Nie jest prawdą, że minister finansów „zgubił” trzy miliardy złotych. Owa kwota to jedynie grube szacunki tego, co fiskus w 2015 roku być może ściągnąłby od polskich przedsiębiorstw, gdyby owa feralna ustawa została opublikowana przed końcem września. Tych pieniędzy budżet państwa nie ma i najprawdopodobniej nigdy ich nie otrzyma.


Duże firmy korzystające z optymalizacji podatkowej na ogół są o krok przed urzędnikami i gdy zamykana jest jedna furtka legalnego unikania opodatkowania dochodów, to jakoś dziwnym trafem zawsze znajduje się inna. Inna konstrukcja prawna, inny kraj lub inny sposób transferu zysków do bardziej przyjaznego reżymu podatkowego. Tej gonitwy nie da się wygrać. Można ją jedynie zakończyć.
Najlepiej poprzez likwidację podatków dochodów w ogóle, a CIT-u w szczególności. Bo to podatek podwójnie szkodliwy dla gospodarki: zabija inwestycje, wzrost zatrudnienia i rozwój gospodarki. Zamiast skrajnie skomplikowanych struktur prawnych lepiej wprowadzić jasny, prosty i przede wszystkim niski podatek, który płaciłyby wszystkie przedsiębiorstwa. Może to być albo stawka uzależniona od przychodów, albo nieco bardziej rozbudowana wersja poczciwej karty podatkowej.
Krzysztof Kolany