W tym roku nie ma mocniej rosnącego sektora na GPW niż energetyka. Po latach kiedy rządziły banki, budownictwo, gry, a nawet chemia i odzież, rolę branżowego lidera przejmuje WIG-Energia. Ma realną szansę świecić najjaśniej, co jest tym trudniejsze, że na rynku trwa hossa i stopy zwrotu większości sektorów są więcej niż zadowalające. Energetyka na GPW oferuje dobrą płynność, a swoją siłę pokazała, podnosząc się po ciosie od samego premiera.


W 2024 r. najlepiej na GPW z indeksów sektorowych poradził sobie WIG-Gry, zyskując blisko 28 proc. Z kolei w 2023 r. najlepsze było budownictwo ze wzrostem o 87 proc. Gdy w 2022 r. trwała bessa, do zwycięstwa WIG-Chemia wystarczyła zwyżka o niespełna 11 proc. Z kolei w 2021 r. blisko 84 proc. wzrósł WIG-Odzież, a drugie miejsce zajął wtedy WIG-Banki (81 proc.), który branżowym wiceliderem był też w 2023 r. (77 proc.). W 2020 r. najlepiej na GPW poradził sobie WIG- Górnictwo.
Pod koniec maja 2025 r., w czasie gdy trwa superhossa na GPW, o której rozpisują się światowe media, a dochodowy WIG rośnie o 30 proc., również dochodowe indeksy branżowe mają nowego lidera. WIG-Energia zyskał od początku roku jak na razie 50 proc. i wygląda na to, że ma apetyty na więcej.
Trudne lata dla energetyki
W ostatnich latach to nowość bowiem giełdowa energetyka wyglądała marnie. Co prawda w 2017 r. WIG-Energia zyskał 17 proc. (środek stawki), to już w 2018 r. stracił ponad 19 proc. W 2020 r. zyskał już tylko 4 proc., w 2021 r. wzrósł o ponad 18 proc., ale na tle rynku był to dopiero 10. branżowy wynik. Ciążyła polityka, której podsumowaniem niech będą słowa Krzysztofa Tchórzewskiego ministra energii z lat 2015-2019, który powiedział m.in. że „lepiej pieniądze przeznaczyć na majątek PGE niż na dywidendę”, co jak się okazało, dotyczyło przez lata wszystkich kontrolowanych przez państwo grup energetycznych.
Zaskoczeniem był rok 2022, bo chociaż trwała bessa wszystkiego, to ceny energii skokowo rosły, ale inwestorzy patrzyli ze zdumieniem, jak w okresie koniunktury dla sektora, ceny akcji branżowych spółek spadają. Rozważano pomysły ściągnięcia nadmiarowych zysków za pomocą podatków, co jednak ostatecznie porzucono, rząd ogłaszał plany dotyczące elektrowni atomowej, dokonano repolonizacji PKP Energetyka, a przecież była jeszcze sprawa Turowa, czy przyjęty w marcu przez rząd plan wydzielania aktywów węglowych do NABE. Dużo się działo, ale WIG-Energia i tak stracił blisko 13 proc.
Ministra daje i odbiera
Ostanie dwa lata były bardzo różne. W 2023 r. energetyka zyskała 33 proc., ale było to poniżej (!) średniej wzrostu dla 14. sektorowych indeksów, która wyniosła 35 proc. W 2024 r. energetyka znów była na minusie, tracąc na dystansie całego roku 11,2 proc., co było efektem chaosu, jaki przyniosła zmiana rządu, który nie miał koncepcji, co z energetyką zrobić (był nawet pomysł sztywnego połączenie dostaw węgla z kopalń do elektrowni), a już na pewno nie wiedział, jak to zakomunikować rynkowi, zasłaniając się kolejnymi analizami dotyczącymi wydzielenia aktywów węglowych.
Zaczęło się więcej robić niż mówić
Ich pozostawienie w strukturach wielkich grup (PGE, Tauron i Enea) miało blokować pozyskiwanie finansowania na inwestycje związane z transformacją energetyczną. Posiadanie "brudnych" aktywów węglowych utrudniało dostęp do kredytów i ubezpieczeń, pieniędzy z KPO nie było, bo ze względów politycznych KE je zablokowała. Nad głową wisiał także termin z poprzedniej wersji ustawy o rynku mocy, według której od drugiej połowy 2025 r. z rynku wypaść miały najbardziej emisyjne jednostki wytwórcze.
W styczniu tego roku jednak Sejm uchwalił nowelizację ustawy o rynku mocy, umożliwiającą dalsze wsparcie dla wysoko emisyjnych jednostek wytwórczych, przynajmniej do końca 2028 r. W marcu br. minister aktywów państwowych Jakub Jaworski powiedział, że dla aktywów węglowych istnieją mechanizmy wspierające ich istnienie, przez co mogą one nadal generować dodatnią EBITDA. Chociaż zaznaczył, że potrzeba do tego jeszcze analiz, to jest to czynnik, który należy wziąć pod uwagę.
Warto przypomnieć, że już w 2024 r. zwracali na to uwagę giełdowi analitycy. Eksperci Trigon DM wskazali w grudniu ubiegłego roku, że sektor energetyczny może być "inwestowalny” bez wydzielenia aktywów węglowych. Co więcej, dodali, że ten temat może wrócić na agendę rządową dopiero za kilka lat przed ryzykiem wystąpienia istotnie ujemnych wyników w 2029 r.
Zdaje się, że najszybciej dostrzegli to inwestorzy zagraniczni. Rok temu w maju 2024 r. w akcjonariacie Tauronu ujawnił się poprzez jeden ze swoich funduszy londyński Helikon Investments Limited. W kolejnych miesiącach sukcesywnie zwiększał zaangażowanie, a w międzyczasie ujawnił się też w akcjonariacie Enei. W lutym br. w akcjonariacie Tauronu ujawnił się inwestycyjny gigant z USA – Goldman Sachs.
„Zainteresowanie globalnych inwestorów, takich jak Goldman Sachs czy Helikon Investments to jasny sygnał, że rynek docenia wartość Tauron i kierunek, który objęliśmy w marcu 2024 roku – mówił Grzegorz Lot, prezes zarządu.
Rynek doceniał także raportowane wyniki, które, chociaż w wybranych kwartałach były już dużo lepsze od konsensusów w 2024 r., to jednak w przekroju całego roku wciąż obciążone znaczącymi odpisami. Już w nowym roku i z tzw. czystą kartą pojawiały się coraz większe pozytywne zaskoczenia, a wyniki napędzane segmentem dystrybucji energii przekraczały najśmielsze oczekiwania. Enea, Tauron i największa PGE zyski zaczęły liczyć w miliardach złotych.
W dodatku, pojawiło się światełko w dywidendowym czarnym tunelu, jakim była rekomendacja zarządu Enei wypłaty części zysku akcjonariuszom, o czym więcej w artykule „Odwilż w państwowej energetyce? Jest szansa na pierwszą dywidendę od 8 lat”. Była ona o tyle zaskakująca, że jeszcze w lutym np. analitycy DM BOŚ napisali w jednej z rekomendacji, że nie spodziewają się, by którakolwiek z trzech spółek (Enea, Tauron, PGE) wypłaciła dywidendę w latach 2025-2027. Co więcej, jeśli już któraś miałby to zrobić, byłby to według nich Tauron.
Odwilż w państwowej energetyce? Jest szansa na pierwszą dywidendę od 8 lat
Pojawiła się szansa, na to że akcjonariusze jednej z czterech największych grup energetycznych w Polsce, kontrolowanych przez państwo otrzymają dywidendę z zysku za ubiegły rok.
Odnotować należy, że zaczęły wreszcie płynąć duże pieniądze z KPO. Łącznie w ramach Funduszu Wsparcia Energetyki finansowanego z KPO ma to być niemal 40 mld zł, które trafią do Taurona, Energi, PGE i Enei na modernizację sieci elektroenergetycznych. Nie były to już tylko obietnice polityków z wielkimi kwotami w tle (te dalej się pojawiają, jak 600 mld zł na energetykę w ciągu najbliższych 10 lat) i ambitne plany prezesów w strategiach, ale komunikaty giełdowe o podpisanych umowach, jak ten Enei na ponad 9 mld zł.
WIG-Energia jak Tyson Fury
Inwestorzy są na tyle przekonani, co do obecnej atrakcyjności inwestowania w sektor energetyczny, że nawet „lewy sierpowy”, używając terminologii bokserskiej, jaki sektorowi zadał premier Donald Tusk, tylko na chwilę spowodował panikę na giełdowych kursach. Ostatecznie WIG-Energia po uderzeniu Tuska szybko się podniósł, niczym Fury po ciosie Wildera w 2018 r.
Przymnijmy, cios Tuska, jak i Wildera, był nie byle jaki. W połowie kwietnia na Europejskim Forum Nowych Idei w Warszawie premier ni mniej, ni więcej powiedział, że spółki Skarbu Państwa, takie jak z sektora energetyczne, również notowane na giełdzie, niekoniecznie mają maksymalizować zyski, ale przed wszystkim dbać o bezpieczeństwo kraju.
WIG-Energia tamtego dnia spadł o 4,5 proc. Miesiąc później indeks był już 38,6 proc. wyżej i wyznaczył najwyższy poziom od lipca 2015 r. Kurs Tauronu pobił już historyczny szczyt, PGE jest najwyżej od trzech lat, Enea od 2011 r. Trudno nie odebrać tego inaczej jak w kategoriach siły sektora i przekonania, że to obecnie pierwszy wybór kapitału operującego na GPW. Inwestorzy niefortunną uwagę Tuska musieli chyba odczytać jako element politycznej gry pod publiczkę, niż faktyczną próbą ręcznego sterowania koncernami.
Skoncentrowali się bardziej na tym, co ogłaszano w komunikatach, a tam miliardowe zyski, zapowiedź pierwszej od wielu lat dywidendy z „państwowej” spółki energetycznej, umowy na pieniądze KPO, a to wszystko przy niskich wskaźnikach giełdowych, które przez lata odzwierciedlały przykładane przez inwestorów dyskonto wobec spółek Skarbu Państwa, zawłaszcza energetycznych. Coraz więcej inwestorów zaczęło szerzej otwierać oczy na to, co się faktycznie dzieje w sektorze, a podążają za nimi także wcześniej sceptyczni analitycy.
Spółki Skarbu Państwa zainwestują miliardy w energetykę
Cztery spółki Skarbu Państwa w latach 2025-2035 przeznaczą 600 mld zł na inwestycje w energetykę - podał Ministerstwo Aktywów Państwowych na platformie X. Orlen ma przeprowadzić inwestycje o wartości 350-380 mld zł, Tauron o wartości ok. 100 mld zł, Enea o wartości 107,5 mld zł, a PGE 18 mld zł na magazynowanie energii i 75 mld zł na jej dystrybucję.
Ci z DM BOŚ ostatnio przyznali się do zmiany postrzegania giełdowej energetyki. "Po pierwsze (i najważniejsze) dostrzegamy dużą zmianę w polityce rządu, która obecnie wydaje mocno wspierać EBITDA spółek energetycznych notowanych na GPW. Po drugie mamy wrażenie, że z perspektywy akcjonariuszy mniejszościowych poprawiło się podejście rządu do spółek z udziałem Skarbu Państwa. Po trzecie wygląda na to, że negatywne czynniki działające w sektorze energetycznym nie zdołały znacząco wpłynąć na kursy spółek energetycznych na GPW” – napisali w raporcie 16 maja. Wtedy WIG-Energia, był najwyżej w tym roku i od wielu lat.
Reasumując, wygląda na to, że energetyka jest w stanie w tym roku świecić najmocniej na GPW jako branża. Zwłaszcza, że banki powoli tracą blask, a na pewno potencjał do tak dynamicznych wzrostów jak w ostatnich latach, skoro stopy procentowe mają być obniżane. Oczywiście są też inne rosnące sektory, ale energetyka, jak chyba żaden inny na GPW (poza bankami), nie oferuje akcji tylu dużych spółek z miliardowymi wycenami. Dodajmy, że to nie tylko PGE, Tauron i Enea oraz Energa, niemal w całości wchłonięta przez Orlen, ale też ZEPAK i Polenergia (obie bez państwowego pierwiastka). Oferowana płynność może być dla dużego kapitału kluczowa, przy założeniu dalszej hossy na GPW i naiwnym przekonaniu, że politycy w tym czasie nie będą więcej przeszkadzać.
Michał Kubicki


























































