Za jedną akcję Pekao na warszawskiej giełdzie należy obecnie zapłacić najmniej od 2001 roku. Oczywiście spory w tym udział koronawirusa, notowania banku osuwały się jednak jeszcze przed pandemią.


Na czwartkowej sesji cena jednej akcji momentami spadała poniżej 50 zł. Po raz ostatni taka sytuacja miała miejsce 19 lat temu, w 2001 roku, gdy pękała bańka internetowa. Po drodze Pekao zdążyło być już notowane po przeszło 200 zł (2007 rok), a nawet w tym roku cena jednego papieru przekraczała jeszcze 100 zł. I nawet jeżeli kurs uzupełnimy o regularnie wypłacane dywidendy, to Pekao i tak wyceniane jest najniżej od 2009 roku.
Warto podkreślić, że przyczyną obecnego stanu rzeczy nie jest tylko i wyłącznie koronawirus. Przede wszystkim kwiecień to na GPW miesiąc odbicia i wiele spółek notowanych jest już kilka, a często nawet kilkadziesiąt procent powyżej koronawirusowych minimów. Dla przykładu na czwartkowej sesji około godz. 15 roczne minima notowały cztery spółki (BIK, upadająca Interma Trade, ZUE oraz właśnie Pekao). To bardzo niewiele, tym bardziej jeżeli weźmie się pod uwagę, że w tym samym czasie aż 9 spółek biło roczne maksima. WIG20 wprawdzie wciąż notowany jest 25 proc. poniżej poziomów z początku roku, jednak od marcowych minimów odbił już o 29 proc.
Odbicie jednak nie jest równe, a maruderami są przede wszystkim właśnie banki. Wystarczy spojrzeć na stopy zwrotów z indeksów sektorowych z GPW. Wszystkie, oprócz jednego, za ostatni miesiąc notują mocne wzrosty. Tym jednym są właśnie banki, które nawet nie tyle, że nie rosną, co tracą i to aż 6,7 proc.
Banki najsłabszym sektorem 2020 roku
Co ciekawe banki, sektorowo są także najsłabsze na GPW od początku 2020 roku (-43 proc.), a więc w oczach inwestorów to w nie właśnie najmocniej uderzy koronawirus. I o ile będzie wiele firm, które z pewnością zniosą kryzys o wiele gorzej niż największe banki, to jednak warto pamiętać, że w sektor bankowy póki co bodaj najlepiej komunikuje wpływ koronawirusa na swoją działalność. Zbigniew Jagiełło, prezes PKO BP, wspomniał na łamach "DGP" o roku, może dwóch bez zysków dla sektora, po decyzji RPP pojawiło się kilka raportów o skali, w jakiej obniżka stóp odbije się na zyskach banków, KNF jasno dał też do zrozumienia, że nie chce w tym roku widzieć bankowych dywidend.


Oczywiście wciąż jest pełno niewiadomych i znaków zapytania, nie znamy skali wpływu koronawirusowego przestoju na gospodarkę oraz daty pełnego wyjścia z kwarantanny. W sektorze bankowym jest jednak więcej odpowiedzi, niż w innych sektorach i te odpowiedzi nie są niestety póki co zbyt optymistyczne. Więcej na ten temat pisaliśmy w artykule "Giełdowe banki w rok się przepołowiły".
Leszek Skiba nowym prezesem Pekao
Sektorowe problemy wpływają oczywiście na Pekao - wicelidera rynku komercyjnego - ale nie tłumaczą, dlaczego bank w ostatnich dniach radzi sobie gorzej niż większość sektora. Tutaj dochodzimy do serii komunikatow, które bank zaczął publikować od wtorku. Najpierw wiceprezes Kubiak informował, że Pekao nie zrealizuje celów ze strategii. Bank podał także, że zarekomenduje walnemu zgromadzeniu przekazanie 25 proc. zysku za 2019 rok na kapitał rezerwowy i pozostawienie 75 proc. niepodzielonymi (KNF zalecił powstrzymanie się z dywidendą). Za kluczową należy jednak chyba uznać informację o powołaniu Leszka Skiby na prezesa Pekao (najbardziej niespodziewana z całej trójki). Na środowej sesji akcje banku Pekao taniały jako jedyne w składzie WIG20. Spółka była najsłabszym ogniwem indeksu także w czwartek.
Polityka przewija się przez notowania Pekao od kilku lat. Pod koniec 2016 roku PZU i PFR poinformowały, że odkupują od włoskiego UniCreditu pakiet, który de facto daje kontrolę nad Pekao. Cenę ustalono na 123 zł. Od tamtego momentu inwestorzy musieli w notowaniach uwzględniać dodatkowe ryzyko np. politycznych roszad w zarządach, ale i możliwego angażowania Pekao w repolonizację lub ratowanie innych podmiotów. Mówiło się o Idea Banku, następnie o mBanku, wielkich przejęć pod skrzydłami Pekao jednak nie było. Bank jednak przez lata zyskał łatkę atrakcyjnego, ale nie rosnącego. Wskaźnikowo wyceniany był poniżej średniej sektorowej, nawet mimo sowitych dywidend.
Bankowe problemy jeszcze przed pandemią
Zresztą i cały sektor nie prezentował się najlepiej, przynajmniej giełdowo. Zyski wprawdzie rosły, gorzej było jednak z kursami akcji. Od 2015 roku jak bumerang wracał temat kredytów frankowych (Pekao ma stosunkowo mały portfel, ale zagrożenie postrzegano sektorowo). W międzyczasie doszły także wyższe składki na BFG, podatek bankowy, wstrzymywanie dywidend przez niektóre banki, a ostatnio i tzw. "małe TSUE", które zaowocowało tworzeniem dodatkowych rezerw.
Lokalne maksima z 2014 roku stały się sufitem dla indeksu WIG-Banki i sektor ma za sobą słabe pięć lat na GPW. Nawet, gdy wspomniane poziomy z 2014 roku udało się przebić (w 2018 roku), to w kolejne dwa lata indeks spadł o 60 proc. Podobnie było i z Pekao, które dwucyfrowymi spadkami kończyło 2015, 2016 i 2018 rok, w 2019 straciło zaś kolejne 8 proc. 2017 rok przyniósł wprawdzie wzrost, ale ledwie o 3 proc.
Sektor przestał być zatem "sexy" jeszcze przed koronawirusem, a najważniejszymi argumentami "za" nim pozostały wysokie dywidendy i zyski. Koronawirus jednak uderza właśnie w te obszary, co dorzuca kolejny kamyk do ogródka mocnej przeceny banków w ostatnich dwóch miesiącach. Warto jednak zauważyć, że zdaniem analityków, Pekao akurat powinno być jednym z najbardziej odpornych na koronawirusa przedstawicieli branży.
Względnie zdrowy bilans atutem Pekao?
- Bank Pekao wydaje się atrakcyjnie wyceniany ze wskaźnikiem P/BV na 2020 r. na poziomie 0,6x, wobec 0,7x dla sektora - napisali w ubiegłym tygodniu w uzasadnieniu rekomendacji "kupuj" analitycy Haitong Banku. Zdaniem analityków, Bank Pekao mógłby być wyceniany z premią, dzięki silnej pozycji kapitałowej, potencjałem dywidendowym, stosunkowo niską wrażliwością na wahania marży odsetkowej netto, marginalnym zaangażowaniem w kredyty walutowe oraz podjętym inicjatywom ograniczania kosztów.
Według analityków, Bank Pekao wchodzi w obecne zawirowania z bardziej bezpiecznym portfelem kredytowym (odsetek kredytów korporacyjnych spadł w 2019 r. do 51 proc. wobec 69 proc. w 2008 r., zaś kredytów hipotecznych wzrósł odpowiednio do 39 proc. z 21 proc.). Wprawdzie, w segmencie korporacyjnym ekspozycja na ryzykowne branże sięgnęła w 2019 r. 4,3 proc., przy średniej rynkowej 3,6 proc., ale zaangażowanie w segmencie małych i średnich przedsiębiorstw wyniósł jedynie ok. 5 proc. Niestety, historyczne dane wysyłają sprzeczne sygnały (koszt ryzyka wzrósł w 2009 r. 2-krotnie, o 33 pb. r/r do 64 pb. wobec zaledwie 8 pb. wzrostu w 2012 r. do 69 pb.). Dodatkowo - zdaniem analityków - wolniejszy niż oczekiwany wzrost wolumenów kredytowych w segmencie klienta detalicznego Banku Pekao, może wpłynąć pozytywnie na jakość jego portfela kredytowego.
Wiele będzie zależało jednak od rozwoju sytuacji wokół pandemii. Przykładowo analitycy Haitonga zakładają brak dalszych obniżek stóp procentowych, a to przecież nie jest wykluczone i zmuszałoby do kolejnej rewizji w dół oczekiwań dotyczących bankowych zysków. Jeszcze istotniejszy znak zapytania stanowi skala spowolnienia po zakończeniu lockdownu oraz prędkość powracania do normalności, która wpłynie m.in. na kondycję kredytobiorców.