Teresa May zaproponowała brytyjskiemu parlamentowi ponowne referendum w sprawie brexitu. Czy premier uda się w ten sposób przełamać impas, w jakim utknęły rozmowy w sprawie opuszczenia przez jej kraj Unii Europejskiej?
Jak donosi Bloomberg, May chce, aby to Brytyjczycy opowiedzieli się w referendum "za" lub "przeciw" jej ustaleniom dotyczącym wyjścia ze Wspólnoty. W praktyce więc oznaczałoby to ponowne głosowanie nad samym brexitem.
Początkowo funt umocnił się na wiadomość o planach rozpisania drugiego referendum. Kurs GBP/USD ruszył w górę, rosnąc z ok. 1,27 do przeszło 1,28 dolarów za funta. Ale pozytywna reakcja była krótkotrwała i już po kilkunastu minutach brytyjska waluta zaczęła oddawać wzrosty. W środę rano za jednego funta płacono ok. 1,2690 USD. To poziom bliski tegorocznego minimum na "Kablu". Ze względu na słabość złotego względem euro kurs funta utrzymał się jednak na poziomie ok. 4,90 zł.
W projekcie ustawy, który ponownie trafi pod obrady Izby Gmin w przyszłym tygodniu, znajdzie się nowy zapis zobowiązujący rząd do przeprowadzenia głosowania w parlamencie nad propozycją przedstawienia ostatecznej decyzji pod drugie referendum. Premier zapewniła, że w razie większościowego poparcia takiego rozwiązania - choć jak zaznaczyła, będzie to wbrew jej opinii - jej gabinet będzie zobowiązany do zrealizowania takiej decyzji.
Brytyjska premier stawia jednak warunek - referendum byłoby możliwe, gdyby parlament przyjął jej ustalenia z Brukselą w pierwszym głosowaniu. "Jedynie głosując [...] za ustawą dotyczącą umowy wyjścia, posłowie będą mogli otworzyć parlamentowi drogę do określenia tego, w jaki sposób wyjdziemy z Unii Europejskiej. Jeśli zagłosują przeciwko (...) to będzie to głos za zatrzymaniem brexitu" - podkreśliła.
Nie odżegnuje się od możliwością głosowania nad różnymi postbrexitowymi rozwiązaniami. Teresa May w swoim wtorkowym wystąpieniu zaznaczyła, że byłaby gotowa przedstawić nową wersję brexitu, która zakładałaby ściślejsze, przynajmniej handlowe, stosunku z Unią Europejską. Premier zależałoby na wypracowaniu takiego modelu obrotu usługami, który pozwoliłby na bezproblemową wymianę z krajami wspólnotowymi "bez członkostwa we wspólnym rynku UE i bez dalszego utrzymania swobody przepływu osób". Wśród rozwiązań, które na to pozwolą, ma być m.in. harmonizacja przepisów dotyczących produktów rolnych.
Co więcej, May zapowiedziała utrzymanie lub nawet podwyższenie w przyszłości unijnych standardów dotyczących praw pracowniczych i ochrony środowiska. W ten sposób chce zyskać dodatkowe głosy opozycyjnych labourzystów, jednocześnie jednak nadwyrężając cierpliwość "probrexitowych" posłów.
Jest to znacząca zmiana nastawienia, gdyż do tej pory zarówno premier, jak i brytyjski parlament byli negatywnie nastawieni do ponownego referendum.
Wielka Brytania powinna opuścić Unię Europejską najpóźniej 31 października br.
aw/pap
























































