Polskie Sieci Elektroenergetyczne przygotowały raport, w którym ostrzegają o ryzyku braku utrzymania standardu bezpieczeństwa dostaw energii elektrycznej w Polsce. W scenariuszu bazowym już w 2027 r. może grozić Polsce ponad 50 godzin rocznie, gdy system nie będzie w stanie pokryć zapotrzebowania na energię elektryczną.


Scenariusz bazowy w analizie Polskich Sieci Elektroenergetyczne (PSE) bierze jednak pod uwagę sytuację, w której zgodnie z obowiązującymi przepisami od drugiej połowy 2025 r. z rynku mocy wypadną najbardziej emisyjne jednostki wytwórcze. W scenariuszu utrzymania ich w systemie standard bezpieczeństwa w latach 2025-2040, dla których przygotowano analizę „nie jest istotnie przekroczony”.
"Zgodnie z obowiązującymi przepisami standard bezpieczeństwa dostaw energii elektrycznej w Polsce wynosi 3 godz. na rok. Oznacza to, że przez trzy godziny w ciągu roku dopuszczalne jest wystąpienie braku możliwości zrównoważenia produkcji energii elektrycznej z zapotrzebowaniem przy uwzględnieniu wymaganej rezerwy” – tłumaczy redakcji Bankier.pl Maciej Wapiński, rzecznik PSE.
Przedstawiony raport jest uzupełnieniem analiz przeprowadzonych w opublikowanym i zatwierdzonym w maju 2024 raporcie ERAA 2023 (Ocena wystarczalności zasobów na poziomie europejskim). Najbardziej istotną różnicą w porównaniu do raportu ERAA jest przeprowadzenie pełnej analizy opłacalności jednostek wytwórczych w Krajowym Systemie Elektroenergetycznym.
Jednostki opalane węglem kamiennym i brunatnym, stanowiły na koniec 2023 r. ponad 49% całkowitej mocy zainstalowanej brutto i odpowiadały za 68% produkcji energii elektrycznej wytworzonej w kraju. Średni wiek takiego bloku wynosi ponad 37 lat. Liczbowo 88% jednostek jest w wieku ponad 20 lat, natomiast jednostki w wieku 40 lat i więcej stanowią blisko 60% - czytamy w raporcie. Większość z nich to jednostki wysoko emisyjne, korzystające ze wsparcia w ramach rynku mocy.


Który scenariusz jest prawdopodobny?
Scenariusz bazowy to ten, który dotyczy obecnego stanu prawnego, ale on prawdopodobnie ulegnie zmianie. W tym momencie elektrownie emitujących ponad 550 kg CO2 na MWh wyprodukowanej energii elektrycznej nie będą mogły po 1 lipca 2025 r. otrzymywać wsparcia w ramach mechanizmu zdolności wytwórczych, czyli rynku mocy.
Rząd zaproponował jednak rozwiązanie, które ma przedłużyć ich dotowanie do 2028 r. Pomysłem Ministerstwa Klimatu i Środowiska, które projektowało przepisy, jest organizowanie uzupełniających aukcji mocy, w których najbardziej emisyjnej jednostki na węgiel kamienny i brunatny będą mogły brać udział. "Aukcje uzupełniające będą w swej istocie przedłużeniem procesu istniejących procesów rynku mocy" – napisano w ocenie skutków regulacji projektu ustawy opublikowanej na początku listopada.
Analiza PSE: 2 warianty, 2 wskaźniki
PSE przeprowadziło badanie, do którego zresztą było zobowiązane wymogami ustawy "Prawo energetyczne" w celu oceny wystarczalności zasobów wytwórczych na poziomie krajowym.
Jak wspomniałem w pierwszym scenariuszu, pod uwagę wzięto jednostki wytwórcze centralnie dysponowane (istniejące i planowane), ale przy uwzględnieniu ich dodatniego wyniku ekonomicznego, czyli krótko mówiąc, dotowanych poprzez udział w rynku mocy oraz pozostałe jednostki, czyli OZE, jednostki kogeneracyjne oraz przemysłowe.
W drugim scenariuszu, bez aspektu opłacalności, udział biorą wszystkie dostępne i planowane jednostki, a więc także te, które w scenariuszu numer jeden, jako najbardziej emisyjne i poza rynkiem mocy nie były brane pod uwagę.


Analiza opiera się na wskaźnikach LOLE (Expected Loss of Load Hours) i EENS (Expected Energy Not Served), które oceniają czas i wolumen potencjalnych niedoborów mocy. Pierwszy to wskaźnik wyrażający oczekiwaną liczbę godzin w roku, w których system elektroenergetyczny nie jest w stanie pokryć zapotrzebowania na energię elektryczną. Drugi wyraża oczekiwaną ilość energii elektrycznej, która nie zostanie dostarczona do odbiorców w ciągu roku z powodu niewystarczających zasobów wytwórczych lub przesyłowych.
Wykorzystano różne scenariusze klimatyczne i ekonomiczne, a także modele prognostyczne uwzględniające rozwój technologii magazynowania energii i gazowych jednostek wytwórczych. W założeniach dotyczących kilkunastoletniego horyzontu przyjęto prognozy wzrostu gospodarczego NBP i Ministerstwa Finansów, informacje techniczno-ekonomiczne dot. poszczególnych jednostek sektora wytwórczego, prognozy rozwoju źródeł odnawialnych oraz przewidywane zmiany w zapotrzebowaniu na energię.


Założono także wykorzystanie narzędzi, takich jak import tj. kontrybucja jednostek zagranicznych do bilansu KSE oraz wykorzystanie mechanizmów redukcji zapotrzebowania. Co więcej, założono oddanie do pracy dużych bloków jądrowych zgodnie z mocami wskazanymi w Polskim programie energetyki jądrowej, przy czym oddanie pierwszego bloku do pracy założono w roku 2036, kolejnego w 2038 i 2040 r.
Nawet 50 godzin rocznie bez prądu?
Według pierwszego scenariusza wskaźnik LOLE pokazuje, że czas niedoborów mocy po wypadnięciu z systemu najbardziej emisyjnych bloków węglowych może wynieść aż 50,2 godziny rocznie już w 2027 r. Niedobór mocy wg wskaźnika EENS ma wtedy sięgnąć nawet 54,4 GWh na rok. W tym scenariuszu standard bezpieczeństwa wynoszący, jak wspominano na początku 3 godzin rocznie, jest w latach 2025-2040 przekroczony zawsze od kilku do nawet blisko 17 razy rocznie.


„Przekroczenie standardów bezpieczeństwa oznacza, że w systemie będzie za mało mocy zdolnych do zaspokojenia zapotrzebowania. W efekcie mogą zdarzać się sytuacje, w których zbilansowanie systemu będzie niemożliwe bez sięgania po środki nadzwyczajne, takie jak stopnie zasilania” – tłumaczy Maciej Wapiński z PSE.
Stopnie zasilenia to nic innego jak ograniczenia w poborze i dostarczaniu energii elektrycznej. Nie oznaczają jednak, że wszyscy odbiorcy muszą zmniejszyć zużycie. Taki obowiązek mają tylko podmioty o mocy umownej równej lub większej 300 kW. Dla porównania większość domów i mieszkań ma moc umowną na poziomie maksymalnie kilkunastu kilowatów.


W drugim scenariuszu, który zakłada, że najbardziej emisyjne bloki węglowe funkcjonują dalej, nawet przynosząc straty, "standard bezpieczeństwa nie będzie istotnie przekroczony". Wskaźnik LOLE pokazuje, że jego najwyższa wartość będzie i tak niższa od najmniejszej w wariancie bazowym. Niedobory energii w przyszłości mogą przekraczać 3 godziny rocznie, ale rzecznik PSE uspokaja, że zarówno w wariancie bazowym, jak i bardziej optymistycznym, niektórzy odbiorcy mogą tego nie zauważyć.
„Przekroczenie tego współczynnika nie musi być odczuwalne dla odbiorców indywidualnych, ponieważ operator systemu przesyłowego dysponuje szeregiem środków służących zapewnieniu zbilansowania systemu w trudnych sytuacjach. Są one jednak stosowane w sytuacjach awaryjnych, a nie na co dzień” - wyjaśnia rzecznik PSE.


W analizach systemu elektroenergetycznego użyte wskaźniki LOLE i EENS pomagają ocenić, czy dostępne zasoby (np. elektrownie, import energii) są wystarczające, aby zapewnić bezpieczeństwo energetyczne. Jeśli wskaźniki przekraczają określone progi, sugeruje to konieczność inwestycji w nowe moce wytwórcze, magazyny energii lub zwiększenia możliwości importu. Tak też wyniki analizy komentuje Maciej Wapiński z PSE.
„Aby było możliwe utrzymanie bezpieczeństwa pracy systemu w perspektywie wieloletniej, konieczne jest zapewnienie mechanizmów finansowania odpowiednich zasobów mocy dyspozycyjnej, w tym źródeł wytwórczych, magazynów czy jednostek redukcji zapotrzebowania. Warto zaznaczyć, że z problem dostępności wystarczających mocy dyspozycyjnych mierzą się także inne państwa europejskie” – mówi przedstawiciel PSE.