Według Wojciecha Drzewieckiego, szefa firmy Samar, która monitoruje rynek samochodowy, w ostatnim czasie nawet co piąte auto kupowane w polskich salonach wyjechało za Odrę. Jego zdaniem, największym powodzeniem cieszą się niektóre modele Fiata, Volkswagena, Skody, Suzuki i Nissana.
Najazdowi Niemców na polskie salony nie można się dziwić. Oprócz dopłat rządowych kuszą ich także ceny aut w Polsce. Na niektórych mogą zaoszczędzić nawet kilka tysięcy euro. Dla przykładu skoda octavia II kosztuje u nas o około 2 tys. euro mniej niż za Odrą, a hyundai i10 aż blisko 3 tys. euro mniej.
Właściciele salonów samochodowych zacierają ręce z zadowolenia widząc klientów z Niemiec, którzy z reguły płacą gotówką. Mniej szczęśliwi są za to polscy klienci, którym okres oczekiwania na nowe auto znacznie się wydłużył.
- To prawda - mówi Aleksander Kośka z łódzkiego salonów Renault. - Teraz na niektóre modele trzeba czekać dwa, trzy miesiące. Wcześniej dwa tygodnie.
Niemcy opanowali także salony Volkswagena, czego nie ukrywa Jerzy Walczak, pracujący u łódzkiego dilera tej niemieckiej marki.
- Najchętniej kupują golfy VI z silnikiem Diesla, które kosztują od 70 tysięcy wzwyż - przyznaje Jerzy Walczak.
W łódzkim salonie Toyoty pojawili się w ostatnim czasie Niemcy, lecz aut nie zakupili.
- Odmówiliśmy, bo chcieli kupić większą ilość samochodów do dalszej odsprzedaży - przyznaje Marcin Zambrzycki, kierownik salonu Toyoty. - Jesteśmy stacją autoryzowaną i pojazdów do dalszej odsprzedaży nie możemy pośrednikom sprzedawać.
- U nas jest podobnie - twierdzi Stanisław Syguła, łódzki dealer samochodów Citroen. - Citroen Polska nie zezwala na sprzedaż samochodów obcokrajowcom, więc nie ma u nas problemu.
Zakupy Niemców w polskich salonach samochodowych mogą się niedługo skończyć. Według specjalistów branży motoryzacyjnej, ceny nowych aut w naszym kraju w niedalekiej przyszłości będą podobne do tych na Zachodzie.
POLSKA Dziennik Łódzki
Dariusz Piekarczyk