Rok wyborczy nie jest dobrym momentem na walkę o prawa zwierząt. Wraca bowiem projekt ustawy, który m.in. dokładnie określi zasady odbierania zwierząt zaniedbanych, gdy ich życie i zdrowie jest w niebezpieczeństwie. Opozycja obawia się, że w ogóle zostanie wykreślona taka możliwość.


Ministerstwo Rolnictwo i Rozwoju Wsi przygotowało i przesłało do konsultacji projekt ustawy o szczególnych rozwiązaniach mających na celu poprawę nadzoru nad zdrowiem i ochroną zwierząt.
W projekcie pozostały m.in. obowiązujące dziś przepisy, że gdy dalsze pozostawanie zwierzęcia u dotychczasowego opiekuna zagraża jego życiu lub zdrowiu, policjant, strażnik miejski lub gminny, a także upoważniony przedstawiciel organizacji społecznej, której celem statutowym jest ochrona zwierząt, ma prawo odebrać opiekunowi zwierzę, zawiadamiając o tym niezwłocznie służby państwowe.
Zniknie zupełnie odbiór interwencyjny zwierząt?
Przepis ten od dawna krytykowany jest przez rolników i związki hodowców zwierząt, twierdzących, że aktywiści organizacji pozarządowych nadużywają prawa do odbierania zwierząt.
W grudniu 2022 roku podczas Zgromadzenia Wsi Polskiej w Przysusze wicepremier i minister rolnictwa Henryk Kowalczyk zapowiadał nawet taką zmianę przepisów, że organizacje nie będą już miały prawa odbierania zwierząt, a uprawnienie takie będzie miała jedynie inspekcja weterynaryjna. W końcu jednak w przygotowanym przez resort rolnictwa projekcie zmieniono jedynie brzmienie obecnego przepisu. Obowiązujące sformułowanie, że organizacja społeczna "zawiadamia niezwłocznie" wójta, burmistrza lub prezydenta miasta o odebraniu zwierzęcia zmieniono tak, że organizacja musi organ władzy zawiadomić w ciągu jednego dnia.

Jaką formę opodatkowania wybrać?
Własna działalność gospodarcza a podatki
Założyłeś własną firmę? Kolejnym krokiem w jest wybór sposobu rozliczania się ze skarbówką z tytułu osiąganych dochodów. Odpowiednia formy opodatkowania, dopasowana do potrzeb przedsiębiorcy, niesie ze sobą korzyści finansowe. Warto o nich wiedzieć!<BR>
Pobierz e-booka zostawiając zgody, albo zapłać 20 zł
Masz pytanie? Napisz na marketing@bankier.pl
Szefowa parlamentarnego zespołu przyjaciół zwierząt Katarzyna Piekarska (KO) pozytywnie ocenia fakt, że przygotowano nowelizację i że pozostawiono w niej prawo do odbierania zwierząt przez organizacje społeczne. "W wielu przypadkach interwencje tych organizacji ratują zdrowie lub życie zwierząt, a nikt się o te zwierzęta nie upomni, jeśli tego nie zrobią organizacje pozarządowe" - zaznaczyła posłanka.
Oceniła jednak, że przepis o zawiadomieniu organów w ciągu jednego dnia będzie dla organizacji społecznych trudny do wykonania. "Moim zdaniem określenie +niezwłocznie+ było lepsze, niż wprowadzenie tego jednego dnia" - zaznaczyła Piekarska.
Posłanka obawia się też, że przepis ten może zostać w ogóle wykreślony z projektu w toku prac parlamentarnych. "Mamy kampanię wyborczą i obawiam się, że ktoś wniesie poprawkę, by w ogóle wykreślić ten art. 7 ust. 3, czyli prawo do interwencyjnego odbierania zwierząt" - zwróciła uwagę.
Hodowcy dyskredytują inspektorów
Inaczej na tę kwestię patrzy prezes Polskiego Związku Hodowców i Producentów Bydła Mięsnego Jacek Zarzecki. "Nie chodzi o to, aby ograniczać tym organizacjom pozarządowym możliwość działania, chodzi tylko o to, by przestrzegały przepisów prawa" - powiedział PAP Zarzecki.
Jego zdaniem przepis o prawie do odbierania zwierząt powinien zostać doprecyzowany. "Chodzi o to, żeby decyzje o odbiorze interwencyjnym, w obecności przedstawiciela organizacji pozarządowej, podejmował powiatowy lekarz weterynarii" - zaznaczył Zarzecki.
"Proszę wybaczyć, ale pani Krysia, która sprzedaje majtki w Galerii Mokotów i po pracy zakłada mundurek inspektora ds. zwierząt, nie ma wystarczającej wiedzy, żeby decydować o zagrożeniu życia lub zdrowia krowy, która chodzi po pastwisku" - zwrócił uwagę prezes PZHiPBM. "Dlatego decyzje o odbieraniu zwierząt powinna podejmować specjalista" - dodał. To on, w myśl propozycji środowiska hodowców, podejmowałby decyzje o odbiorze, natomiast wykonywałaby to organizacja społeczna.
Zdaniem Zarzeckiego tylko "20 procent odbiorów interwencyjnych kończyło się wyrokami skazującymi", a w 80 proc. organy ścigania albo odmawiały wszczęcia postepowania, albo je umarzały.
Hodowcy: Organizacje społeczne wprowadzają w błąd
Według prezesa Polskiego Związku Hodowców i Producentów Bydła Mięsnego dobrym przepisem w projekcie nowelizacji jest natomiast zakaz używania przez organizacje społeczne ubiorów i odznak, nawiązujących do służb państwowych. "Często ci ludzie mieli mundury, przedstawiali się jako inspekcja ds. zwierząt, więc właściciele zwierząt czuli przed nimi nieuzasadniony respekt" - zauważył Zarzecki.
Zarówno Piekarska, jak i Zarzecki uważają natomiast za właściwy znajdujący się w projekcie przepis o monitoringu w rzeźniach. Oboje są zarazem przekonani, że taki monitoring powinien być także w środkach transportu zwierząt. "Chodzi o to, żeby niemożliwy był transport zwierząt, które same nie mogą wejść na samochód" - powiedział Zarzecki.
"Wprowadzenie obowiązkowego monitoringu w rzeźniach mnie cieszy. To jest przepis, który zapowiadał od kilku lat każdy nowy minister rolnictwa, ale nie udało się tego wprowadzić. Uważam jednak, że monitoring w rzeźniach to trochę za mało i trzeba wprowadzić monitoring w środkach transportu" - zaznaczyła Piekarska.
Jej zdaniem z kolei "brakuje w tym projekcie zapisów o obligatoryjnym czipowaniu psów i kotów". "Chciałabym też, aby przy okazji został wprowadzony zakaz trzymania psów na łańcuchach" - powiedziała szefowa parlamentarnego zespołu przyjaciół zwierząt. "Mamy XXI wiek, najwyższy czas, by łańcuchy przeszły do historii i zostały zastąpione odpowiedniej wielkości kojcami. Taką poprawkę do tego projektu będę chciała zgłosić" - zapowiedziała posłanka KO.
"PiS robi prezent ludziom znęcającym się nad zwierzętami"
Posłanka KO Małgorzata Tracz oceniła jeszcze w grudniu, że "PiS chce rozmontować ochronę zwierząt w Polsce". "PiS chce odebrać organizacjom pozarządowym, prozwierzęcym, które od lat działają na rzecz zwierząt, możliwość interwencyjnych odbiorów" - powiedziała posłanka.
Przeczytaj także
Jak mówiła, "cały system interwencyjnych odbiorów stoi na organizacjach pozarządowych, które w porozumieniu z samorządami, ze służbami, odbierają maltretowane zwierzęta, zarówno te domowe, jak i te hodowlane".
Według niej, jeśli organizacje pozarządowe zostaną pozbawione tego prawa "to będzie prawdziwa tragedia". "Będziemy widzieć psy przymarzające do bud, zwierzęta umierające na fermach futerkowych. Nie pozwolimy na to" - podkreśliła posłanka KO.
W ostatnich dniach na instagramowym profilu jednej z dolnośląskich organizacji zajmujących się zwierzętami - DIOZ - pojawiło sie wideo z interwencji w gospodarstwie rolnym, film jest drastyczny. Zabiedzone zwierzęta żywią się zwłokami innych padłych zwierząt, świniom widać wystające żebra, krowy stoją w półmetrowym gnoju.
"Zwierzęta
gospodarskie konają po cichu… Ich cierpienie jest skrywane w
zamkniętych oborach. Pomimo całej masy dotacji, które TEN ROLNIK
otrzymywał na krowy, czy świnie, nikt nie kontrolował warunków ich
życia! NIKT!!! Skrajnie zagłodzone świnie pozostaną symbolem tej
wiejskiej patologii. W niesprzątanych latami oborach, w których warstwa
dochodów sięgała dwa metry! zwierzęta konała z głodu i pragnienia.
Niedożywione psy żywiły się zwłokami martwych źrebiąt. Za ich budę
służyła azbestowa płyta, oparta o ścianę budynku… Chore, zdziczałe,
zaniedbane istoty każdego dnia walczyły tu o przetrwanie…" - pisze DIOZ.
"Właśnie tacy „rolnicy” boją się
nas - organizacji, które ujawniają takie patologie! Właśnie dlatego, że
ujawniany takie patologie, ministerstwo rolnictwa
chce ograniczyć nasze uprawnienia do ratowania zwierząt. Bo przecież
według ministra nikt tak nie dba o zwierzęta jak rolnik, a organizacje
to „ekoterroryści”."
DIOZ zabrał z tej posesji szczeniaki, a pozostałymi zwierzętami: świniami, krowami, koniami miała zająć się gmina Tomaszów Mazowiecki. Po kilku dniach gmina stwierdziła, że... nie ma podstaw do odbioru zwierząt.
autor: Piotr Śmiłowicz
pś/ par/