Propozycja premiera, by przedsiębiorcy, których przychody nie są wyższe od 2,5 krotności minimalnego wynagrodzenia płacili niższy ZUS, zlikwiduje obecny paradoks, że najmniejsze firmy są mniej preferencyjnie traktowane niż większe - powiedział PAP główny ekonomista banku PKO BP Piotr Bujak.


W sobotę odbyła się konwencja PiS i Zjednoczonej Prawicy pod hasłem "Polska jest jedna". W jej trakcie premier zapowiedział m.in., że przedsiębiorcy, których przychody nie są wyższe od 2,5 krotności minimalnego wynagrodzenia będą płacić niższy ZUS. Zapowiedział również obniżenie CIT dla małych i średnich firm z 15 do 9 proc.
Przeczytaj także
"Priorytetem dla premiera Morawieckiego było ułatwienie prowadzenia działalności gospodarczej i wspieranie przedsiębiorczości. Niedawno udało się przyjąć Konstytucję Biznesu. Teraz rząd odpowiada na jeden z większych problemów najmniejszych firm. Chodzi o zbyt wysoką składkę na ubezpieczenia przy niskich dochodach. Wprowadzenie proporcjonalnej składki do pewnej wysokości dochodu spowoduje, że zlikwidowany zostanie dotychczasowy paradoks, że najmniejsze firmy są traktowane pod tym względem mniej preferencyjnie niż większe" - powiedział Bujak.
W ocenie ekonomisty dla małych firm "ważną ulgą będzie też kolejne obniżenie stawki CIT z 15 proc. do 9 proc.". "Dla finansów publicznych oznacza to relatywnie niewielki koszt, a dla wielu firm z segmentu małych i średnich przedsiębiorstw będzie to ważny impuls ułatwiający rozwijanie działalności" - zaznaczył.
Zdaniem Bujaka "w sumie, ogłoszone zapowiedzi nie oznaczają istotnego kosztu dla finansów publicznych, a pozwalają zrealizować wiele ważnych celów społecznych, a jednocześnie osiągnąć potencjalnie znaczne korzyści gospodarcze".
Propozycje prorodzinne rządu są jak najbardziej wskazane
Wszelkie propozycje mogące spowodować podniesienie wskaźnika dzietności w Polsce są jak najbardziej wskazane - ocenił w rozmowie z PAP dr Arkadiusz Durasiewicz z Wyższej Szkoły Pedagogicznej im. Janusza Korczaka w Warszawie.
"Jeżeli chodzi o kobiety w ciąży i leki oraz o jakiekolwiek fundusze na urodzenie drugiego dziecka to myślę, że to jest dobry kierunek działań z tego względu, że Polska ma bardzo niski współczynnik dzietności, który cały czas oscyluje na poziomie 1,38" - powiedział dr Arkadiusz Durasiewicz odnosząc się do propozycji prospołecznych, które padły na sobotniej konwencji Prawa i Sprawiedliwości oraz Zjednoczonej Prawicy.
Ekspert podkreślił, że Polska biorąc pod uwagę wskaźnik dzietności znajduje się w "końcówce państw unijnych". "Dlatego wszelkie działania mające na celu podnieść ten wskaźnik, a takimi działaniami są m.in. wyprawki szkolne, m.in. wspieranie kobiet w ciąży, m.in. podnoszenie czy dawanie dodatkowych kwot na drugie dziecko są jak najbardziej wskazane, bo być może są to bodźce, czy tez narzędzia, które mogłyby spowodować w dłuższej perspektywie podniesienie tego wskaźnika, który obecnie - jest bardzo niekorzystny" - ocenił Durasiewicz.
Jak dodał wszelkie propozycje wsparcia zarówno finansowego rodzin, jak też dodatkowe wsparcie prospołeczne i prorodzicielskie należy uznać za pozytywny.
Durasiewicz odniósł się także do zwiększenia środków na program "Dostępność plus", który ma poprawić warunki życia osób niepełnosprawnych i seniorów. "Wspieranie osób starszych jest istotne, bo przez to, że mamy niski wskaźnik dzietności Polska jest jednym z krajów Unii najbardziej starzejącym się" - zaznaczył.
Potrzebne rozwiązania ułatwiające godzenie pracy i życia rodzinnego
Bardziej niż dodatkowe premie pieniężne potrzebne są rozwiązania ułatwiające godzenie pracy i życia rodzinnego - oceniła w sobotę w rozmowie z PAP Agnieszka Chłoń-Domińczak z Instytutu Statystyki i Demografii SGH odnosząc się do zapowiedzi nowych rządowych programów dedykowanych matkom.
Beata Szydło zapowiedziała projekty rozwiązań dedykowanych matkom, m.in. premie za szybkie urodzenie drugiego dziecka oraz program darmowych leków dla kobiet w ciąży o roboczej nazwie "Mama plus". Propozycje dla rodzin i seniorów przedstawił także premier Mateusz Morawiecki.
Agnieszka Chłoń-Domińczak z Instytutu Statystyki i Demografii SGH zapytana o nowe propozycje rządu dotyczące rodziny oceniła, że "w miarę możliwości należy skłaniać rodziny do tego, by szybko decydowały się na drugie dziecko", ale - jak podkreśliła - potrzeba tu raczej rozwiązań ułatwiających godzenie pracy i życia rodzinnego.
"Mamy już bardzo dużo świadczeń. Urodzenie drugiego dziecka oznacza automatyczne korzystanie z programu 500 plus, jest to premia sama z siebie, czy potrzebne są dodatkowe premie i dodatkowe działania? Myślę, że rodziny po urodzeniu pierwszego dziecka mają kłopoty ze znalezieniem opieki dodatkowej dla tego pierwszego malucha, który się urodził" - zaznaczyła Chłoń-Domińczak.
Jak dodała, obecnie "mamy najniższy odsetek dzieci w wieku 0-3 lat uczestniczących w jakichkolwiek formach opieki".
Ekspertka odniosła się również do zapowiedzi darmowych leków dla kobiet w ciąży. "Pytanie czy faktycznie kobiety w ciąży biorą dużo leków - wręcz przeciwnie, kobiety w ciąży biorą mało leków, bo leki mają to do siebie, że mogą wpływać na płód" - dodała.
Chłoń-Domińczak podkreśliła jednocześnie, że wszelkie propozycje zachęcające do aktywności społecznej i fizycznej są "absolutnie pożądane". Zaznaczył również, że kompleksowe działania dla seniorów są "niezwykle potrzebne". "Jeśli dzisiaj szukamy aktywności urzędów pracy dla osób 50+ to właściwie jej nie ma" - oceniła.
Mateusz Morawiecki w swoim wystąpieniu zapowiedział m.in, że w ciągu najbliższych kilku lat PiS przeznaczy 23 mld zł na program "Dostępność Plus", którego celem jest poprawa życia seniorów. Celem programu jest poprawa warunków osób starszych, słabszych i niepełnosprawnych.
Szef rządu zapowiedział również wprowadzenie dodatkowej minimalnej emerytury dla kobiet, które osiągnęły wiek emerytalny, nie mają nawet minimalnej emerytury, a urodziły co najmniej 4 dzieci.
Kolejną propozycją, będącą elementem programu społecznego Zjednoczonej Prawicy jest projekt wyprawki szkolnej, w ramach którego każde dziecko w wieku do 18 roku życia otrzymywałoby 300 zł przed każdym rokiem szkolnym.
Wicepremier Beata Szydło mówiła m.in. o premiach za szybkie urodzenie drugiego dziecka oraz programie darmowych leków dla kobiet w ciąży, dodatkowych bezpłatnych urlopach wychowawczych oraz gwarancji miejsc w żłobkach i przedszkolach. Szydło zapowiedziała także program wsparcia kultury w klubach seniora w małych miejscowościach.
300 zł wyprawki dla dziecka przyda się wielu rodzinom
300 zł wyprawki dla dziecka przyda się wielu rodzinom, bo każde wsparcie jest dobre i pożądane. Należy jednak pamiętać o innych rozwiązaniach systemowych jak dostępność do żłobków czy przedszkoli - powiedział w rozmowie z PAP ekspert Konfederacji Lewiatan Jakub Gontarek.
"Wszystkie działania, które zaproponował PiS mają charakter polityki społecznej, która ma budować państwo opiekuńcze. O ile kwestia wyrównywania szans jest istotna, nie należy zapominać jednak, że nie wystarczy tylko transfer gotówki do obywatela, aby polityka społeczna była skuteczna. Chodzi też o to, aby polityka społeczna angażowała obywateli w rozwój i budowanie społeczeństwa obywatelskiego" - ocenił ekspert Konfederacji Lewiatan Jakub Gontarek.
Jego zdaniem, 300 zł wyprawki dla dziecka przyda się wielu rodzinom. "Każde wsparcie jest dobre i pożądane. Nie wystarczy jednak dać rodzinom pieniądze. Przede wszystkim należy wprowadzać takie rozwiązania, które pomogą wychowywać dziecko, więcej żłobków, przedszkoli, czy poprawa warunków nauki w szkole. Wielu rodziców skarży się że jest za mało szkół i dzieci muszą uczy się na rundy. Problemem jest też zapewnienie opieki po zakończeniu zajęć. Dlatego nie 300 zł na wyprawkę jest rozwiązaniem, a większe nakłady na oświatę, wyposażenie szkół i wynagrodzenia dla nauczycieli" - wyjaśniał ekspert.
Odniósł się też do pomysłu wprowadzenia tzw. premii za urodzenie dziecka. "To kolejny pomysł, aby zwiększyć dzietność w Polsce. Jest ona obecnie zbyt niska, byśmy mieli zapewniony stabilny rozwój ekonomiczny kraju. Te działania są pozytywne. Pytanie tylko, na ile to zachęci rodziców do posiadania kolejnego dziecka. Bo tym co naprawdę do tego zachęca jest świadomość, że jest gdzie to dziecko posłać np. do przedszkola, czy żłobka. Chodzi o to, żeby rodzina, która zdecydowała się na posiadanie dziecka, po jego urodzeniu, czuła że państwo pomaga w wychowaniu, pozwalając na godzenie życia zawodowego z rodzinnym - podkreślił Gontarek.
Skomentował również zwiększenie środków na program "Dostępność Plus", który ma poprawić warunki życia osób niepełnosprawnych i seniorów. "Wykluczenie ma wiele wymiarów. Ważne jest, aby program dostępność plus wyrównywał szanse wszystkim grupom i przeciwdziałał także wykluczeniu cyfrowemu szczególnie osób starszych. Poprawienie dostępności dla niepełnosprawnych, czy seniorów wpłynie pozytywnie nie tylko na te grupy. Odczuje to większa część społeczeństwa np. matki z dziećmi, które wychodzą na spacer z wózkiem, czy osoby, po wypadku. Ważne jest także przygotowanie pracowników administracji którzy powinni rozumieć jak - złożona jest kwestia niepełnosprawności i potrafić dobrać adekwatne wsparcie do rzeczywistych potrzeb" - mówił.
100 tys. mieszkań w budowie w 2019 r. - największe wyzwanie rządu
100 tys. Mieszkań plus w 2019 roku - to bardzo ambitna deklaracja, bardzo wysoko postawiona poprzeczka i absolutnie największe wyzwanie, jakie stawia przed sobą rząd na najbliższe miesiące - powiedział PAP analityk portalu RynekPierwotny.pl Jarosław Jędrzyński.
Premier zapowiedział, że w 2019 r. ma być w budowie 100 tys. mieszkań w ramach programu Mieszkanie plus. Rządowy program zakłada budowę tanich mieszkań na wynajem oraz z opcją dojścia do własności, także z wykorzystaniem gruntów publicznych.
Program ma przede wszystkim pomóc w dostępie do mieszkań osobom o dochodach, które teraz uniemożliwiają im zakup lub wynajęcie mieszkania na zasadach komercyjnych.
Jędrzyński stwierdził, że wypowiedź premiera świadczy o ogromnej determinacji rządu w dążeniu do zaspokojenia potrzeb mieszkaniowych Polaków.
Zapowiedź premiera "to bardzo ambitna deklaracja, bardzo wysoko postawiona poprzeczka i absolutnie największe wyzwanie, jakie stawia przed sobą rząd na najbliższe miesiące". "Pytanie, czy jest to do zrobienia" - powiedział Jędrzyński.
Zdaniem eksperta patrząc na dotychczasowe osiągniecia w realizacji tego najważniejszego obecnie rządowego programu, to "zapowiedziany wolumen jest trudny do wyobrażenia w tak krótkim okresie".
"Taka wypowiedź świadczy o ogromnej determinacji rządu w dążeniu do celu zaspokojenia potrzeb mieszkaniowych Polaków i gwarantuje, że w tej materii będzie się bardzo dużo działo i to już od teraz" - powiedział ekspert. "Innymi słowy, jeśli nawet nie udałoby się premierowi w 100 proc. dotrzymać słowa, to będzie on za to słowo trzymany w przyszłości, co jest niejako gwarantem powodzenia Mieszkania plus" - dodał Jędrzyński.
100 tys. "Mieszkań Plus" w budowie w 2019 roku - trudne do zrealizowania
Zapowiedź premiera Mateusza Morawieckiego, że w 2019 r. w budowie będzie 100 tys. "Mieszkań Plus", jest trudna do zrealizowania - powiedział PAP Marcin Jańczuk z Metrohouse.
Premier zapowiedział, że w 2019 r. ma być w budowie 100 tys. mieszkań w ramach programu Mieszkanie plus. Rządowy program zakłada budowę tanich mieszkań na wynajem oraz z opcją dojścia do własności, także z wykorzystaniem gruntów publicznych. Program ma przede wszystkim pomóc w dostępie do mieszkań osobom o dochodach, które teraz uniemożliwiają im zakup lub wynajęcie mieszkania na zasadach komercyjnych.
Zdaniem Jańczuka "zaskakujące w wystąpieniu premiera było to, że tak ważny program, jak Mieszkanie plus został tylko wymieniony, nie podano szczegółów".
W ocenie eksperta osiągnięcie pułapu 100 tys. mieszkań w ramach "Mieszkania Plus" "już w przyszłym roku będzie nie lada wyczynem, bo należy spojrzeć, jak obecnie wygląda rynek mieszkaniowy w Polsce". Dodał, że "rynek deweloperski jest mocno rozgrzany, popyt na mieszkania jest bardzo wysoki".
Zdaniem eksperta "deweloperzy znajdują się obecnie w takim momencie, że wszystkie ich +moce przerobowe+ są wykorzystane w 100 proc.". Podkreślił, że budownictwo boryka się z problemami. "Nie tylko ciągle rosną koszty robocizny, ale także brakuje ludzi na budowach" - dodał Jańczuk.
Obniżenie CIT do 9 proc. należy przyjąć z uznaniem
Propozycję premiera Mateusza Morawieckiego ws. obniżenia CIT z 15 do 9 proc. dla małych i średnich firm należy przyjąć z uznaniem - ocenił PAP ekspert podatkowy Rafał Iniewski. Zwrócił uwagę na dużą różnicę między stawką podstawową a obniżoną, co może prowadzić do sztucznego dzielenia firm.
Rafał Iniewski z Kancelaria Iniewski Doradztwo Prawne powiedział PAP, że każde obniżenie stawki w podatku dochodowym - także i to zapowiadane przez premiera - należy przyjąć z uznaniem. Jego zdaniem podatek ten jest bowiem antymotywacyjny.
"Jednak z drugiej strony trzeba zwrócić uwagę na bardzo dużą różnicę pomiędzy stawką podstawową a obniżoną. Takie rozwiązanie może prowokować do zachowań niepożądanych, czyli przerzucania części przychodów przekraczających próg ustawowy (aktualnie 1,2 mln euro) do innego podmiotu, a w efekcie sztucznego dzielenia podmiotów lub tworzenia nowych" - powiedział.
Jak zaznaczył, "w konsekwencji może nastąpić negatywne zjawisko petryfikacji struktury podmiotów gospodarczych pod względem ich wielkości".
"Oczywiście ustawodawca zdając sobie z tego sprawę, wprowadzi szczególne warunki korzystania z obniżonej stawki, przeciwdziałające przerzucaniu przychodów na nowy podmiot - już dziś one są w odniesieniu do 15 proc. Pytanie - czy zostaną wprowadzone nowe" - podkreślił ekspert.
W jego ocenie to może spowodować, że ustawa staje się zbyt skomplikowana, a cała regulacja dysfunkcjonalna. "Na koniec i tak podatnicy znajdą jakąś lukę" - powiedział Rafał Iniewski. Zapytany, jak temu przeciwdziałać, odpowiedział: "Obniżyć także stawką podstawową albo wprowadzić wieloprogową progresję".
Niższy CIT zwiększy konkurencyjność małych firm
Niższy podatek CIT odciąży sektor małych i średnich firm, co zwiększy ich konkurencyjność, oraz stworzy szansę na zmniejszenie szarej strefy - powiedziała PAP szefowa Polskiego Towarzystwa Ekonomicznego prof. Elżbieta Mączyńska odnosząc się do zapowiedzi obniżenia CIT z 15 do 9 proc.
Zdaniem prof. Mączyńskiej ważne jest, by sektor małych przedsiębiorstw się rozwijał, bo te małe i średnie firmy stanowią przeciwwagę dla gigantów. "Niewątpliwie niskie podatki mogą do tego zachęcać. Poprawią sytuację konkurencyjną małych w stosunku do dużych przedsiębiorstw. Zmniejszą kosztową przewagę wielkich firm wynikającą z efektu skali" - wyjaśniła.
Profesor zawróciła uwagę, że małe firmy są "bardziej uwrażliwione na potrzeby klientów lokalnych". "Większy jest ich kontakt z klientami, większe rozpoznanie potrzeb klientów" - oceniła.
Mączyńska dodała, że niższe podatki mogą też zachęcić do wyjścia z szarej strefy. Zastrzegła jednak, że nie ma w literaturze przedmiotu "twardego dowodu na to, niższe podatki sprawiają, że firmy będę bardziej uczciwie płacić te podatki". "Można domniemywać, że zmniejszy się skala szarej strefy" wskazała.
Ekonomistka podkreśliła, że niższe podatki mogą zachęcać do podejmowania nowych działalności, zakładania nowych biznesów, a "to niewątpliwie rozkręcanie gospodarki".
Profesor zaznaczyła, że CIT na poziomie 9 proc. będzie jedną z najniższych stawek podatkowych w Europie.
Obniżenie CIT do 9 proc. da firmom wymierne korzyści
Propozycja premiera Mateusza Morawieckiego dotycząca obniżenia CIT z 15 do 9 proc. dla małych i średnich firm przyniesie im wymierne korzyści - ocenia w rozmowie z PAP prezes Związku Przedsiębiorców i Pracodawców Cezary Kaźmierczak. Jego zdaniem to dobry pomysł.
Według Kaźmierczaka propozycja premiera to krok w dobrym kierunku, "ponieważ przyniesie on bardzo dobre efekty, pod warunkiem, że reżim sprawozdawczości dla tych spółek zostanie zmieniony". "Musi dojść do tego drugi element, czyli uproszczenie sprawozdawczości małych spółek" - wyjaśnił Kaźmierczak.
Jak dodał, ludzie często prowadzą jednoosobową działalność gospodarczą, ponieważ ona jest prosta. Jak zaznaczył, obniżenie CIT może przyczynić się do tego, że ta działalność zacznie dawać lepsze zyski.
Ekspert zaznaczył, że przedsiębiorcy oczekują też uproszczenia działalności małych spółek.
Obniżki CIT i ZUS dla niektórych mogą być atrakcyjne
Propozycje obniżenia CIT dla MŚP do 9 proc. i składek na ZUS dla niektórych mogą być atrakcyjne - powiedział PAP ekspert podatkowy Andrzej Puncewicz. Dodał, że nie dziwi go zgoda KE na zmianę opodatkowania tzw. minimalnym podatkiem dochodowym centrów handlowych i biurowych.
Obniżenie CIT do 9 proc. dla MŚP to zmiana, która wygląda dość atrakcyjnie, to bowiem obniżenie podatku, ale nie będzie miała dużego znaczenia zarówno z perspektywy przedsiębiorców, jak i skarbu państwa - ocenił partner w Crido Taxand Andrzej Puncewicz.
Wyjaśnił, że obecne regulacje ws. 15-proc. podatku dotyczą osób prawnych, których obroty nie przekraczają 1,2 mln euro. Grupa takich podmiotów po pierwsze jest stosunkowo nieduża, a po drugie, z punktu widzenia przedsiębiorcy, który zastanawia się nad formą prawną prowadzenia działalności gospodarczej, to CIT nawet po obniżce do 9 proc. nie będzie tak korzystny, jak mogłoby to się wydawać wyjaśnił ekspert.
W przypadku zapłaty 9 proc. CIT i 19 proc. podatku od wypłacanej dywidendy łączne opodatkowanie i tak wynosi ok. 25-26 proc. Tymczasem działalność w formie jednoosobowej czy też spółki osobowej może być opodatkowana 19 proc. stawką.
Dla tych, którzy już płacą 15-proc. podatek zmiana będzie jednak atrakcyjna, na pewno się z niej ucieszą przyznał Puncewicz.
Ekspert uważa, że na podstawie zapowiedzi dotyczącej obniżenia składek na ZUS trudno wyrokować, jak to rozwiązanie miałoby wyglądać w szczegółach, niemniej - jak ocenił może być to zmiana znacząca dla osób prowadzących działalność gospodarczą czy tych którzy rozważają jej rozpoczęcie.
Dziś dla niektórych osób prowadzących działalność gospodarczą, którzy osiągają bardzo małe dochody lub ich w ogóle nie mają, suma wszystkich składek w wysokości 1,2 tys. zł może stanowić barierę. Dlatego uważam, że to ciekawy pomysł, aby dla nich te składki były niższe - powiedział.
Puncewicz zwrócił uwagę, że na razie nie było mowy o sfinansowaniu takiej obniżki. Jestem ciekaw, czy nie będzie się to wiązało z pomysłem, aby podwyższyć składki ZUS dla tych przedsiębiorców, którzy osiągają wyższe przychody. Należy poczekać na szczegóły tego rozwiązania, żeby je w pełni ocenić powiedział.
Jego zdaniem ze zmianą może się wiązać ryzyko, że może ona zachęcać do rezygnacji z pracy na etacie na rzecz samozatrudnienia. Podobnie może też stymulować ukrywanie części przychodów czy dochodu, aby płacić niższe składki - dodał.
Partner w Crido Taxand powiedział, że nie jest zaskoczony zgodą Komisji Europejskiej na zmiany dotyczące opodatkowania tzw. minimalnym podatkiem dochodowym centrów handlowych i biurowych.
Zaznaczył, że komunikat MF informujący o nich jest dość lakoniczny, niemniej wskazuje, że niektórych podatników działających w branży nieruchomościowej zmiana ucieszy, ale część zmartwi. Według Puncewicza nie ulega wątpliwości, że resort finansów chce rozszerzyć zakres podmiotowy opodatkowania - katalog nieruchomości podlegających opodatkowaniu będzie większy, obejmie np. nieruchomości o odpowiedniej wartości, przeznaczone na wynajem na cele mieszkaniowe.
Propozycja obniżenia CIT do 9 proc. - to bardzo dobry ruch
Propozycja premiera Mateusza Morawieckiego dotycząca obniżenia CIT - z 15 do 9 proc. dla małych i średnich firm - to bardzo dobry ruch - ocenia w rozmowie z PAP główny analityk Xelion Piotr Kuczyński. Jak zauważa, istotne jest to, co dla premiera oznacza "mała i średnia" firma.
"Bardzo dobry ruch. Pytanie, co to znaczy dla premiera mała firma, ponieważ jest to kwestia tego, jaka będzie klasyfikacja, jaki będzie próg. Czy to próg obrotowy, czy próg od zysku. Tego jeszcze nie wiemy" - powiedział Kuczyński.
Jego zdaniem, jeśli będzie to pomoc rzeczywiście dla tych drobnych przedsiębiorców, dla tych, którzy są mikro przedsiębiorcami - "to jest to sensowny ruch".
Premier zapowiedział również, że przedsiębiorcy, których przychody nie są wyższe od 2,5 krotności minimalnego wynagrodzenia będą płacić niższy ZUS.
"Bardzo rozsądny ruch, w dobrym kierunku, choć to nie jest rewolucja" - ocenił Kuczyński.
Na początku tego roku minister przedsiębiorczości i technologii Jadwiga Emilewicz informowała, że projekt ustawy ws. niższego ZUS dla małej działalności gospodarczej został już dopracowany.
Wyjaśniła, że z tej formy rozliczenia będą mogli skorzystać wszyscy ci, którzy prowadzą działalność gospodarczą. "To jest istota tego projektu, że bez względu na to, w którym momencie cyklu przedsiębiorstwa jesteśmy, będziemy mogli, jeśli nie uzyskujemy 2,5-krotności minimalnego wynagrodzenia, będziemy mogli wybrać tę formę rozliczenia" - mówiła szefowa MPiT.
W grudniowym wywiadzie dla PAP Emilewicz tłumaczyła, że tzw. projekt "Mała firma - mały ZUS" uzależnia składki ubezpieczeniowe, fundusz pracy oraz składki zdrowotne od wysokości uzyskanych przychodów. Przedsiębiorca, który nie uzyskuje równowartości dwuipółkrotności minimalnego wynagrodzenia, będzie miał naliczaną obniżoną składkę. Jeśli przychody nie przekraczają 2,5 tys. zł, będzie płacił tych połączonych składek nie więcej niż 800 zł. Obecnie musiałby płacić 1300 zł. Przedsiębiorca miałby mieć też wybór i nie musieć decydować się na taki system rozliczania.
9 proc. CIT dotyczyć będzie niewielkiej grupy MŚP
9 proc. CIT dla MŚP brzmi dobrze, ale z obniżki skorzystają tylko ci, którzy prowadzą działalność gospodarczą jako spółki prawa handlowego, czyli ok. 12 proc. - komentuje propozycje przedstawione przez premiera Mateusza Morawieckiego Małgorzata Starczewska Krzysztoszek z Uniwersytetu Warszawskiego.
Jej zdaniem również inne propozycje, np. wsparcie dla osób starszych czy uczniów - to potrzebne wydatki. Dodała, że rząd powinien lepiej wyjaśnić, jak to będzie finansowane w okresie gorszej koniunktury gospodarczej.
Dr Małgorzata Starczewska-Krzysztoszek z Wydziału Nauk Ekonomicznych Uniwersytetu Warszawskiego przyznaje w rozmowie z PAP, że 9-proc. CIT dla MŚP to dobry pomysł, ale skorzystają z niego tylko ci, którzy prowadzą działalność gospodarczą jako spółki prawa handlowego, a takich jest tylko 12 proc.
"Prawie 90 proc. MŚP do PIT-owcy, a tych obniżka nie obejmie" - komentuje ekspertka. Dodaje, że efektem tej zmiany może być jednak zmiana formy działalności gospodarczej przez niektórych przedsiębiorców i przekształcenie jej w spółkę, co może być korzystne dla gospodarki. Tym bardziej, dodaje, że resort przedsiębiorczości i technologii pracuje nad koncepcją "prostej spółki akcyjnej".
"Jeśli coraz więcej firm będzie zmieniało formę prawną, to jest plus, ale na dzień dzisiejszy ta propozycja nie ma znaczenia dla sektora przedsiębiorczości" - komentuje Starczewska-Krzysztoszek.
Dobrym pomysłem jest - jej zdaniem pomysł - zmniejszenia składek ZUS dla przedsiębiorców o najniższych przychodach, bo np. szewcy zarabiają niewiele, a większą część ich dochodów pochłania składka ZUS.
Z kolei zapowiedź wydania 1,5 mld zł na drogi lokalne to, w opinii Starczewskiej-Krzysztoszek, pomysł związany z wyborami samorządowymi. "Z punktu widzenia budżetu to duża kwota, ale z punktu widzenia potrzeb dróg lokalnych to niewiele" - zaznacza.
Z kolei 23 mld zł na program "Dostępność plus" dla osób starszych czy pieniądze na wyprawki dla uczniów to bardzo potrzebne wydatki, choć, według Starczewskiej-Krzysztoszek, wszystko to są wydatki sztywne, które raz zarządzone, będą musiały być wydawane co rok.
W tym roku, dodaje, jest dobry stan finansów państwa, są znacznie większe dochody z VAT niż zakładano, ale w następnych latach już to może się nie powtórzyć. Tak jak po wysokim, wzroście PKB przyjdzie zapewne gorsza koniunktura.
"Moje obawy dotyczą tego, czy po ustaleniu tych wszystkich wydatków uda się przejść suchą stopą przez okres gorszej koniunktury i osłabienia gospodarczego, który kiedyś musi nastąpić" - mówi PAP Starczewska-Krzysztoszek. Stąd, dodaje, jest potrzeba wskazania, skąd będzie to finansowane w perspektywie długookresowej.
Potrzeba 100 mld zł, by wyremontować wszystkie drogi samorządowe
Wiceprezes Zespołu Doradców Gospodarczych TOR Adrian Furgalski zauważył, że była już próba uzyskania pieniędzy na drogi samorządowe poprzez wprowadzenie opłaty drogowej. Posłowie złożyli w Sejmie projekt ustawy o Funduszu Dróg Samorządowych. Ustawa miała pozwolić na remonty 6 tys. km dróg rocznie. Fundusz miała zasilać nowa opłata drogowa w wysokości 20 groszy za litr. Projekt ustawy został wycofany.
Furgalski zwrócił uwagę, że problem dróg samorządowych występuje bowiem część samorządów jest tak biedna, że nie stać ich nawet na coroczne badanie stanu technicznego dróg. "Przyjmuje się że potrzeba 100 mld zł, by wyremontować wszystkie drogi samorządowe" - dodał. Przypomniał, że te drogi stanowią 95 proc. wszystkich w Polsce.
Ocenił, że im więcej rząd przeznaczy na drogi tym lepiej. "Dobrze, żeby to miało charakter trwały. Żeby to nie było uznaniowe, bo ten mechanizm musi podziałać kilkadziesiąt lat żeby drogi samorządowe doprowadzić do porządku" - zaznaczył.
Finansowanie tego funduszu zastanawia także głównego analityka Xelion Piotra Kuczyńskiego. "Pytanie, w jaki sposób będzie zasilany ten fundusz, bo jeżeli to ma być z jakiejś opłaty drogowej, która wejdzie w cenę paliwa, to zachwyceni rodacy nie będą. A jeżeli to idzie z budżetu - to cóż, jeżeli budżet jest zamożny - to bardzo dobrze" - ocenił. Zaznaczył, że "to jest kwestia dowiedzenia się od pana premiera, skąd mają pójść pieniądze na ten fundusz - czy z normalnych naszych podatków, czy z dodatkowych". (PAP)