

Drugi kwartał upłynął w bankach pod znakiem pandemii. Udzielono mniej kredytów mieszkaniowych, założono mniej rachunków niż zazwyczaj, nie pozyskano tylu klientów, ile w poprzednich kwartałach. Jedynie kanały elektroniczne odnotowały solidne wzrosty – wynika z danych opublikowanych w raporcie „Polska bankowość w liczbach – II kw. 2020 r.”.
Pandemia nie pozostała bez wpływu na sektor bankowy. Co prawda instytucje finansowe szybko przestawiły się na nowy tryb funkcjonowania, ale sprzedaż poszczególnych produktów była niższa niż w okresie przed pandemią. Najlepiej widać to po segmencie kredytów mieszkaniowych, których udzielono w II kwartale aż o 3 mld zł mniej niż w analogicznym okresie ubiegłego roku. W okresie kwiecień-czerwiec 2020 banki udzieliły kredytów na łączną kwotę 13,4 mld zł. Dla porównania rok wcześniej, a także w pierwszym kwartale, sprzedaż przekroczyła 16 mld zł. W II kw. 2020 r. najwięcej na hipoteki przeznaczył ING Bank Śląski – 2,38 mld. Niewiele mniej Bank PKO BP (2,3 mld zł). Na trzecim miejscu znalazł się Bank Pekao – 2 mld zł.
Bankom przybyło klientów, ale mniej niż zwykle
W drugim kwartale 2020 r. bankom przybyło jedynie 139 tys. klientów. Dla porównania kwartał wcześniej liczba klientów w bankach zwiększyła się o ponad pół miliona. Łącznie ankietowane banki obsługiwały na koniec czerwca 48,3 mln klientów, z czego 45 mln w segmencie detalicznym. Liczby te są tak duże, ponieważ dla banku klientem są nie tylko osoby fizyczne, ale także firmy, miasta, szkoły czy stowarzyszenia. Najwięcej klientów ogółem obsługiwał PKO Bank Polski – blisko 11 mln, z czego 10,4 mln w segmencie detalicznym. Na drugim miejscu znalazł się Bank Pekao, który obsługiwał 5,6 mln klientów i miał 5,4 mln klientów indywidualnych. Na trzecim - Santander Bank Polska z liczbą 5,1 mln ogółem, z czego 4,7 mln w detalu.
Raport "Polska bankowość w liczbach - II kw. 2020 r." [Pobierz]
Choć banki uruchomiły cyfrowe procedury sprzedaży rachunków, to jednak nie uchroniło ich to przed spadkami. W drugim kwartale 2020 roku otworzono mniej kont osobistych niż w poprzednich okresach. Łącznie sektor zwiększył liczbę prowadzonych rachunków o 182 tys. sztuk. Dla porównania w poprzednich kwartałach wzrosty były znacznie większe. Na przykład w I kw. 2020 r. przybyło 361 tys. kont, a w ostatnich trzech miesiącach 2019 r. aż 891 tys. Najwięcej rachunków osobistych prowadził na koniec II kw. 2020 r. PKO Bank Polski. Na koniec czerwca miał ich ponad 8,1 mln, aż o 519 tys. więcej niż rok wcześniej. Drugie miejsce przypadło Bankowi Pekao z liczbą 4,2 mln kont, a trzecie mBankowi, który prowadzi 3,9 mln rachunków.
Mniej otwartych kont to mniej wydanych kart debetowych. Na koniec czerwca ankietowane banki uniwersalne obsługiwały łącznie 28,7 mln kart debetowych. Jest to o 153 tys. więcej niż na koniec I kwartału 2020 r. W poprzednich kwartałach sprzedaż kart debetowych była znacznie wyższa. Na przykład w I kw. 2020 r. banki uniwersalne zwiększyły liczbę obsługiwanych kart o 461 tys., a w ostatnich trzech miesiącach ubiegłego roku o ponad pół miliona. Największym wydawcą jest niezmiennie PKO Bank Polski, który ma 7,4 mln kart debetowych dla detalu. Drugie miejsce zajmuje Santander z 3,9 mln kart, a trzecie Pekao, który ma 3,5 mln plastików tego typu.
Załamanie na rynku kart kredytowych
Pandemia zachwiała rynkiem kart kredytowych. W okresie niepewnej sytuacji gospodarczej Polacy niechętnie finansują swoje wydatki kredytem. Jak podaje Biuro Informacjo Kredytowej, od początku roku sprzedaż kart kredytowych załamała się. Spadki są widoczne także w naszych zestawieniach. W ostatnich dwóch kwartałach banki zmniejszyły swój portfel kart kredytowych łącznie o 86 tys. kart. Dla porównania jeszcze w czwartym kwartale 2019 roku odnotowano wzrost kwartalny o 223 tys. kart. Największym wydawcą pozostaje PKO Bank Polski, który ma 941 tys. kart kredytowych. Na drugim miejscu jest Bank BNP Paribas z portfelem liczącym 847 tys. kart, a tuż za nim Santander Bank Polska, który obsługuje 816 tys. plastików tego typu.
W drugim kwartale banki nadal zamykały nierentowne placówki i ograniczały zatrudnienie. W tym jednak przypadku pandemia nie jest jedynym katalizatorem zmian. Trend ten jest widoczny już od wielu kwartałów i wynika ze zmieniających się preferencji klientów banków. Coraz więcej osób korzysta z bankowości mobilnej i internetowej i rzadziej odwiedza oddziały. Jak wynika z danych zebranych z banków uniwersalnych, w II kwartale ankietowane instytucje zamknęły 67 placówek własnych i 48 franczyzowych. Zatrudnienie w branży stopniało o kolejne 1,7 tys. osób.
Co ciekawe, bankom przybyło placówek bezgotówkowych. Część oddziałów przekształcana jest w placówki, które nie zajmują się obsługą transakcyjną – wpłatami, wypłatami, przelewami. Z danych, które zebraliśmy, wynika, że w II kwartale bankom przybyło 112 placówek bezgotówkowych. Największą siecią takich oddziałów dysponuje ING Bank Śląski, który takich punktów ma już 147. Na drugim miejscu jest Bank Millennium z 74 placówkami bezgotówkowymi. Za nim uplasował się BNP Paribas, który ma 44 placówki bez obsługi gotówkowej. W niektórych bankach, jak np. PKO BP czy Pekao, takich punktów jest dopiero kilka.
Więcej użytkowników bankowości mobilnej
W pandemii klienci przestawili się na zdalną obsługę finansów. Takie obszary jak bankowość internetowa i mobilna odnotowały solidne wzrosty. Na koniec czerwca 2020 r. z bankowości mobilnej korzystało już 15 mln klientów banków. To o 624 tys. więcej niż na koniec marca 2020 r. i aż o 2,7 mln więcej niż w analogicznym okresie ubiegłego roku. Przybyło klientów, których bankowcy określają terminem mobile only. To osoby, które obsługują swoje finanse wyłącznie na komórkach i nie korzystają z bankowości internetowej. Na koniec czerwca 2020 r. było ich już 7 mln. To blisko połowa wszystkich użytkowników bankowości mobilnej. Tradycyjnie przybyło też kart, które podpinamy do smartfonów w ramach cyfrowych portfeli Google Pay czy HCE. Na koniec II kwartału 2020 r. w telefonach mieliśmy już podpięte ponad 3,3 mln kart (nie licząc Apple Pay).
Jesteśmy w trakcie trzeciego kwartału 2020 r. Sytuacja w bankowości powoli się normuje, ale spadki sprzedaży mogą być odczuwalne jeszcze przez wiele miesięcy. Wpływ na taki stan rzeczy ma nie tylko pandemia, ale i niskie stopy procentowe. Należy też oczekiwać, że banki nadal będą mocno promować kanały elektroniczne, które pozwalają im prowadzić szybką akwizycję nowych klientów. To z kolei będzie miało wpływ na dalsze spadki zatrudnienia i zamykanie placówek. Już teraz w bankowości więcej osób pracuje w centralach banków niż w sieci placówek rozsianej po terenie całego kraju. Dalsze inwestycje w kanały elektroniczne umocnią ten trend.