Ostatnie 24 godziny na polskim rynku walutowym przyniosły korekcyjne osłabienie złotego po tym, jak nasza waluta osiągnęła najmocniejsze poziomy od czasu pierwszego covidowego lockdownu. Kurs euro ruszył w górę, ale pozostał poniżej 4,40 zł.


W środę o 9:33 kurs euro wynosił 4,3742 zł i był o ponad grosz wyższy niż dzień wcześniej. We wtorek euro podrożało o blisko dwa grosze po tym, jak jeszcze o poranku było najtańsze od marca 2020 roku.
- Mimo korekty wciąż spodziewamy się, że złoty utrzyma się wobec euro poniżej 4,40 na długo i będzie najlepiej zachowującą się walutą regionu w kolejnych miesiącach. Zakładamy, że będzie to efekt poprawy nastawienia inwestorów zagranicznych do krajowych aktywów, większej szansy na środki unijne oraz jastrzębiego NBP. W zapowiedzi na ten tydzień zakładaliśmy możliwą korektę techniczną po wcześniejszym sporym umocnieniu, ale naszym zdaniem nie będzie ona trwała długo i będzie raczej płytka - napisali w porannym raporcie ekonomiści Santandera.
Do cofnięcia doszło także na parze euro-dolar, co także nie pomogło złotemu. W rezultacie kurs dolara powrócił powyżej psychologicznego poziomu 4 zł, który to poziom nie ma jednak żadnego znaczenia technicznego i w ostatnich miesiącach był kilkukrotnie przekraczany zarówno od dołu jak i od góry.
Frank szwajcarski był wyceniany na 4,5358 zł, a więc o grosz wyżej niż we wtorek wieczorem. Kurs CHF/PLN wciąż pozostaje w trwającym od połowy września lokalnym trendzie spadkowym. Po przebiciu lipcowego dołka (4,49 zł) następnym celem powinien być poziom 4,40 zł – czyli minimum z czerwca 2022.
KK