Nadgodziny zamiast wzrostu zatrudnienia
2011-08-08 06:39
publikacja
2011-08-08 06:39
08.08. Warszawa (PAP/Media) - Niepewna sytuacja gospodarcza sprzyja wzrostowi godzin nadliczbowych w polskich firmach. Najwięcej przybyło ich w przemyśle - informuje "Rzeczpospolita", powołując się na dane firmy doradczej Hay Group.
Przeciętny pracownik miał w 2010 roku prawie trzy razy więcej nadgodzin (40) niż w roku poprzednim. W tym w zakładach produkcyjnych średnia wyniosła 97 nadgodzin na jednego zatrudnionego.
"Firmy nie są do końca pewne sytuacji rynkowej i stałego przyrostu zleceń, więc starają się efektywnie wykorzystywać swoją kadrę, zamiast inwestować w nowych pracowników" - mówi Mirosława Kowalczuk z Hay Group.
Rośnie też udział pracy tymczasowej - w 2010 roku pracownicy czasowi realizowali 8 proc. łącznego czasu pracy, czyli ponad dwa razy więcej niż w 2009 roku. "Dodatkowe zlecenia realizowane w nadgodzinach i w ramach pracy czasowej pozwalają pracodawcą zmniejszyć ryzyko załamania sytuacji ekonomicznej" - ocenia Kowalczuk. (PAP)
Komentuje Łukasz Piechowiak, redaktor Bankier.pl |
Wzrastająca liczba nadgodzin nie jest wielkim zaskoczeniem. Przede wszystkim przy niepewnej sytuacji gospodarczej przedsiębiorcy woleli efektywniej wykorzystywać obecną kadrę niż zatrudniać nowych pracowników. Ci z pewnością mieliby szansę na pracę, gdyby koszty pracy nie były tak wysokie (40% wynagrodzenia stanowią składki na ZUS, NFZ i podatek). Jednak nie tylko to jest przyczyną wzrastającej liczby przepracowanych nadgodzin. Przede wszystkim coraz częściej są one ewidencjonowane, a co za tym idzie - pracownicy otrzymują za nie wynagrodzenie. Wcześniej wręcz nagminnym działaniem pracodawców było nie uwzględnianie dodatkowego czasu spędzonego przez pracowników w firmie jako nadgodzin - szacuje się, że takie praktyki dotyczyły nawet co trzeciej firmy.
Średnio 97 nadgodzin rocznie to prawie 2 godziny na tydzień. Nie jest to jeszcze strasznie dużo, ale to wszystko zależy od liczby pracowników, którzy zostają dłużej w pracy, i od tego, jak długo będą oni się na to zgadzać. Biorąc pod uwagę stosunkowo niskie zarobki, dodatkowy płatny czas w pracy dla wielu może być bardzo korzystny. Jednak wszystko ma swoje granice. Teoretycznie Polacy mogą jeszcze dłużej pracować. Na razie jednak ponad połowa pracowników ciągle drży przed utratą pracy - to jest zaliczka dla pracodawców, którzy dzięki temu mogą niejako wymagać od zatrudnionych większego poświęcenia. Jednak nie da się tego wykorzystywać w nieskończoność i przedsiębiorcy, jakby nie było - istoty rozumne, prędzej czy później będą musieli zwiększyć legalne zatrudnienie. Dane dotyczą 2010 roku, w czerwcu stopa bezrobocia wyniosła 11,8%.
|
rda/