Dariusz Michalczewski ruszył z nowym biznesem. Były pięściarz i twarz napojów energetycznych wszedł na rynek telekomunikacyjny ze swoją marką Tiger Speed. Dzięki niej chce doprowadzać internet satelitarny do wszystkich miejsc w Polsce. Użytkownikowi potrzebny jest tylko prąd i trochę wolnej przestrzeni.
Usługi będą świadczone we współpracy z Eutelsatem. Klienci mogą wybrać jeden z pięciu pakietów różniących się prędkością przesyłania danych i dostępnym pakietem danych. W ofercie znajdują się także usługi dla firm. Ceny wydają się jednak, jak na dzisiejsze standardy, zaporowe.


Internet od Tigera za min. 79 zł/m-c
Najtańszy pakiet kosztuje 79 zł/m-c (cena promocyjna, standardowo 99 zł/m-c). Za tę kwotę klient otrzymuje łącze o prędkości pobierania do 10 Mbit/s i 8 GB limitu danych. To jednak jeszcze nie wszystkie koszty, bo do korzystania z usługi konieczny jest zakup satelitarnego zestawu startowego Tigera – jego cena wynosi przy najtańszym pakiecie aż 1699 zł (im wyższy abonament miesięczny, tym opłata za zestaw instalacyjny niższa).
Chcąc cieszyć się nielimitowanym dostępem do sieci na łączu o przepustowości do 22 Mbit/s, klient musi płacić 349 zł/m-c. Zwolniony jest przy tym z opłaty za zestaw startowy. Tiger Speed oferuje także rozwiązanie Plug&Play – specjalnie zaprojektowaną walizkę z talerzem satelitarnym i transponderem. Walizka Plug&Play zawiera antenę satelitarną, która przymocowana jest na stałe do pokrywy. Otwarta pokrywa walizki tworzy odpowiedni kąt nachylenia czaszy anteny do transpondera (…). W dno walizki wbudowane są kable i modem, wszystkie części są ze sobą połączone tak, że wystarczy tylko włączyć wtyczkę do kontaktu – można przeczytać na stronie internetowej usługodawcy. Zastrzega jednak, że każda zmiana miejsca, skutkująca wyjściem poza pierwotny zasięg, jest płatna.
Przeczytaj także
Michalczewski: To jest niszowa usługa
Dariusz Michalczewski nie boi się, że cena odstraszy potencjalnych klientów. Jak mówi w rozmowie z Bankier.pl, jest to usługa niszowa, skierowana do osób, które z dostępem do internetu mają problem.
– Usługa nie jest kierowana do ludzi mieszkających w wielkich miastach i korzystających na co dzień z szybkiego internetu w komórce. Nasz produkt jest adresowany bardziej do np. straży pożarnych czy leśniczówek, albo małych firm, mających problem z podłączeniem się do sieci telekomunikacyjnej. W przypadku klientów indywidualnych pomysł sprawdzi się np. w przypadku domku letniskowego na Kaszubach. Podprowadzenie tam linii telefonicznej byłoby bardzo kosztowne – tłumaczy Michalczewski.
Zamówienia na internet od byłego pięściarza spływają już nie tylko z Polski. – Sprzedajemy te usługi także do Hiszpanii czy Niemiec – dodaje. Sam pomysł pojawił się w głowach jego partnerów z Niemiec. Obecnie spółka planuje skupić się tylko na internecie i nie przewiduje w najbliższym czasie rozszerzenia portfolio usług.
Firma zajmuje się także rozwiązaniami dla szkół i biedniejszych rodzin w ramach programu "little TIGERS". Michalczewski chce dzięki niemu wyposażyć w internet wszystkich, którzy mają ograniczone możliwości finansowe lub ich lokalizacja utrudnia instalację sieci telefonicznej. Jak mówi, osobiście jest zaangażowany także w samo działanie przedsiębiorstwa. Co dwa tygodnie spotyka się z partnerami z Hamburga w celu kontrolowania postępów. Nie boi się także sprzedaży – sam oferuję ten internet znajomym i nieznajomym – dodaje.
Spółka Tiger Speed Sp. z o. o. została zarejestrowana w KRS już w listopadzie 2015 r.