Na koniec roku Grecja postanowiła przypomnieć światu o swoich problemach. Fiasko obozu rządzącego w wyborach prezydenckich oznacza, że w przyszłym roku Helladę czekają przedterminowe wybory parlamentarne. Od ich wyniku zależeć będą relacje na linii Ateny-Troika.


Zgodnie z przewidywaniami, polityczne zaplecze premiera Antonisa Samarasa nie zdołało przeforsować swojego kandydata na urząd prezydenta. Stavrosa Dimasa poparło jedynie 168 z 300 parlamentarzystów. Do zwycięstwa potrzeba było 180 głosów – o 20 mniej niż w dwóch poprzednich turach głosowania. Fiasko obozu rządzącego oznacza, że w przyszłym roku Grecy pójdą do urn, aby wybrać nowy parlament. Proponowany przez obecnego premiera termin wyborów to 25 stycznia.
Najnowsze sondaże największe szanse na zwycięstwo dają lewicowej Syrizie, która sprzeciwia się polityce oszczędności i nie chce spełniać wymogów narzucanych przez Komisję Europejską, Europejski Bank Centralny i Międzynarodowy Fundusz Walutowy. Za sprawą tych instytucji grecki rząd otrzymał w ostatnich latach pomoc w wysokości 240 mld euro.
Na zawirowania na scenie politycznej mocno reaguje ateńska giełda. Dziś indeks ASE traci ponad 10% (stan na 29.12.2014 r., godz. 11:30), a indeks sektora bankowego pikuje nawet o 18%. W górę idzie natomiast rentowność 10-letnich greckich obligacji , która zbliża się do poziomu 9%.
Wygrana Syrizy, wyjście Grecji ze strefy euro oraz zmiana warty w EBC jest jednym z Czarnych Łabędzi Bankier.pl na rok 2015.



























































