Dla wielu klientów wizyta w oddziale i gotówka w portfelu pozostają naturalnym wyborem. Jednocześnie statystyki pokazują, że coraz więcej spraw przenosi się do kanałów cyfrowych, a sieć placówek powoli się zmienia. Podsumujmy drugi kwartał na bazie naszych autorskich raportów z cyklu „Polska bankowość w liczbach”.


Na koniec czerwca 2025 roku z aplikacji bankowych korzystało około 27,4 mln osób, co oznaczało wzrost mniej więcej o 10% rok do roku. Grupa „mobile only”, czyli klienci, którzy praktycznie nie logowali się z komputera, liczyła 19,3 mln i rosła w podobnym tempie (+10,5% r/r). W portfelach mobilnych działało grubo ponad 10 mln kart, więc płatność telefonem lub zegarkiem była już całkiem powszechna. Te liczby nie przekreślały jednak przywiązania do gotówki czy obsługi przy ladzie — pokazywały raczej, że obok klasycznego modelu rozwijała się druga, cyfrowa bankowość.
Mniej placówek, lecz rola oddziału pozostawała
W kraju działało około 9,6 tys. placówek i ta liczba malała. Jednocześnie przybywało punktów bezgotówkowych (około 867), bo część prostych spraw przejmowały aplikacje i urządzenia samoobsługowe. Zatrudnienie w sektorze wynosiło około 148 tys. osób i rosło o 1,5% rok do roku, przy czym większy wzrost widać było w centralach (obszary technologii, bezpieczeństwa, analizy), a mniejszy w sieci terenowej. W praktyce oddział częściej służył do spraw wymagających rozmowy i decyzji, a nie do drobnych operacji kasowych — choć te wciąż były dostępne tam, gdzie klienci ich potrzebowali.
Hipoteka wyraźnie odbiła
Po słabszym okresie widać było poprawę na rynku mieszkaniowym. W II kwartale 2025 r. banki udzieliły nowych kredytów o łącznej wartości 24,6 mld zł, co oznaczało wzrost o 28,71% rok do roku i o 20,64% względem poprzedniego kwartału. Liczba zawartych umów wyniosła 55,5 tys., czyli o 22,2% więcej niż rok wcześniej. Średnia nowa hipoteka sięgała około 443 tys. zł.
Przeważały umowy z okresowo stałą stopą (w wartości nowych kredytów około 74%, w liczbie około 76%). Udział kredytów z LtV co najmniej 80% sięgał około 28%, a średnie oprocentowanie nowych kredytów spadło do około 7,11%. Dla potencjalnych kredytobiorców oznaczało to szerszą ofertę i nieco łatwiejsze domykanie zdolności, choć ostateczny wybór nadal zależał od sytuacji konkretnego gospodarstwa domowego.
Rynek kart kredytowych stał w miejscu
W portfelach Polaków było około 5 mln kart kredytowych. Ten poziom od dłuższego czasu pozostawał stabilny, a rok do roku widać było nawet lekkie obniżenie (około –0,9%). Część codziennych zakupów przejęły płatności odroczone i raty dostępne bezpośrednio w aplikacjach i sklepach internetowych. Karta kredytowa nadal bywała użyteczna w podróży czy przy większych transakcjach z ochroną, ale przestała rosnąć jako narzędzie do drobnych, codziennych płatności.
Bankom wciąż przybywa klientów. W tym z zagranicy
Banki obsługiwały około 56,7 mln klientów (+1,3% r/r), w tym około 52,9 mln osób fizycznych (+1,1% r/r). W ostatnich latach zwiększała się także liczba klientów z zagranicy — to było już ponad 2,4 mln osób. Ten dopływ nowych rachunków i transakcji stanowił stały element rynku, który wpływał m.in. na ofertę i organizację obsługi.
Co nam to wszystko mówi o rynku?
Jeśli ktoś ceni gotówkę i wizytę w oddziale, nadal ma do tego warunki — choć takich placówek ubywa, ich rola w sprawach bardziej złożonych pozostaje kluczowa. Dynamicznie rośnie rynek usług cyfrowych – klienci mają coraz więcej narzędzi pozwalających samodzielnie załatwiać sprawy bankowe. A ze statystyk widać, że chętnie z tego korzystają. Łatwiej też jest o kredyt na mieszkanie - w II kwartale sprzedaż wzrosła, średnie oprocentowanie nowych umów spadło, a banki częściej proponowały okresowo stałą stopę.
Polska bankowość łączy dziś dwa światy. Z jednej strony rośnie wykorzystanie kanałów mobilnych, z drugiej — tradycyjne formy obsługi nie zanikają tak szybko jak można by się było spodziewać. Wciąż pozostają kluczowe dla wielu klientów.