Stało się. Apple Inc. jako pierwsza giełdowa spółka w Ameryce osiągnęła bilion dolarów kapitalizacji. Jednak w przeciwieństwie do większości pozostałych FANG za giełdową wyceną spółki z Cupertino stoją solidne finansowe fundamenty.


Na zakończeniu czwartkowej sesji akcje Apple’a kosztowały 207,39 dolarów – o prawie 3% więcej niż dzień wcześniej, gdy podrożały o ponad 5%. W ten oto sposób w dwa dni rynkowa wartość producenta iPhone’ów zwiększyła się o prawie 9%, czyli 82 mld dolarów. Ten dwudniowy rajd wypchnął kapitalizację – czyli wartość rynkową – spółki do 1 biliona dolarów amerykańskich. Jeden bilion to tysiąc miliardów, czyli milion milionów. Przy czym szacunki kapitalizacji Apple’a są utrudnione ze względu na zmienną liczbę akcji spółki, która prowadzi regularny skup własnych walorów w celu ich umorzenia (buy-back).
Moment osiągnięcia bariery biliona dolarów nie był przypadkowy. Stało się to dwa dni po publikacji przez spółkę z Cupertino wyników finansowych za drugi kwartał. W trzy miesiące Apple zarobił na czysto 11,52 mld dolarów przy sprzedaży na poziomie 53,27 mld USD. A przecież sezonowo najlepszy dla spółki zwykle jest kwartał czwarty. W 2017 roku firma założona przez Jobsa, Wozniaka i Wayne'a wygenerowała 48,35 mld USD zysku netto i 51,15 mld USD wolnej gotówki.
Apple jest więc sprawną maszynką do produkowania pieniędzy i siedzi na górze gotówki (i jej ekwiwalentów) wysokiej na 71 mld USD. Płaci skromną dywidendę i prowadzi szeroko zakrojony program skupu akcji własnych. W przeliczeniu na jedną akcję przez ostatnie cztery kwartały Apple dostarczył inwestorom 11,03 USD zysku. Daje to niezbyt niską, ale wciąż mieszczącą się w granicach przyzwoitości relację ceny do zysku rzędu 18,8. Dla porównania, warty „tylko” sto miliardów dolarów mniej Amazon wyceniany jest na 145-krotność zysków za ostatnie cztery kwartały.
To właśnie Amazon był głównym rywalem Apple’a w wyścigu do historycznego biliona. I przegrał go na ostatniej prostej, finiszując z wynikiem 895 mld USD, przez ostatni rok podwajając swą wartość rynkową. Na świecie jest jeszcze jedna firma, o której wiadomo, że mogłaby stanąć w szranki z amerykańskimi gigantami. Jest nią Saudi Aramco, czyli kontrolowany przez saudyjską rodzinę królewską monopolista w wydobyciu ropy naftowej na obszarze Arabii Saudyjskich. Na rynku mówi się, że Aramco może zadebiutować na giełdzie w 2019 roku, a jej wycena według „Financial Timesa” sięga ok. 2 bilionów dolarów. Technicznie rzecz biorąc, pułap biliona dolarów kapitalizacji zaliczyła także w 2007 roku spółka PetroChina. Od tego czasu jej wartość rynkowa spadła o przeszło 80%.
Biorąc się za wszelkie historyczne porównania, warto pamiętać o zmiennej wartości pieniądza w czasie. W przypadku pieniądza fiducjarnego wartość ta jest permanentnie malejąca. Przy średniej inflacji w Stanach Zjednoczonych w latach 1913-2017 – czyli od daty założenia Rezerwy Federalnej - rzędu 3,1% siła nabywcza dolara przez sto lat spadła o 99,96%! Zatem drożejące akcje i rekordowe kapitalizacje giełdowych spółek są w znacznej mierze iluzją nominalną i wytworem szalejącej od dekady inflacji monetarnej. Dość powiedzieć, że od lipca 2008 roku podaż pieniądza M2 w USA zwiększyła się z 7,75 bln USD do 14,15 bln USD obecnie. A jeszcze 25 lat temu Fed raportował „tylko” 3,4 bln USD w obiegu.
Krzysztof Kolany

























































