REKLAMA

Prawie połowa Polaków nie akceptuje głośnych dzieci w restauracjach. Problem pojawia się też podczas podróży

2023-09-23 08:00
publikacja
2023-09-23 08:00

Firma badawcza IRCenter zapytała Polaków o ich nastawienie do trudnych dziecięcych zachowań w przestrzeni publicznej. 69 proc. ankietowanych przyznało, że absolutnie nie przeszkadza im to w momencie, kiedy maluchy przebywają w miejscach dla nich przeznaczonych, czyli na placach zabaw.

Prawie połowa Polaków nie akceptuje głośnych dzieci w restauracjach. Problem pojawia się też podczas podróży
Prawie połowa Polaków nie akceptuje głośnych dzieci w restauracjach. Problem pojawia się też podczas podróży
fot. seirceil / / Shutterstock

Krzyki i hałasy są dla postronnych dużo bardziej uciążliwe - i tym samym trudne do zaakceptowania - chociażby w restauracjach, hotelach, galeriach handlowych czy środkach komunikacji. Dłuższa podróż z krzyczącym kilkulatkiem dla wielu z nas jest nie do przyjęcia. Choć mamy świadomość, że dzieciom wolno więcej, to jednak w takich przypadkach oczekujemy od ich rodziców szybkiej reakcji.

- Nie tylko rodzice wiedzą, że dzieci potrafią być głośne, potrafią biegać, krzyczeć, skakać, nawoływać się i ma to miejsce w różnych sytuacjach, na przykład w sklepach na zakupach. Zdarza się, że maluchy zgłaszają wtedy wszelkiego rodzaju potrzeby, żądają: „mamo, kup mi to, ja to chcę” i bardzo często robią to głośniej, niż jest to standardowo przyjęte w normalnym, codziennym komunikowaniu się. Zapytaliśmy więc Polaków, co o tym sądzą, jak odbierają i oceniają to, że dzieci zachowują się głośniej i czy mają one do tego prawo - mówi agencji Newseria Lifestyle Michał Kot, partner w IRCenter.

Wszystko zależy od miejsca?

Z badania IRCenter przeprowadzonego dla agencji Newseria wynika, że Polakom zwykle nie przeszkadza to, że dzieci hałasują i zakłócają spokój. Wiele jednak zależy od miejsca. Badani są bardzo tolerancyjni i wyrozumiali, jeśli chodzi o zachowania dzieci w tych miejscach, które są dla nich specjalnie przeznaczone, gdzie rządzi zabawa i spontaniczność.

- 69 proc. Polaków akceptuje i zgadza się, jeśli dziecko krzyczy i bawi się na placu zabaw. Drugą taką przestrzenią otwartą są łąki, place, skwery i inne tego typu miejsca. Tam też jest akceptacja dla głośnego zachowania dzieci - mówi Michał Kot.

Spojrzenie na tę kwestię zmienia się w momencie, kiedy przenosimy się z przestrzeni otwartej do zamkniętej, np. restauracji czy hotelu. W takich miejscach już nie ma tak dużego przyzwolenia na dziecięcy płacz, krzyk i tupanie nogami.

- Tylko 30 proc. osób akceptuje głośne i nietypowe zachowania dzieci w restauracji, natomiast 47 proc. osób uważa, że takie zachowanie nie powinno mieć miejsca. W przypadku hoteli dane są bardzo podobne, ale tutaj jest bardzo duży rozkład polegający na tym, że mniej więcej 1/3 ankietowanych, zazwyczaj są to rodzice w grupie wiekowej 25-34, ewentualnie 35-44 lata, uważa, że dziecko w takiej przestrzeni też może zachowywać się głośno. Natomiast ponad 30 proc. osób ma zupełnie odmienne zdanie na ten temat - mówi ekspert IRCenter.

Tylko 53 proc. badanych jest w stanie zaakceptować to, że dziecko krzyczy lub płacze na ulicy. Takie zachowanie nie podoba się również pasażerom w autobusie, tramwaju czy pociągu i oczekują, że rodzic postara się je uciszyć.

- Kiedy przemieszczamy się pociągiem z jednego miejsca do drugiego, to nie możemy z niego uciec. Tutaj wskaźnik dotyczący braku akceptacji dla głośnego zachowania dzieci jest bardzo zbliżony do restauracji, czyli 40 proc. osób mówi, że nie, a tylko niecałe ponad 30 proc. osób mówi, że tak, że dziecko w takim miejscu też może zachowywać się głośniej. Oczywiście ta akceptacja jest zdecydowanie większa ze strony rodziców - mówi Michał Kot.

Płeć ma znaczenie

Stopień wyrozumiałości często zależy od płci i wieku. W wielu przestrzeniach publicznych większą akceptację wyrażają kobiety (np. w przypadku restauracji jest to 33% kobiet vs. 26% mężczyzn), co może wynikać z tego, że to one zdecydowanie częściej opiekują się dziećmi, wiedzą więc, jak trudne jest opanowanie emocji dziecka. Z kolei grupy wiekowe, które najczęściej akceptują trudne zachowania dzieci, to 25-34 lata oraz 35-44 lata. Wynika to zapewne z faktu, że wśród nich jest najwięcej rodziców posiadających małe dzieci i rozumiejących, że nad dziecięcym płaczem czy krzykiem nie zawsze tak łatwo zapanować. Znacznie mniej wyrozumiałe i tolerancyjne są osoby powyżej 55. roku życia, które na co dzień mają dużo mniejszy kontakt z maluchami. Aż 60 proc. z nich nie akceptuje głośnego zachowania dzieci w restauracji, a 50 proc. w hotelu.

- Kolejny aspekt jest taki, że im starsze dziecko, tym większe wymagania są przed nim stawiane, że jednak w pewnym wieku poziom hałasu we wspólnej przestrzeni publicznej powinien być jednak bardziej dorosły niż bardziej dziecięcy - dodaje ekspert IRCenter.

Źródło:
Tematy
Kredyt z niską marżą dla przedsiębiorców

Kredyt z niską marżą dla przedsiębiorców

Komentarze (18)

dodaj komentarz
jas2
Zniechęcania do dzietności - ciąg dalszy.
abab2
Do restauracji tylko z obowiazkowym kneblem.
enthe
Czyli 31 proc. ankietowanych Srolaków przyznało, że absolutnie przeszkadza im to, kiedy maluchy przebywają w miejscach dla nich przeznaczonych, czyli na placach zabaw.
and00
zamieszkaj z balkonem albo oknem na plac zabaw to zrozumiesz
Ale to kwestia wyboru
zosia3005
Pytanko - co robi niemowlak w restauracji o 22 w nocy albo w samolocie do ciepłych krajów ? Drze się , bo powinien spać we własnym łóżeczku w ciszy i spokoju - no ale rodzice chcą balować , więc dorabiają różne nowomodne teorie ale tak naprawdę są egoistami i mają go w nosie ... tyle na ten temat !
zosia3005
Bo to jakiś obłęd , żeby dzieci , zawłaszcza małe , malutkie , często niemowlaki .. rodzice wprowadzali do przestrzeni publicznej , która nie jest dla mich z założenia przeznaczona. Nie dość , że tacy rodzice w ten sposób strasznie przeszkadzają innym gościom, podróżującym czy użytkownikom - to nie maja chyba pojęcia , że tak chowane Bo to jakiś obłęd , żeby dzieci , zawłaszcza małe , malutkie , często niemowlaki .. rodzice wprowadzali do przestrzeni publicznej , która nie jest dla mich z założenia przeznaczona. Nie dość , że tacy rodzice w ten sposób strasznie przeszkadzają innym gościom, podróżującym czy użytkownikom - to nie maja chyba pojęcia , że tak chowane dzieci się drą i marudzą bo są znerwicowane i zestresowane .. a później co drugie szuka pomocy u psychologa ... ojej .. dlaczego ??!
binokl
Jakich rodziców wychowywanie takich bąbelków zachowanie.
zoomek
"Znacznie mniej wyrozumiałe i tolerancyjne są osoby powyżej 55. roku życia, które na co dzień mają dużo mniejszy kontakt z maluchami. Aż 60 proc. z nich nie akceptuje głośnego zachowania dzieci w restauracji, a 50 proc. w hotelu."
Wnioski w doopy wyjęte.
Po prostu te osoby pamiętają czasy normalności gdzie nikt nie
"Znacznie mniej wyrozumiałe i tolerancyjne są osoby powyżej 55. roku życia, które na co dzień mają dużo mniejszy kontakt z maluchami. Aż 60 proc. z nich nie akceptuje głośnego zachowania dzieci w restauracji, a 50 proc. w hotelu."
Wnioski w doopy wyjęte.
Po prostu te osoby pamiętają czasy normalności gdzie nikt nie certolił by się z wrzeszczącym dzieciakiem tylko dostałby w doopę i po problemie.
Zabiera się rodzicom narzędzia kontroli i żal że nie mają kontroli.
wizytator
To też, ale jak to mówią z wiekiem rośnie zapotrzebowanie na święty spokój.

Powiązane: Dzieci

Polecane

Najnowsze

Popularne

Ważne linki