Niemal dokładnie pięć lat temu – w poniedziałek 9 marca 2009 roku – rozpoczęła się hossa na amerykańskim rynku akcji. To jeden z najdłuższych, choć nie najsilniejszych, rynków byka w historii Stanów Zjednoczonych.
Sesję wcześniej – w piątek 6 marca 2009 roku – S&P500 wyznaczył 15-letnie minimum na wysokości 666 punktów. Choć oznaczało to stratę 2,3% względem czwartkowego zamknięcia, to do końca dnia S&P500 odrobił straty i we wtorek 10 marca wystrzelił w górę o 6,4%, rozpoczynając nową hossę.
Hossę w znacznej mierze napędzał rozpoczęty kilka dni później dodruk pieniądza (QE) przez Rezerwę Federalną. Przeszło trzy biliony dolarów, jakie od tego czasu wykreował Fed, podbiło zyski spółek (zwłaszcza z sektora finansowego) i podniosło wyceny akcji w oderwaniu od realiów gospodarczych panujących w Stanach Zjednoczonych.
| » 2014: koniec hossy na GPW |
Od tego czasu S&P500 zyskał w sumie 182%, przez poprzednie 12 miesięcy, 51 razy poprawiając rekord wszech czasów. Od dna poprzedniej bessy do szczytu z grudnia 2013 roku średnia przemysłowa Dow Jonesa urosła o 156%, zaś Nasdaq po wzroście o 244% znalazł się najwyżej od czasu pęknięcia bańki internetowej w 2000 roku.
6-letnie hossy są jak Yeti: wszyscy o nich mówią, lecz mało kto widział
Zobacz także
Od roku 1900 tylko pięć razy (na 24 przypadki) zdarzyło się, aby giełdowa hossa trwała dłużej niż 5 lat. Miało to miejsce w latach 1921-29, 1949-56, 1982-1987, 1990-2000 oraz 2002-07. Przeciętna hossa w tym okresie trwała około trzech lat przynosząc wzrost Dow Jonesa o 127,4%. Warto zauważyć, że z wyjątkiem powojennego rynku byka (1949-56) wszystkie tak długie hossy w USA kończyły się krachem albo gwałtowną i głęboką bessą.
Ponadprzeciętne są nie tylko rozmiary obecnej hossy, ale też wyceny amerykańskich spółek. Spółki z indeksu S&P500 są obecnie wyceniane niemal na 20-krotność swych zysków za ostatnie cztery kwartały, co świadczy o ich silnym przewartościowaniu. Jeśli uśrednić zyski z ostatnich 10-lat skorygowane o inflację (tzw. Shiller P/E), to tak liczona relacja ceny do zysku zbliża się do 26, zdradzając objawy bańki spekulacyjnej.
Dług na zakup akcji ( w mld USD, prawa oś) na tle indeksu S&P 500 (w pkt., lewa oś)
Źródło: marketwatch.com
Istnieje przynajmniej pięć istotnych przesłanek skłaniających do wniosku, że piąte urodziny hossy w USA będą jej ostatnimi. Chyba najbardziej dobitnym ostrzeżeniem przed bessą są statystyki długu zaciąganego pod zakup akcji. Na koniec stycznia tzw. margin debt na nowojorskiej giełdzie (NYSE) osiągnął rekordową wartość 451,3 mld dolarów, już o 17% przebijając rekord z 2007 roku. Hossa napędzana tanim kredytem i pieniędzmi „leszczy” inwestujących za pośrednictwem funduszy rzadko kiedy bywa trwałym zjawiskiem. Dla doświadczonego inwestora to pulsująca na czerwono lampka alarmowa.
„Rynki potrafią być irracjonalne dłużej niż ty pozostaniesz wypłacalny”*
Oczywiście nie można wykluczyć, że wbrew wszystkim przesłankom giełdowa hossa utrzyma się nawet przez cały 2014 roku. Rynkowi sceptycy i zwolennicy inwestowania w wartość często nie doceniają siły inercji, która pozwala rynkowi rosnąć jeszcze długo po przekroczeniu wszelkich granic rozsądku. Pieniądze inwestorów bezrefleksyjnie podążających za trendem potrafią czynić cuda.
Jednakże oceniając sytuację racjonalnie, nie da się ukryć, że im drożej się kupuje, tym mniejszy jest potencjał do dalszej aprecjacji akcji i tym większe jest ryzyko ich przeceny. Nawet jeśli rynek jeszcze pójdzie w górę, to ryzyko kupowania akcji jest w mojej ocenie większe od potencjalnych korzyści z takiej inwestycji.
Krzysztof Kolany
Główny analityk Bankier.pl
*cytat przypisywany znanemu ekonomiście i inwestorowi J.M. Keynesowi




























































