We wrześniu ceny nie zmieniły się. W ujęciu rocznym spadły o 0,3%. Po raz trzeci z rzędu wskaźnik CPI w Polsce przyjął ujemną wartość. W Polsce mamy deflację, czyli ceny nie rosną. Można mówić o pewnego rodzaju stabilizacji. Najbardziej potaniały paliwa, transport oraz produkty i usługi z kategorii rekreacja i kultura.


Wskaźnik inflacji wzrósł dla żywność, napoje alkoholowe o 0,1% mdm, a w przypadku odzieży i obuwia o 1,1% mdm. W polskiej gospodarce zachodzą dotąd niespotykane procesy. Rekordowo niska inflacja jest jedną z przyczyn obniżenia stóp procentowych do najniższego poziomu w historii - 2pp. Oznacza to, że kredyt nigdy nie był tak tani i równocześnie lokaty nigdy nie były tak mało zyskowne. Deflacja w teorii nie jest zła i nie stanowi zagrożenia.
Deflacja po raz trzeci
Spadek cen raczej powinien cieszyć konsumentów, którzy za mniejsze pieniądze mogą kupić więcej dóbr. Jednak współcześnie, to co w teorii jest dobre dla przeciętnego Kowalskiego, nie musi mieć takiego charakteru dla całej gospodarki opartej głównie o kredyt bankowy. Pamiętajmy też, że deflacja oznacza zmniejszone wpływy podatkowe do budżetu, a to sytuacja najmniej pożądana przez rząd. Firmy i banki wiedzą jak działać i planować swoją działalność w warunkach inflacji, ale gdy występuje deflacja to w praktyce nie mają pojęcia co robić.
Na razie odczuwalny spadek cen ma minimalny wpływ na finanse przeciętnego obywatela, ale kolosalny dla całej gospodarki. W tych warunkach ekonomicznych i panującej doktrynie deflacja jest postrzegana jako większe zło i raczej należy spodziewać się reakcji RPP, która powinna obniżyć stopy procentowe.
Łukasz Piechowiak

























































