Irlandzki pub w Liverpoolu zużywa średnio 12 50-litrowych beczek w ciągu tygodnia. Teraz otrzymał zaledwie połowę swojego zamówienia. W całej Anglii zmagają się z niedoborami tego irlandzkiego trunku. W części barów nie ma go od zeszłego piątku. Jak tłumaczą dystrybutorzy, teraz oszczędzamy, by wystarczyło na święta i sylwestra, szczególnie że magazyny opróżniono podczas rozgrywek rugby.


W innych miejscach w Anglii niedobory zaopatrzenia sięgają nawet 90 proc. zapotrzebowania. - W ciągu ostatniego miesiąca zaobserwowaliśmy wyjątkowy popyt na Guinnessa w Wielkiej Brytani - poinformował Diageo, właściciel marki. - Zmaksymalizowaliśmy podaż i aktywnie współpracujemy z naszymi klientami. Staramy się zarządzać dystrybucją tak, by handel przebiegał w efektywny sposób - dodaje w BBC News.
Z danych wynika, że od lipca do października w 2024 roki sprzedaż Guinnessa wzrosła o jedną piątą, podczas gdy ogólne spożycie piwa nieznacznie spadło - donosi BBC News. Podobnie sytuacja wygląda z bezalkoholowym odpowiednikiem.
Właściciele pubów rozkładają ręce. Guinness jest na tyle wyjątkowy, że trudno jest zapewnić sobie alternatywę i szczególnie z dnia na dzień zamówić inne stouty tj. Murphy's. Puby kupowały piwo w panice, co jeszcze bardziej "wysuszyło" rynek i doprowadziło jednak do ograniczenia podaży i tego trunku.
Jak zapewni producent, warzenie piwa odbywa się na 100 proc. mocy, a limity zaopatrzeniowe obejmują tylko Wielką Brytanię. Czyżby więc Irlandia chciała w ten sposób utrzeć nosa Anglikom? Dostawy na zielonej wyspie i nawet jej północnej części odbywają się bez zakłóceń.
opr. aw


















































