Lasy w Polsce co kilka miesięcy zwracają na siebie uwagę. Jak nie masowa wycinka, to ich zamknięcie w trakcie pandemii. Tym razem to branża meblarska twierdzi, że ich postulaty zostały zignorowane przez Lasy Państwowe, którym chodzi jedynie o zysk - informuje "Rzeczpospolita".


Ponad dwie dekady budowano pozycję Polski jako eksportera mebli. Podkopuje ją teraz recesja w przemyśle oraz drożyzna. Wzrost ceny spowodowany inflacją wpłynął na decyzje wielu klientów, którzy oszczędzają i w związku z tym często rezygnują z większych wydatków np. na meble. Nie zapominajmy też, że w trakcie pandemii chętnie wymienialiśmy meble i inne sprzęty w domu na nowe.
"Spadki sprzedaży mebli i komponentów do ich produkcji sięgają średnio 25 proc. w zależności od asortymentu. Meble ogrodowe dołują najbardziej – ich sprzedaż praktycznie ustała. – W obecnym kryzysie ludzie mają inne potrzeby niż kupowanie pergoli czy altanek" – tłumaczy "Rzeczpospolitej" Michał Strzelecki, dyrektor Ogólnopolskiej Izby Gospodarczej Producentów Mebli.
Mniejsza sprzedaż, to mniej zamówień. Mniej zamówień, to mniej pracy - a to wiąże się ze zwolnieniami. Szacuje się, że w branży pracę straciło ok. 20 tys. pracowników. Zwalniają także Niemcy, co rykoszetem uderza w krajową branżę.
Lasy Państwowe liczą tylko na kasę?
Sytuacji nie poprawia polityka Lasów Państwowych. Strzelecki dziwi się jednak krótkowzrocznej perspektywie leśników, którzy, sprzedając surowiec klientom powiązanym z Lasami wieloletnimi biznesowymi zależnościami, skupiają się w tym roku na maksymalizacji zysku Lasów, a nie wspieraniu narodowej gospodarki. – To jak podcinanie gałęzi, na której razem siedzimy – mówi dyrektor meblarskiego stowarzyszenia - pisze "Rzeczpospolita".
– Proponowane dziś przez państwowych leśników mechanizmy sprzedaży surowca dla stałych odbiorców, np. ofertowanie już na starcie 100 proc. przysługującego – na podstawie tzw. historii zakupów – drewna, mają ponad wszelką wątpliwość utrzymać ceny surowca na poziomie, który pozwoli zarobić Lasom nawet w kryzysie. Chodzi o to, by „przewieźć” je za wszelką cenę do lepszych czasów, gdy koniunktura na meble powróci – dodaje Strzelecki.
– Chodzi o to, by przedsiębiorcy, nie bacząc na recesję i spadki sprzedaży wyrobów, bili się o surowiec, windując ceny i zapominając o racjonalnej i rynkowej kalkulacji drzewnych transakcji - wturuje Piotr Poziomski, właściciel tartaku i prezydent Polskiej Izby Gospodarczej Przemysłu Drzewnego.
Liczne zawirowania na światowych rynkach drewna
Jeszcze w wakacje Lasy Państwowe informowały o rozmowach z przedstawicielami branży. Wskazywały także, że cena metra sześciennego drewna spada i średnio wyniosła 311 złotych w lipcu 2023 roku. Zaś za popularny surowiec sosnowy o symbolu S2A, stanowiący 10 proc. całkowitej oferty LP, wykorzystywany do wyrobu papieru czy płyt w lipcu płacono 234 zł, podczas gdy jesienią ubiegłego roku było to ok. 400 zł.
Światowym rynkiem drewna zatrzęsła wojna w Ukrainie. Rosja posiada ponad 800 mln hektarów lasów będących własnością państwa i jest jednym z wiodących eksporterów drewna na świecie. Jednak od 10 lipca 2022 r. obowiązuje zakaz importu rosyjskiego drewna do Unii Europejskiej, które i tak płynie do Europy, choć na nieco mniejszą skalę niż wcześniej.
Na europejskim rynku ceny podbijają także Chiny, które importują surowiec np. z Niemiec. Ogromny odpływ materiału z Europy do Azji jest dużym problem na niemieckim rynku. „Brak dostępności drewna jest obecnie największym wyzwaniem dla branży" - wskazywała szefowa Federalnego Związku Tartaków i Przemysłu Drzewnego, Julia Moebus.
JM