W środę wieczorem Rezerwa Federalna najprawdopodobniej dokona trzeciej w ciągu dekady podwyżki stóp procentowych. Takiej decyzji oczekuje rynek, a Fed rzadko kiedy mu się sprzeciwia. Ale procenty to nie wszystko. Liczyć się będzie jeszcze kilka innych kwestii.


Jeszcze w lutym mało kto się spodziewał, że Fed dokona podwyżki „już” w marcu. Wszyscy pamiętali, że na pierwszą podwyżkę czekano lat siedem. Mimo że członkowie FOMC sugerowali trzy podwyżki w 2016 roku, to byli w stanie wydusić z siebie zaledwie jedną. I to dopiero w grudniu. Na grudniowym posiedzeniu tzw. fedokropki zapowiadały trzy podwyżki w 2017 roku. Ale mało kto w to wierzył i rynek obstawiał jeden, góra dwa ruchy w górę po 25 pb. każdy. Pierwszy najwcześniej w czerwcu.


Taki scenariusz obowiązywał jeszcze trzy tygodnie temu. Ale na przełomie lutego i marca doszło do zmasowanego nalotu fedowskich „jastrzębi”: nawet „gołębio” nastawieni członkowie FOMC otwarcie mówili o konieczności podwyżki kosztów kredytu. Dla rynku była to prawdziwa rewolucja. Lecz w myśl zasady „nie graj przeciwko Fedowi”, inwestorzy szybko pogodzili się z nieco szybszym tempem normalizacji polityki pieniężnej w USA. Piszę o normalizacji, ponieważ stopa funduszy federalnych nadal pozostanie na anormalnie niskim poziomie.
Od zera do jednego procenta
Przez siedem lat Rezerwa Federalna utrzymywała cenę pieniądza w pobliżu zera, dodatkowo wpompowując w rynek ok. 3,5 bln dolarów, skupując potężne ilości obligacji hipotecznych i skarbowych (QE). Na razie Fed może wykazać się tempem podnoszenia stóp w postaci 0,25 pkt. proc. na rok. Nawet jeśli podwyżki nastąpią w marcu, czerwcu i grudniu, to na koniec roku stopa funduszy federalnych znajdzie się w przedziale 1,25-1,50% - a więc wciąż na historycznie niskim poziomie.
Według obliczeń FedWatch Tool szanse na podwyżkę w marcu przekraczają 90%, w czerwcu wynoszą 50%, a we wrześniu 34%. Szanse, że do końca roku przedział stopy funduszy federalnych będzie nie niższy niż 1,25-1,50%, wynoszą obecnie 62%. Dodajmy, że rynek już w znacznym stopniu zdyskontował więcej niż marcową podwyżkę stóp w Fedzie. Już teraz trzymiesięczny dolarowy Libor sięga 1,12%, a Libor 12M już 1,8% - są to najwyższe stawki od wiosny 2009 roku. Zatem Rezerwa Federalna jest wręcz mocno spóźniona względem oczekiwań rynku.
Sama podwyżka stóp jest powszechnie oczekiwana i prawdziwą sensacją byłby jej brak. Chyba nikt też nie zakłada podniesienia stóp od razu o 50 pb., co - patrząc na statystyki inflacji CPI - nie byłoby takim głupim pomysłem.
Literki, kropki, cyferki i procenty
Rynek może za to mocno reagować na treść komunikatu FOMC. Jakakolwiek wzmianka bądź sugestia o podwyżce „w najbliższych miesiącach” zapewne wzmocniłaby dolara, uderzając w notowania akcji, obligacji i złota. Jeśli rynek uzna komunikat za „gołębi” (cokolwiek by to miało znaczyć), to powinniśmy oczekiwać sytuacji odwrotnej: spadku dolara, droższych akcji i złota oraz spadku rentowności obligacji.
Po drugie liczyć się może to, czy decyzja o ewentualnej podwyżce (lub jej braku) zapadnie jednogłośnie. W Federalnym Komitecie Otwartego Rynku (FOMC) bardzo dbają o takie pozory i usiłują podejmować decyzje w drodze konsensusu.
Po trzecie inwestorzy będą analizować zmiany w zapatrywaniach członków FOMC względem pożądanego poziomu stóp procentowych. Chodzi o słynne fedowskie wykresy punktowe, zwane potocznie „fedokropkami”. W grudniu mediana oczekiwanego poziomu stopy funduszy federalnych wynosiła 1,375% na koniec 2017 roku i 2,125% na koniec 2018, aż do 3% w „długim terminie”. Jeśli wskazania te pójdą w górę, byłby to niemal ekwiwalent dodatkowej podwyżki stóp.
Po czwarte wraz z marcowym komunikatem pojawią się nowe projekcje makroekonomiczne członków FOMC. Jeśli znajdą się w nich wyraźnie wyższe prognozy dla inflacji, będzie to sygnał zwiększający prawdopodobieństwo kolejnych podwyżek.
Po piąte gwoździem wieczornego programu będzie cokwartalna konferencja prasowa Janet Yellen. Szefowa Rezerwy Federalnej zapewne będzie usiłowała sterować oczekiwaniami rynków, w zależności od potrzeb wzmacniając lub osłabiając oczekiwania na kolejne podwyżki ceny pieniądza.
Co prawda fedowskie konferencje są niezbyt spontaniczne (do głosu dopuszczani są tylko przedstawiciele najważniejszych mediów finansowych), ale nie można wykluczyć, że prezes Yellen powie coś, czego powiedzieć nie planowała lub że rynek odbierze to wbrew intencjom przewodniczącej. I dopiero wtedy może być naprawdę ciekawie.