m.in. akcyzę na kosmetyki oraz podatek od spadków i darowizn przekazywanych w ramach najbliższej rodziny.
Była wicepremier żałowała, że z powodu skrócenia kadencji Sejmu nie udało się uchwalić zmian w finansach publicznych. Jednak nieoficjalnie wiadomo było, że projekt reformy nie miał pełnego poparcia w rządzie. Wielu ekonomistów zarzucało rządowi PiS, że nie wykorzystał dobrej koniunktury, by poprawić stan finansów.
Powierzenie Gilowskiej na początku 2006 roku funkcji wicepremiera i ministra finansów, jako byłemu politykowi Platformy Obywatelskiej, było dużym zaskoczeniem. Gilowska odeszła z PO (była wiceprzewodniczącą partii) w maju 2005 roku, po tym, jak władze PO zarzuciły jej, że w swoim biurze poselskim w Lublinie zatrudniała synową, a synowi zlecała i płaciła za ekspertyzy prawne.
"Nieobecność jednego członka nie stoi na przeszkodzie obradom Rady"
Według ustawy o NBP organy uprawnione do powołania członka Rady odwołują go wyłącznie w przypadku: zrzeczenia się swej funkcji; choroby trwale uniemożliwiającej sprawowanie funkcji; skazania prawomocnym wyrokiem sądu za popełnienie przestępstwa; złożenia niezgodnego z prawdą oświadczenia lustracyjnego, stwierdzonego prawomocnym orzeczeniem sądu. Ustawa mówi ponadto, że członek Rady będący członkiem partii politycznej lub związku zawodowego musi na okres kadencji w Radzie zawiesić działalność w tej partii lub w tym związku, pod rygorem odwołania z Rady.
Dyrektor Biura Prasowego Narodowego Banku Polskiego Przemysław Kuk powiedział PAP, że nieobecność członka RPP nie stoi na przeszkodzie obradom Rady. Zgodnie z regulaminem RPP ustalenia Rady podejmowane są w formie uchwał większością głosów przy obecności co najmniej pięciu członków, w tym przewodniczącego Rady.
Uzupełnienia składu Rady, np. z powodu zrzeczenia się funkcji, organ powołujący ma dokonać nie później niż w trzy miesiące od odwołania lub stwierdzenia wygaśnięcia mandatu członka Rady.
Ustawa o NBP mówi, że w skład RPP wchodzą: przewodniczący Rady, którym jest prezes NBP oraz 9 członków powoływanych w równej liczbie przez Prezydenta RP, Sejm i Senat spośród specjalistów z zakresu finansów. Kadencja członka Rady wynosi 6 lat, funkcję tę można pełnić tylko przez jedną kadencję.
Zyta Gilowska ma 63 lata, jest absolwentką Wydziału Ekonomii Politycznej Uniwersytetu Warszawskiego. Uczestniczyła w wydarzeniach marcowych, usunięto ją z uczelni w marcu 1968 r. i ponownie przyjęto na studia pod koniec czerwca 1968 r. Jest autorką ok. 250 publikacji naukowych (w tym 20 książek) z zakresu decentralizacji finansów publicznych, ekonomiki samorządu terytorialnego, polityki regionalnej oraz organizacji i funkcjonowania sektora finansów publicznych. (PAP)
mmu/ je/stk/ drag/ jbr/