Zamiast co kwartał polować na „okazje” oszczędnościowe, w których realnie wychodzi zysk na poziomie 0,7%, Trade Republic stawia na prostą regułę: tyle, ile płaci NBP. — Dziś to 4,25% od całego salda, bez gwiazdek i limitów promocyjnych — podkreśla w rozmowie z Bankier.pl Kamil Szymański, Country Manager Polska, Trade Republic.


Wojciech Boczoń: Dlaczego Polska została wybrana jako pierwszy rynek poza strefą euro? Ma to związek z tym, co dzieje się za naszymi wschodnimi granicami? Chcecie zachęcić Polaków do przeniesienia oszczędności do Niemiec?
Kamil Szymański, Country Manager Polska, Trade Republic: Geopolityka nie miała tu znaczenia. Powód jest prozaiczny: Polska to największy kraj w UE poza strefą euro. Dla banku, który chce działać paneuropejsko, nieobecność w Polsce oznaczałaby rezygnację z ogromnej części potencjalnych klientów. Chcemy być europejskim bankiem dla Europejczyków, a Polska jest naturalnym krokiem w tym kierunku.
Jak wytłumaczyć przeciętnemu Polakowi z ograniczonym budżetem, co oznacza Wasza „demokratyzacja oszczędzania i inwestycji”, o której mówił Christian Hecker, współzałożyciel Trade Republic?
Żeby to wyjaśnić, trzeba wrócić do początku Trade Republic. Spółkę założyły trzy osoby, wtedy po dwadzieścia-kilka lat, bez „finansowego” rodowodu. Chciały zacząć oszczędzać i inwestować, ale zobaczyły, że dla zwykłego człowieka dostępne opcje są drogie, skomplikowane i nieprzejrzyste, a start od małych kwot bywa wręcz niemożliwy. Z tego wzięła się nasza misja: ułatwić oszczędzanie i inwestowanie zwykłym ludziom.
To nie powstało z dnia na dzień. Trzy lata zajęło przygotowanie wniosku do nadzoru w Niemczech, po czterech latach dostaliśmy licencję i od 2019 r. zaczęliśmy oferować rachunki brokerskie — najpierw w Niemczech, później szerzej w Europie. Pandemia tylko przyspieszyła trend: miliony, zwłaszcza młodszych osób, po raz pierwszy ruszyły inwestować.
Z tej misji wynika też sposób, w jaki budujemy produkt: minimalistyczna aplikacja, rachunek oszczędnościowy przekazujący klientom pełną stopę banku centralnego (w Polsce stopę depozytową NBP), brak procentowych prowizji i stała opłata 4 zł za zlecenie, darmowe Plany Oszczędnościowe i mechanizm 1% Saveback z karty, który automatycznie zasila plan. To ma działać dla „zwyczajnej osoby” — od kierowcy tramwaju po nauczycielkę — która chce odkładać małe kwoty regularnie.
Polski rynek bankowy jest nasycony. Co ma być „hakiem”, który przyciągnie klientów?
Przede wszystkim to, że u nas odsetki nie są „promocją dla nowych” na chwilę i do limitu. Nie mówimy: „przyjdź jako nowy klient, załóż lokatę do 30 tys. zł, na trzy miesiące”. W praktyce wiele banków nie płaci realnych odsetek na standardowych rachunkach — promocje są czasowe i warunkowe, a poza nimi najczęściej na zwykłych rachunkach jest zero procent. Porównałem stopy depozytowe i to, ile faktycznie płacono na rachunkach. W okresie, gdy stopa depozytowa była na poziomie ok. 5%, średnio na rachunkach banki wypłacały około 0,7% (dane NBP). To pokazuje skalę rozjazdu. My po prostu wypłacamy klientom odsetki wynikające z pełnej stopy depozytowej, zamiast opierać się na akcjach promocyjnych.
Czyli wasze oprocentowanie to nie jest chwilowa promocja?
Nie. To nie jest promocja. Przekazujemy pełną stopę depozytową NBP na rachunku gotówkowym. Jeśli stopa się zmienia, klienci czują to na rachunku — tyle, ani mniej, ani więcej. Bez kruczków.
Opiszmy proszę sam rachunek i płatności — jak to działa w praktyce?
Mówimy o rachunku gotówkowym, na którym naliczamy odsetki – 4,25%. To nie jest klasyczny ROR „do wpływu pensji”. Do rachunku jest podłączona karta — można nią płacić, można wypłacić gotówkę z bankomatu. Zasilasz rachunek przelewem ze swojego konta w innym banku, a wypłacasz środki z powrotem na własny rachunek. To rachunek oszczędnościowy z funkcjami płatniczymi — ma zarabiać odsetki i jednocześnie umożliwiać wygodne korzystanie ze środków.
Jak działa zwrot na karcie i czy są limity?
Zwrot 1% (Saveback) nie jest promocją czasową. Jest techniczny limit: do 4000 zł wydatków miesięcznie, czyli do 40 zł zwrotu, który trafia z powrotem na Plan Oszczędnościowy. Ten mechanizm ma wzmacniać nawyk regularnego odkładania — oszczędzanie „dzieje się” przy okazji płacenia kartą.
Jakie strategie inwestycyjne są najczęściej wybierane przez klientów Trade Republic w innych krajach i czy spodziewacie się podobnych trendów w Polsce?
Różnice są wyraźne. Polska bardzo mało oszczędza na tle Europy. Po opłaceniu zobowiązań odsetek odkładanych środków jest niski. Niski jest też udział inwestycji w akcje. W badaniach tylko niewielki odsetek Polaków deklaruje komfort z perspektywą dochodów na emeryturze. Krótko: w relacji do siły i tempa wzrostu gospodarki nawyk oszczędzania i inwestowania jest słaby. To największe wyzwanie — i jednocześnie pole, na którym możemy realnie pomóc, stawiając na prostotę, przejrzystość kosztów i regularność.
Wielu osobom pieniądze „rozpływają się” pod koniec miesiąca. Jak chcecie pomóc to przełamać?
To sedno sprawy. Pieniądze potrafią „uciec” nie wiadomo gdzie. Dlatego nacisk kładziemy na proste narzędzia, które ułatwiają pierwszy krok i trzymanie się planu: rachunek, który sam pracuje odsetkami, stała niska opłata za zlecenie zamiast procentowych prowizji, Plany Oszczędnościowe od małych kwot, do tego Saveback na karcie. Chcemy, żeby regularność była możliwie bezwysiłkowa, a efekt procentu składanego robił swoje w czasie.
Porozmawiajmy o bezpieczeństwie środków.
Jesteśmy instytucją zarejestrowaną w Niemczech - środki klientów są objęte systemem gwarancji depozytów właściwym dla naszej jurysdykcji. To ważny, mocny argument bezpieczeństwa — i często pierwszy temat, o który pytają nowi klienci. Zasady i kwoty gwarancji są takie same jak w Polsce – do 100 tys. euro na klienta.
Edukacja, marketing — jakie działania planujecie w Polsce?
Dopiero startujemy. Chcemy być widoczni, ale rozsądnie: obecność w mediach, konferencjach, miejscach, gdzie ta oferta ma sens i może trafić do ludzi, którzy potrzebują prostego narzędzia do oszczędzania i inwestowania. Nie chodzi o kampanię „wszędzie i od razu” ani celebrytów z pierwszych stron gazet. Zależy nam na tłumaczeniu oferty i wspieraniu pierwszych kroków klientów.
Jakie są dalsze plany w Polsce i kolejnych krajach?
Teraz skupiamy się na fundamentach: rachunek gotówkowy z pełną stopą depozytową, inwestycje i Plany Oszczędnościowe, prosty i przewidywalny cennik (stałe 4 zł za zlecenie). To punkt wyjścia, a nie jednorazowa akcja. W innych krajach ofertę rozwijaliśmy z czasem — w Polsce będzie podobnie, choć na dziś priorytetem jest, żeby klienci nas poznali, zrozumieli i zaufali. To buduje bazę pod dalsze kroki.