Fałszywy przekaz medialny, o tym, że prezydent Donald Trump rozważa wstrzymanie na 90 dni wprowadzenie ceł, spowodował chaos na Wall Street. Zanim Biały Dom zdementował nieprawdziwą narrację, S&P500 urósł kilka procent od dziennego minimum. Uznane agencje informacyjne i branżowe media przyznają się do błędu, ale problem niesprawdzonych informacji, które wpływają na giełdę, wraca co jakiś czas.


Handel na rynkach akcji w poniedziałek, 7 kwietnia, przeszedł do historii jako jeden z najbardziej szalonych dni w historii światowych giełd. Na GPW doszło nawet do zawieszenia notowań na godzinę, co zdarzyło się pierwszy raz od 2019 r. Rozchwiani emocjonalnie inwestorzy po kilku dniach największych od lat spadków zaczęli jak kania dżdżu wyczekiwać choćby namiastki dobrych informacji.
Taka, jak się później okazało fałszywa, pojawiła się po około 40 minut od startu poniedziałkowej sesji w Nowym Jorku. Dotyczyła rzekomej wypowiedzi Kevina Hassetta, jednego ze starszych doradców Donalda Trumpa, że prezydent ma rozważać 90-dniowe zwieszenie ceł na wszystkie państwa poza Chinami. Post z taką informacją na platformie X zamieściło m.in. konto o nazwie Walter Bloomberg (nic wspólnego z Agencją Bloomberga), które śledzi około 850 tys. użytkowników.
„HASSETT: TRUMP ROZWAŻA 90-DNIOWĄ PRZERWĘ W TARYFACH DLA WSZYSTKICH KRAJÓW, Z WYJĄTKIEM CHIN" – brzmiała nota, która dotarła do inwestorów.
Według analizy „Financial Times” post z tego zasięgowego konta pojawił się o godzinie 10.13 czasu wschodnioamerykańskiego, czyli godz. 16.13 czasu warszawskiego. Jednak jak podaje dziennik, dwie minuty wcześniej (godz. 16.11) informację tę podało inne konto o znacznie mniejszych zasięgach o nazwie Hammer Capital.
Zarówno konto Walter Bloomberg, jak i Hammer Capital regularnie publikują nagłówki dotyczące codziennych wydarzeń ze świata finansów, które w większości przypadków są powielanymi informacjami z agencji prasowych. Wróćmy jednak na moment to wydarzeń na rynku akcji z poniedziałku.
Dlaczego S&P500 rośnie?
Tego dnia S&P500 po otwarciu handlu kasowego (godz., 15.30), w okolicy godziny 15.40 wyznaczył dzienne minimum na poziomie 4 847,15 pkt. Zaczął jednak od tego momentu szybko zyskiwać tak, że inwestorzy zaczęli szukać przyczyn tego zrywu. O godzinie 16.10 S&P500 był już w okolicy 5029 pkt, czyli mniej niż 1 proc. niżej od piątkowego zamknięcia, ale już ponad 3,7 proc. wyżej od dziennego minimum.
Jeszcze przed godz. 16.15 najważniejszy indeks giełdowy świata wyszedł nawet na plus, czego od kilku dni nie widziano na Wall Street. Zapanowała swego rodzaju euforia, a prowadzący w studiu CNBC program na żywo o rynkach, przeszukując sieć w poszukiwaniu wyjaśnienia, trafili i pokazali feralny nagłówek o rzekomej wypowiedzi Hassetta. W dodatku jeden z prezenterów przeczytał post w czasie relacji. Informacja poszła w świat od jednej z największych telewizji biznesowych świata bez weryfikacji jej wiarygodności.
Sprawy potem potoczyły się już szybko. O tej porze S&P500 był już na poziomie 5159 pkt, co oznaczało, że względem piątkowego zamknięcia zyskiwał przeszło 1,6 proc. O godzinie 16.20 informację, powołując się na CNBC, podał Reuters. Chwilę później Biały Dom zdementował podawane rewelacje, jakoby prezydent Trump rozważał 90-dniowe opóźnienie ceł. Rynki akcji się cofnęły.
Brak autora feralnego nagłówka
Czy zatem ruch w górę indeksów akcyjnych miał związek z postami takich kont jak Walter Bloomberg, czy Hammer Capital? Wydaje się, że nie, bo chronologia zdarzeń pokazuje, że S&P500 dynamicznie odrabiał straty, zanim te kont podały cokolwiek o 90-dniowym opóźnieniu taryf. Konto Hammer Capital umieściło post na X, w którym napisało, że „biura maklerskie zaczęły wysyłać ten nagłówek o 10:09 (godz.16.09 w Polsce - przypis red.)”.
"Financial Times" drąży temat. Zasadniczym pytaniem jest skąd konta, które z reguły poddają tylko nagłówki depeszy agencyjnych, wzięły tę informację? „Możliwe wydaje się, że jakiś eksperymentalny program do redakcji nagłówków (lub subskrypcja w niskiej cenie) opublikował błędny tytuł, który następnie został przechwycony przez konto Waltera Bloomberga” – zastanawia się dziennik.
Jeden ze zrzutów ekranu krążących w sieci przedstawia coś, co wyglądało na notatkę od Goldman Sachs opatrzoną fałszywym nagłówkiem. Jednak jak podaje NBC News, rzecznik banku powiedział, że przeszukał e-maile i nie znalazł żadnych dowodów na autentyczność takiej wiadomości.
Zauważono także, że nagłówek mógł być nieprecyzyjnym podsumowaniem wywiadu udzielonego przez Hassetta w FOX News w poniedziałek rano. Został on zapytany, czy Biały Dom rozważy pojawiające się sugestie o 90-dniowym przesunięciu ceł?. „Tak” odpowiedział Hasset, po czym dodał: „myślę, że prezydent zdecyduje, co zdecyduje”.
Jednak dla oglądających wywiad, a nie czytających tylko relację, oczywistym był brak potwierdzenia doniesień, o które został zapytany. To tłumaczenie nie wyjaśniało jednak skąd w fałszywym nagłówku znalazł się wątek o wyjątku dla Chin. „FT” podsumowuje, że mogła być to błędna interpretacja autora tytułu lub po prostu efekt pracy jakiegoś modelu językowego.
Rzecznik Reutersa napisał, że agencja „wycofała nieprawidłowy raport i żałuje swojego błędu”. Z kolei CNBC przyznało, opisując sytuację, że wyemitowano niepotwierdzone informacje na pasku. „Nasi reporterzy szybko dokonali korekty na antenie” - dodał rzecznik stacji w odpowiedzi na prośbę o komentarz „FT”.
To nie pierwszy raz na giełdach
Jak zauważa NBC News, chociaż nadal nie jest jasne, kto pierwszy fałszywie napisał o opóźnieniu ceł, to pokazuje, jak wrażliwe są rynki w ostatnich dniach po ogłoszeniu przez Trumpa nowych taryf importowych i załamaniu na giełdach. To też nie pierwszy raz, kiedy niesprawdzone informacje wpływają na rynki finansowe. Przypomnijmy tylko opisywaną na Bankier.pl fałszywą wiadomość, która podniosła akcje WeWork o 150 proc., po czym 4 dni później przyszła upadłość spółki. Z kolei w 2023 r. mieliśmy nagłe kilkudziesięciopunktowe spadki na amerykańskich indeksach giełdowych po publikacji zdjęć sugerujących pożar tuż obok Pentagonu, które potem okazały się fałszywe.
Z polskiego podwórka można wspomnieć choćby sprawę GetBack, który poinformował o prowadzeniu rozmów z PKO BP i Polskim Funduszem Rozwoju w sprawie wsparcia finansowego, co później zostało zdementowane przez bank i fundusz. Z kolei dwa lata temu było głośno na rynku o EC Będzin, która podała, że zawarła z Orlen Synthos Green Energy umowę o zachowaniu poufności (NDA) dotyczącą wdrażania małych reaktorów modułowych, co na drugi dzień spółka Orlenu zdementowała.
Michał Kubicki