Osłabianie własnej
waluty przez Ludowy Bank Chin wyrasta na jedno z najważniejszych, jeżeli nie
najważniejsze tegoroczne wydarzenie na rynkach finansowych.


Światowe rynki finansowe w przyspieszonym tempie przechodzą kurs chińskiego oraz logiki panującej za Wielkim Murem. We wtorek Ludowy Bank Chin dokonał największej w historii dewaluacji juana (1,9%) i zapowiedział, że było to działanie „jednorazowe”. Jak okazuje się, słowo to nie wykluczało kolejnego obniżenia kursu juana względem dolara w środę (1,6%) oraz w czwartek. Dziś w nocy polskiego czasu chiński bank centralny ustalił stawkę referencyjną juana do dolara na poziomie 6,401 (1,1%).
Przypomnijmy - LBC steruje kursem juana poprzez codzienne ustalanie kursu referencyjnego. Dopuszczalne dzienne pasmo wahań wynosi +/- 2 punkty procentowe. We wtorek bank poinformował, a w środę podkreślił, że wprowadza zmiany w sposobie ustalania kursu - od teraz uwzględniany jest m.in. poziom zamknięcia z poprzedniej sesji, a cały proces ma „w większym stopniu odzwierciedlać grę sił popytu i podaży”.
Na zorganizowanej dziś konferencji prasowej przedstawiciele Ludowego Banku Chin zapewniali, że nie widzą powodu dla dalszego znaczącego osłabiania się waluty. Wiceprezes banki Yi Gang stanowczo zdementował także krążące w mediach pogłoski, według których chińskie władze monetarne chcą zdewaluować juana o ok. 10%, aby wspomóc eksport. W tym kontekście przypomina się ostatnie dane, według których eksport z Państwa Środka spadł w lipcu o 8,3% r/r.

Wiceprezes banku dodał także, że nowy system ustalania kursu daje LBC większą niezależność w prowadzeniu polityki monetarnej oraz zapowiedział, że Chiny nadal będą czynić wysiłki na rzecz liberalizacji dostępu do własnego rynku walutowego dla inwestorów zagranicznych.
Yi Gang podkreślił, że Chiny porzuciły uciekanie się do interwencji walutowych jako rutynowego sposobu wpływania na kurs walutowy. Mimo to warto pamiętać, że Państwo Środka ma w zanadrzu największe na świecie rezerwy (3,7 biliona USD).
Trwająca w tym tygodniu dewaluacja przyniosła największe tygodniowe osłabienie juana względem dolara od 1994 r. Wówczas Chiny - będące o wiele mniej rozwiniętym i mniej zintegrowanym ze światową gospodarką krajem niż dziś - zdewaluowały juana o 33%.
W dzisiejszym komentarzu agencja ratingowa Fitch zauważa, że osłabienie juana podkreśla zarówno obecne problemy chińskiej gospodarki, jak i przywiązanie Pekinu do konsekwentnego reformowania systemu finansowego.
- Dopuszczenie do głosu sił rynkowych w tym momencie zwiększa ryzyko, jednakże władze zdają się kalkulować, że nie zrobienie niczego jest jeszcze bardziej ryzykowne – czytamy w depeszy.
Jak podkreśla Fitch, niespodziewana reforma sposobu ustalania kursu przybliża Chiny do spełnienia kryteriów stawianych przez Międzynarodowy Fundusz Walutowy w kontekście dodania juana do koszyka SDR. Istotnie, MFW przedwczoraj pochwalił Państwo Środka stwierdzając, że „większa elastyczność kursu walutowego jest ważna dla Chin, które starają się dać siłom rynkowym większy wpływ na gospodarkę i mocniej zintegrować się ze światowymi rynkami finansowymi”.
Jak podaje Bloomberg, trwająca w tym tygodniu dewaluacja przyniosła największe tygodniowe osłabienie juana względem dolara od 1994 r., kiedy Chiny ustanowiły oficjalny kurs wymiany.