Zgodę na przejęcie przez BRE 11 442 tys. akcji stanowišcych ponad 13,5% kapitału Elektrimu wyraziła wczoraj KPWiG. Papiery te były zabezpieczeniem kredytów udzielonych przez bank dwóm osobom fizycznym.
Podobnego kroku można się było spodziewać od połowy stycznia tego roku, kiedy to KPWiG wydała BRE zgodę na przekroczenie progu 33% głosów na walnym zgromadzeniu Elektrimu. Do tej pory spekulowano jednak, że działania banku mogš dotyczyć Ryszarda Opary, wiceprezesa i jednego z głównych akcjonariuszy Elektrimu, gdyż o jego zadłużeniu w giełdowym banku donosiła "Gazeta Wyborcza". - Nie będę komentował tej sprawy - powiedział nam wczoraj R. Opara. Według ostatnich dostępnych informacji, posiadał jednak niespełna 8 mln papierów Elektrimu. Oznacza to, że nawet przy założeniu, że BRE chce przejšć kontrolowany przez niego pakiet, do liczby wymienionej w komunikacie KPWiG brakuje jeszcze 3,5 mln walorów. - Działania BRE na pewno nie obejmujš moich akcji - stwierdził Zbigniew Jakubas, który ze spółkami zależnymi kontroluje 13,5% kapitału Elektrimu. Z listy osób zarejestrowanych na ostatnim walnym holdingu wynika, że poza Z. Jakubasem i R. Oparš, żadna osoba fizyczna nie miała 3,5 mln papierów spółki.
Kto więc może być drugš osobš fizycznš objętš postępowaniem egzekucyjnym BRE? Czy zabezpieczenie, przy obecnej wartoci rynkowej, pokrywa roszczenia banku? Jakie sš jego plany wobec tego pakietu? - Bez komentarza - usłyszelimy od Małgorzaty Stefańczyk-Ciesielskiej, dyrektora departamentu komunikacji BRE.
Przypomnijmy, że w pištek bank zawarł z firmami Polsat Media i TCF umowy odsprzedaży posiadanego pakietu akcji Elektrimu (jest to ponad 21% kapitału firmy). W komunikacie podano również, że BRE zawarło także umowę dotyczšcš "warunków restrukturyzacji jednego z kredytów zacišgniętych w BRE przez osobę fizycznš, a zabezpieczonego akcjami Elektrimu". Nie podano jednak szczegółów. Według rynkowych pogłosek, chodziło tu o akcje Ryszarda Opary.
Grzegorz Dróżdż