Azjatyckie giełdy z przytupem rozpoczęły nowy rok. Na szczególną uwagę zasługuje parkiet w Tokio, gdzie pierwsza sesja w 2018 roku przyniosła zwyżkę indeksu Nikkei225 o ponad 3 proc. W ten sposób giełda Kraju Kwitnącej Wiśni osiągnęła najwyższy poziom od 26 lat.


„Rynek Wiecznej Bessy” – tak jeszcze niedawno mówiono o giełdzie w Tokio. Indeks Nikkei225 osiągnął swoje historyczne maksimum w grudniu 1989 roku na poziomie 38.957 punktów. Od tego czasu w Japonii trwała bessa – seria coraz głębszych dołków i coraz niższych szczytów trwała aż do lutego 2009 roku.
Ale od jesieni roku 2012 tokijski parkiet przeżywa drugą młodość. W ciągu nieco ponad 5 lat Nikkei225 zwiększył swą wartość przeszło 2,5-krotnie. W pierwszą sesję 2018 roku Nikkei225 odnotował zwyżkę aż o 3,26 proc., wspinając się na wysokość 23.506 punktów. Tak wysoko indeks ten nie znalazł się od listopada 1991 roku! W zeszłym roku Nikkei225 wzrósł o 19,1 proc.
Wzrosty – choć nie w tak imponującej skali – przeważały także na pozostałych giełdach azjatyckich. Wyjątkiem był koreański KOSPI, który zniżkował o 0,8 proc. Nieznacznie traciły jeszcze giełdy w Dżakarcie (-0,2 proc.) oraz w Manili (-0,1 proc.).
Analitycy tłumaczą noworoczne zwyżki dobrymi wiadomościami, jakie w ostatnich dniach nadeszły z amerykańskiej i europejskiej gospodarki. Wskaźnik PMI dla przemysłu strefy euro osiągnął rekordowo wysoką wartość, zaś analogiczny indeks dla Ameryki (ISM) wspiął się na rzadko spotykaną wysokość 59,7 pkt. PMI dla przemysłu japońskiego wzrósł do 54 pkt., osiągając najwyższą wartość od ponad trzech lat. Takie rezultaty wskazują, że mamy do czynienia ze szczytem cyklu koniunkturalnego w krajach rozwiniętych.
Jednakże mówiąc o giełdzie w Tokio, nie można zapominać o działaniach Banku Japonii, który od ponad 5 lat drukuje pieniądze w szalonym tempie i za wykreowane z powietrza jeny za pośrednictwem funduszy ETF kupuje... akcje japońskich spółek. Pod koniec 2017 roku „portfel inwestycyjny” banku centralnego Japonii opiewał na przeszło 20 bilionów jenów, co stanowiło ok. 75 proc. wartości wszystkich jednostek ETF w tym kraju. Część komentatorów sądzi, że polityka Banku Japonii doprowadziła do wypaczenia rynku, który w większym stopniu jest już kierowany decyzjami politycznymi niż przewidywaniami prywatnych inwestorów.
KK