Afera KNF ma już grono poszkodowanych. I nie chodzi tutaj o przewodniczącego KNF, wizerunek polskiego systemu finansowego czy Leszka Czarneckiego. To drobni inwestorzy, którzy zainwestowali swe oszczędności w banki wrocławskiego biznesmena.


W kontekście afery KNF często mówi się o tzw. "bankach Leszka Czarneckiego". To jednego z nich miała dotyczyć propozycja korupcyjna ze strony byłego już szefa KNF, to banków Czarneckiego dotyczyć miał słynny "plan Zdzisława". Zresztą, to przecież sam Czarnecki nagrał i udostępnił mediom taśmy, od których cała afera się rozpoczęła. Giełdowym inwestorom się jednak ona nie spodobała i akcje banków Czarneckiego od momentu jej wybuchu mocno tracą na wartości. Od 12 listopada, akcje Getin Noble Banku potaniały o 50 proc., Getin Holdingu o 43 proc., zaś Idea Banku o 35 proc. W sumie kapitalizacja tych trzech spółek stopniała o 423 mln zł.
Taniejące akcje to jednak nie tylko problem Leszka Czarneckiego. Stwierdzenie "banki Czarneckiego" odnosi się przede wszystkim do faktu, że Czarnecki jest głównym akcjonariuszem i ma w zasadzie pełną kontrolę nad tymi spółkami. Idea, Getin Noble i Getin Holding to jednak spółki publiczne. Są notowane na giełdzie i część akcji należy do inwestorów indywidualnych. Spadki związane z aferą pomniejszają więc nie tylko portfel Leszka Czarneckiego, ale także i zwykłych "Kowalskich", którzy w banki Czarneckiego zdecydowali się zainwestować.
152 mln zł pod kreską w tydzień
O jakich stratach mówimy? W rękach inwestorów indywidualnych, funduszy emerytalnych, funduszy inwestycyjnych i innych niezwiązanych z Leszkiem Czarneckim podmiotów znajduje się 19 proc. akcji Idea Banku, 39 proc. akcji Getin Noble Banku i aż 45 proc. Getin Holdingu. Łączne straty inwestorów mniejszościowych na akcjach tych trzech spółek sięgają więc - licząc od momentu wybuchu afery - 152 mln zł. Tyle mniejszościowi stracili w ledwie tydzień.
Pamiętajmy jednak, że akcje banków Leszka Czarneckiego fatalnie radziły sobie już przed wybuchem afery. W sumie od początku roku do dziś Getin Noble stracił 83 proc., Idea Bank 92 proc., a Getin Holding 91 proc. Oznacza to, biorąc pod uwagę strukturę akcjonariatu, że od początku roku wartość akcji Getinu, Getin Noble i Idea Banku będących w posiadaniu podmiotów niezwiązanych z Leszkiem Czarneckim, spadła o 1,38 mld zł. Obecnie warte są one 176 mln zł.
Warto także dodać, że jeżeli w życie wprowadzony zostałby wspominany już "plan Zdzisława", o którym mowa na marcowych taśmach, to objąłby on także najprawdopodobniej akcje Getin Noble Banku będące w posiadaniu akcjonariuszy mniejszościowych. Wzięliby oni wówczas udział w tzw. "bail-inie" i musieli oddać swoje akcje w zasadzie za darmo. Szerzej kwestę tę opisywaliśmy w artykule "Plan Zdzisława – wyjaśniamy co to jest i dlaczego mógł zaistnieć".
Ciężko jest jednak ustalić, które fundusze i OFE są najmocniej zaangażowane w spółki Czarneckiego i jaki jest de facto udział w stratach akcjonariuszy indywidualnych. Jedynym akcjonariuszem, który ma obowiązek podawać swoje bieżące zaangażowanie - poza podmiotami związanymi z Czarneckim - jest OFE Aviva BZ WBK, które posiada 9,23 proc. udziałów w kapitale Getin Holdingu.
Tracą zresztą nie tylko akcjonariusze, ale i obligatariusze, przede wszystkim Getin Noble. - Nieco uogólniając, bo na Catalyst notowane są 34 serie podporządkowanych obligacji GNB o łącznej wartości 1,9 mld zł (nominalnie), wybuch afery przecenił każdą z nich o średnio 30 pkt proc. w ciągu tygodnia - pisał w piątek Emil Szweda.
Problem w relacjach z inwestorami
Dola akcjonariusza spółek kontrolowanych przez Leszka Czarneckiego jest tym cięższa, że sam Czarnecki nie jest tytanem relacji inwestorskich. Kontakt z inwestorami odbywa się głównie poprzez media, w których dodatkowo pojawia się on stosunkowo rzadko. Nawet przyjazd Leszka Czarneckiego na Konferencję Wall Street, a więc największe w Polsce spotkanie inwestorów indywidualnych, ograniczył się tylko do wywiadu bez pytań z sali.
Same spółki także nie ułatwiają życia inwestorom, publikując raporty raczej pod koniec sezonu wynikowego, co utrudnia dostęp do bieżących informacji o spółce. Przykładowo raport za 2017 rok Getin Noble Bank opublikował 26 kwietnia, czyli niemal cztery pełne miesiące po zakończeniu roku. Idea zrobiła to o wiele wcześniej, problem pojawił się jednak z III kwartałem 2018 roku, gdzie już po wybuchu afery raport został przesunięty z 20 listopada na jeden z ostatnich dozwolonych terminów: 28 listopada. Jeszcze dłużej, bo do 29 listopada, poczekają akcjonariusze Getin Noble.
"Trup w szafie" Czarneckiego
Wspomniane pojawienie się Czarneckiego na Wall Street - jak mogło się wydawać - mogło mieć związek z aferą GetBacku, spółki założonej i później sprzedanej przez Czarneckiego. W dystrybucję feralnych obligacji spółki mocno zaangażowana była jednak Idea i już wówczas atmosfera wokół banku była niezbyt dobra. Szczególnie, że to banki Czarneckiego były także głównym dostarczycielem portfeli dla przepłacającego za nie GetBacku.
Przeczytaj także
Na Wall Street padło jednak bardzo ważne pytanie w kontekście afery KNF. Prowadzący zapytał Czarneckiego o "trupy w szafach" jego spółek. - "Trup w szafie", czy zna Pan to określenie? Nieprzewidziana sytuacja, problem, który nie jest jeszcze znany, ale może się ujawnić i spowodować poważne kłopoty w przedsiębiorstwie. Czy rynek może spodziewać się jakiegoś negatywnego zaskoczenia, którego jeszcze nie widać? - zapytał prowadzący.
- Jeżeli by tak było, musiałbym puścić komunikat. Jeżeli o czymś takim wiem, bądź podejrzewam, a nie ujawniam, to łamię prawo - odpowiedział wówczas Czarnecki.
Przypomnijmy, Konferencja Wall Street obywała się w maju, już po nagraniu przez Czarneckiego taśm (co miało miejsce w marcu). Biznesmen jednak je ukrywał i opublikował dopiero w listopadzie. I pojawiły się one nie w giełdowym komunikacie, a na łamach "Gazety Wyborczej". Tymczasem treść taśm oraz późniejsza reakcja rynku wskazuje, że można je podciągnąć zarówno pod definicję informacji cenotwórczej, jak i pod pytanie zadane na Wall Street. Zauważyły to nawet agencje ratingowe takie jak np. EuroRating, które przez aferę ścięły rating Getin Noble Banku.
Czarneckiego starał się tłumaczyć jego pełnomocnik, Roman Giertych. - Prezes Czarnecki musiał przygotować swoje biznesy do tego, co się dzieje. Można było przewidzieć, że ujawnienie tej taśmy i informacja o złożeniu zawiadomienia do prokuratury wywoła burzę medialną - oświadczył mecenas. Szkoda, że takiej okazji nie dostali inwestorzy mniejszościowi, o których ponownie zapomniano. Tym bardziej, że burza okazała się nie tylko medialna, ale i giełdowa.
Adam Torchała


























































