

![]() fot. Luke Garstka |
Statystyczny mieszkaniec Melbourne czy Dubaju może sobie pozwolić na zakup najwyższej jakości produktów. W Polsce, dla statystycznego Kowalskiego, ciągle najczęściej priorytetem jest cena i to ona decyduje o ewentualnym zakupie. Czy więc firma projektująca dobra luksusowe ma szansę rozwoju na rodzimym rynku?
Na złość królowi plastiku
![]() fot. Luke Garstka |
Firma Oli powstała jedenaście lat temu, gdy na rynku panowały kreacje pewnego nowojorskiego projektanta, zwanego królem plastiku. Ola nie mogła znieść widoku kolejnego mebla powielanego w tysiącach egzemplarzy. Nie miała ambicji, żeby z kimkolwiek konkurować, ale wiedziała, że chce tworzyć rzeczy trwałe i unikatowe. Jej wielki debiut nastąpił pięć lat później, gdy pokazała swoją kolekcję mebli na targach IMM w Kolonii.
Targi przepustką do sukcesu
Pierwsze duże inwestycje wiązały się z wyprodukowaniem prototypów i materiałów promocyjnych oraz kosztem uczestnictwa w targach meblowych w Kolonii. - Po targach zainteresowały się nami redakcje kilku zagranicznych czasopism. To przełożyło się na powstanie szeregu mniejszych i większych artykułów, a co za tym idzie promocję firmy – wspomina nasza bohaterka.
![]() fot. Luke Garstka |
Później za namową klientki powstał pomysł stworzenia kolekcji biżuterii. Do niedawna był to mały dodatek do pracy Oli. Powoli zaczął on odgrywać rolę pełnowartościowej kolekcji, chociaż projektowanej i sprzedawanej na nieco innych zasadach niż kolekcja mebli.
W firmie ważni są ludzie
Ola Voyna ma sprawdzonych pracowników, na których zawsze może polegać. - Pracujemy prawie w tym samym składzie od początku powstania kolekcji i stanowimy zespół, w którym każdy ma określony zakres obowiązków. Natomiast często korzystam z zasobów zewnętrznych. Czasami jest to proces nieunikniony, jak w przypadku pracy z firmami spedycyjnymi, a czasami wykorzystuję ten sposób pracy, ponieważ jest opłacalny i skuteczny. Dzięki temu moi przedstawiciele sprawnie działają na rynkach australijskim czy rosyjskim – mówi projektantka.
![]() fot. Luke Garstka |
Wszystkie projekty wykonuje Ola, natomiast ich realizację powierza grupie fachowców (m.in. kowal, jubiler, tapicer). Ustala z nimi detale każdej realizacji i spędza mnóstwo czasu na wprowadzaniu modyfikacji w celu stworzenia produktu, który spełni oczekiwania klienta.
Jakość na pierwszym miejscu
Jak podkreśla Ola Voyna, biorąc pod uwagę rodzaj produktów, które oferuje, popyt jest stosunkowo duży. - Jesteśmy w stanie mu sprostać. Czasami wiąże się to z kilkunastogodzinnym dniem pracy. Naszą podstawową zasadą jest to, aby wzrost produkcji nie nastąpił kosztem spadku jakości. Zdarzają się momenty, kiedy pracujemy naprawdę gorączkowo, szczególnie dotyczy to okresu przedświątecznego. Wtedy kilkudniowe opóźnienie, które w każdym innym czasie klient jest w stanie zaakceptować, jest wykluczone.
![]() fot. Luke Garstka |
Wszystkie ich produkty są wykonywane ręcznie, włączając tapicerowanie czy malowanie. Tkaniny, których używają, to wyłącznie doskonałe jakościowo produkty z kilku fabryk w Szwajcarii, Holandii, Włoszech i Szwecji. Kamień na blaty pochodzi z różnych zakątków świata. Wszystkie te czynniki determinują ostateczną cenę mebla. Ola podkreśla jednak bardzo ważną rzecz: - Te wszystkie czynniki to tylko podstawa. Na miano producenta wyrobów luksusowych musieliśmy sobie zasłużyć. To nie my o tym decydujemy, ale klienci, którzy docenili kunszt wykonania, trwałość produktu czy obsesyjną wręcz dbałość o detale.
Konkurencja jest duża, ale…
Jeżeli potraktujemy rynek dóbr luksusowych całościowo, to konkurentów firma Ola Voyna ma wielu. Inaczej jest, jeśli weźmiemy pod uwagę specyfikę tworzenia produktów, ponieważ meble wykonywane w technice tradycyjnego kowalstwa artystycznego nie są powszechne. - Często ślusarstwo jest określane mianem kowalstwa artystycznego, chociaż nie ma z nim nic wspólnego. Produkt wykonany w technice, z której korzystam przy realizacji swoich projektów, wymaga kilku tygodni ciężkiej, ręcznej pracy – objaśnia projektantka.
Rynki arabskie nie są łatwe dla kobiet
Ola Voyna pracuje z klientami z różnych kręgów kulturowych, a każda kultura ma swoją specyfikę. Jak wspomina, szczególnie bolesne trudne było dla niej dostosowanie się do reguł panujących na rynkach arabskich. - Pierwsze zlecenia z tych rejonów szczególnie utkwiły mi w pamięci. Tam rzeczywiście płeć ma znaczenie. Z częścią klientów rozmawiałam za pośrednictwem mojego współpracownika. Klient przekazywał mu szczegóły zlecenia, mój współpracownik przekazywał tę samą treść mnie, ja odpowiadałam, po czym moje słowa były znów przekazywane klientowi - opowiada.
![]() fot. Luke Garstka |
- Biorąc pod uwagę, że wszyscy posługiwaliśmy się tym samym językiem, siedzieliśmy przy stole i piliśmy kawę, całość wyglądała dla mnie dość paradoksalnie. Teraz podchodzę do podobnych sytuacji ze zrozumieniem i szacunkiem dla innej kultury, ale początki były trudne - dodaje.
Gdzie jest klucz do sukcesu?
W prowadzeniu firmy obowiązują zasady, których nie można ignorować pod żadnym pozorem i bez względu na okoliczności. Podstawą dla Oli jest indywidualne podejście do każdego klienta niezależnie od tego, czy jest to powszechnie znana sieć luksusowych sklepów, czy klient, który zamawia jeden stolik.
Zobacz, jakie pomysły na biznes mają kobiety!
|
![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() |
Przeczytaj inne artykuły z cyklu |
Należy bacznie obserwować sygnały płynące z rynków, na których produkty są obecne. - Czasami pozornie beznadziejną sytuację można zamienić w sukces właśnie dzięki wnikliwej obserwacji. Kiedy kryzys bardzo spektakularnie dotknął Dubaj i dużo firm wstrzymało inwestycje w tym rejonie, my postanowiliśmy nasilić kampanię reklamową. Staraliśmy się pokazać w możliwie największej liczbie miejsc. Nasi klienci to dostrzegli i docenili – przekonuje Ola.
Na podbój świata
Jeżeli jesteś kobietą przedsiębiorczą i prowadzisz własną firmę - napisz do nas! Zaprezentuj się w naszym cyklu i podziel się z czytelnikami swoim doświadczeniem.
Barbara Sielicka
Bankier.pl
b.sielicka@bankier.pl