

Świetny debiut, mocne wejście do giełdowej czołówki i pochwały płynące na polski rynek kapitałowy z całego świata - tak było jeszcze jesienią 2020 roku, gdy Allegro wchodziło na GPW. Dziś notowania spółki wybijają kolejne minima, a samo Allegro stało się problemem nie tylko dla drobnych inwestorów, ale i dla giełdowych indeksów.
Debiut Allegro to zdecydowanie jedno z najważniejszych wydarzeń polskiej giełdy w ostatnich latach. To nie tylko rozpoznawalny podmiot, działający w bardzo modnej obecnie branży (e-commerce), ale także i gigant. Wystarczy powiedzieć, że zaraz po debiucie Allegro w trybie nadzwyczajnym włączono do flagowego indeksu polskiej giełdy - WIG20. Spółka stała się też największym podmiotem notowanym na polskiej giełdzie, zdominowała ranking obrotów i podczas oferty publicznej przyciągnęła do siebie spore grono inwestorów indywidualnych, zwiększając tym samym atrakcyjność polskiej giełdy. Dziś, ledwie pół roku później, wydaje się to już jednak odległą giełdową historią. Spółka jest obecnie notowana 15 proc. poniżej ceny z październikowego debiutu i aż 44 proc. poniżej wyznaczonych niedługo później maksimów. Stanowi też poważny problem dla głównych giełdowych indeksów.
Złoty debiut
Cofnijmy się na chwilę do giełdowego debiutu spółki. Jeszcze we wrześniu Allegro poinformowało, że cena akcji w pierwszej ofercie publicznej została ustalona na 43 złote. To górny zakres ogłoszonego wcześniej przedziału 35-43 zł i implikowało całkowitą wycenę na poziomie 44 mld zł - wówczas najwyższą na GPW. Sama oferta - 9,2 mld zł - była największą w historii GPW oraz jedną z największych w 2020 roku w Europie.
Zainteresowanie akcjami było ogromne. Średnia stopa redukcji dla zleceń kupna złożonych przez inwestorów detalicznych w ofercie Allegro wyniosła około 84,85 proc. - drobni dostali zatem ułamek sumy akcji, na którą się zapisywali. Spółka przyciągnęła także fundusze. Po pierwsze każdy duży podmiot działający w obszarze tzw. nowej gospodarki na takiej giełdzie jak warszawska (gdzie sporo Skarbu Państwa) jest na wagę złota. Po drugie było niemal pewne, że spółka zaraz zawita do WIG20, a to oznaczało, że po akcje musiały sięgnąć choćby fundusze pasywne odwzorowujące zachowanie indeksów.


12 października 2020 roku Allegro zameldowało się na GPW. Ogromny napór popytowy spowodował, że cena akcji na debiucie wzrosła do 65 zł, by chwilę później sforsować 70 zł. Dwa dni później za jeden papier płacono już przeszło 90 zł. Wycena całej spółki przekroczyła wówczas 90 mld zł i była dwukrotnie wyższa od drugiej największej spółki na GPW. Na kolejnej sesji spółka wskoczyła w trybie nadzwyczajnym do WIG20, zastępując mBank. Warto dodać, że za sprawą wspomnianych wzrostów - z udziałem wyraźnie wyższym niż można było sądzić po wycenie z oferty. To generowało kolejny popyt, który dodatkowo nakręcał wzrosty.
Historyczne maksima Allegro wyznaczyło dwa tygodnie później, 27 października, gdy wycena otarła się o 100 mld zł, a za jedną akcję płacono 98,78 zł. Od tamtej pory zaczął kształtować się trend spadkowy (dziś, niecałe pół roku później, te same akcje są warte 55 zł), choć niepokój u inwestorów pojawił się już wcześniej.
Cień wielkiego konkurenta
Przede wszystkim problemem była bardzo optymistyczna wycena spółki. W 2019 roku spółka pokazała 391,4 mln zł zysku netto. W 2020 roku wzrósł on do 419,2 mln zł. I choć w Ameryce przyjęło się myśleć o takich spółkach, że mają budować skalę a nie zysk, to jednak z punktu widzenia wyceny dochodzącej do 100 mld zł wskaźnikowo spółka była bardzo droga.
Dodatkowo psuć zaczęło się otoczenie. I nie chodzi wcale o pojawienie się szczepionki, która dała nadzieję na zwalczenie pandemii koronawirusa (lockdowny pomagały handlowi internetowemu). 16 listopada "Puls Biznesu" poinformował, że paczki z niemieckiego oddziału Amazona będzie można odebrać w paczkomatach InPostu. Coraz mocniej plotkowano o otwartym wejściu zagranicznego giganta na polski rynek, przez co notowania Allegro stały się bardzo chwiejne. W styczniu stało się - Amazon ogłosił wejście do Polski, a Allegro zyskało poważnego konkurenta. Z budową wspominanej skali - tak ubóstwianej w biznesie e-commerce - może więc być trudniej. Rynek powinien organicznie rosnąć, ale do podziału tortu będzie więcej chętnych.
Główni akcjonariusze sypią papierem
Od początku roku papiery Allegro systematycznie spadały z poziomu 84,7 zł do 63,3 zł 16 marca 2021. To wówczas nastąpiło kolejne przyspieszenie bessy. Tego dnia wieczorem na rynek trafiła informacja, że akcjonariusze Allegro - Cidinan, Permira VI Investment Platform i Mepinan - chcą sprzedać w procesie przyspieszonej budowy księgi popytu do 76,5 mln akcji, uprawniających do 7,5 proc. głosów na walnym zgromadzeniu. Teoretycznie objęte były one podebiutowym zakazem sprzedaży, jednak znaleziono furtkę.
Według Bloomberga szybko znaleźli się inwestorzy chętni na te papiery. Cena miała zostać ustalona na poziomie 60 zł za sztukę, co sprawia, że cały pakiet udziałów wystawiony przez głównych właścicieli wart jest blisko 4,6 mld zł. Przypomnijmy, że główni akcjonariusze sprzedawali także na debiucie. Tylko 1 mld zł z wartej 9,2 mld zł trafiło do spółki.
Całość, w połączeniu z wejściem do Polski Amazona, stworzyła wrażenie, że głównym akcjonariuszom po prostu "się pali", a wycena Allegro jest zbyt wysoka w porównaniu z obecnym otoczeniem. Już samo wejście na giełdę tuż przed ruchem Amazona sprawiało wrażenie, że właściciele Allegro zdążyli częściowo wyjść z inwestycji w trybie "last minute". Teraz w przyspieszonym trybie na stół trafił kolejny ogromny pakiet akcji. W drugiej połowie marca bessa na Allegro nabrała więc tempa.
Problem wagi ciężkiej
Teoretycznie można byłoby powiedzieć, że przy cenie 55 zł za akcję, inwestorzy, którzy kupili papiery w ofercie publicznej (cena: 43 zł), wciąż są na plusie. Warto jednak pamiętać, o ogromnej dysproporcji pomiędzy popytem a podażą, która sprawiła, że chętni otrzymywali tylko ułamek akcji, które chcieli kupić. Było to widać w kolejnych dniach, gdy tuż po debiucie notowania rosły przy ogromnych jak na GPW obrotach. Ogromna część akcji, będących obecnie w portfelach inwestorów, została zatem zakupiona najprawdopodobniej w przedziale 65-99 zł. Już po debiutowym skoku akcje dobierały także fundusze.
Problem ma także inny wymiar - indeksowy. Allegro do WIG20 weszło po sesji 14 października, którą zakończyło z wyceną na poziomie 75,96 zł. Wówczas w spółce upatrywano szansy na dalszą transformację WIG20 z indeksu zdominowanego przez banki i Skarb Państwa w stronę indeksu z coraz silniejszą reprezentacją nowych gałęzi gospodarki. CD Projekt i Allegro miały być motorami tych zmian. Ze względu na swoje wyceny ich ważony udział w indeksie polskich blue chipów, jak określany bywa WIG20, wynosił momentami nawet powyżej 25 proc. (choć cały indeks składa się z 20 spółek).
To co miało się okazać zwiastunem lepszej rzeczywistości, stało się problemem. Rozgrzane do granic czerwoności wyceny Allegro i CD Projektu nie wytrzymały konfrontacji z rzeczywistością. Duet dwóch najdroższych spółek zaczął gwałtownie tanieć (Allegro przez opisane wyżej problemy, CD Projekt po problemach z premierą "Cyberpunka 2077"). W tym roku spółki te zamiast pomagać indeksowi WIG20, ciążą mu. Podobnie ma się sprawa z WIG-iem, czyli szerokim indeksem warszawskiej giełdy, gdzie blue chipy także odgrywają kluczowe role.
Nowe nie zawsze znaczy lepsze
Problem jest dość spory. Jak podaje - powołując się na Bloomberga - serwis QNews prowadzony przez TFI Quercus, licząc od styczniowej górki, spadki Allegro uszczupliły notowania WIG20 o 82 pkt., spadki CD Projektu z kolei o 33 pkt. Trzeci w rankingu KGHM to już "tylko" 23,5 pkt. Warto dodać, że za sprawą spadków, spada też rola CD Projektu i Allegro w indeksie. Obecnie, zgodnie z danymi publikowanymi przez GPW, Allegro posiada 8,5 proc. udziału w portfelu WIG20, a CD Projekt 7,6 proc. Z jednej strony zmniejsza to nieco skalę problemu, z drugiej, gdyby niebawem miało nastąpić odbicie, duet ten będzie miał dużo mniejszy wpływ na WIG20 niż przy zimowych spadkach.
Historia Allegro i wspominanej rewolucji w WIG20 pokazuje, że nowe wcale nie musi znaczyć lepsze. "Prywatyzacja" i zmiany w WIG20 cieszą, pojawienie się na GPW tak dużego i ciekawego podmiotu, jakim jest Allegro, także. Z entuzjazmem chyba jednak nieco przesadzono i spółka - za sprawą inwestorów - po debiucie po prostu wskoczyła na zbyt wysokiego konia z którego teraz spada (przecież nadal warta jest więcej niż w ofercie publicznej, wycenę wywindowano już na giełdzie). Należy zatem pamiętać, że samo działanie w ciekawej i młodej branży wcale nie musi uzasadniać bardzo wysokiej wyceny. Wartość zawsze w dłuższym terminie idzie w parze z fundamentami, perspektywami i otoczeniem i jest ich wypadkową. W efekcie czasem bardziej opłacalną decyzją może być inwestycja w "nudną", ale nisko wycenianą wskaźnikowo spółkę niż nową gwiazdę z kosmicznymi wskaźnikami. Udowodniło to Allegro, udowodnił to CD Projekt, udowodnił także debiut Huuuge. Moda modą, ale wszystko powinno mieć swój umiar.
