Wymazanie ryzyka związanego z polityką nowego rządu mogłoby wywołać hossę na warszawskiej giełdzie nawet bez poprawy wyników spółek i bez zwyżek na globalnych rynkach.


Od początku miesiąca WIG umocnił się o 5,0 proc., co po korekcie o wahania kursów walutowych i wypłaty dywidend plasowało go wśród czterech najlepszych spośród 94 głównych indeksów giełdowych monitorowanych przez Bloomberga. Poprawa koniunktury to efekt bardziej korzystnego od oczekiwań rozwiązania kwestii OFE oraz problemu kredytów walutowych. Nagłe przebudzenie byków z warszawskiego parkietu mogłoby być początkiem bardziej trwałej tendencji wzrostowej, a to dlatego, że nawet po ostatnich zwyżkach w wycenach polskich spółek, nadal wbudowane jest spore dyskonto za ryzyko związane z polityką nowego rządu.
Wbudowywanie dyskonta w wyceny zaczęło się przed zwycięstwem Andrzeja Dudy w pierwszej turze wyborów prezydenckich (tendencje w sondażach zaczęły od tego momentu coraz bardziej klarownie zapowiadać, że PiS wygra wybory parlamentarne i zacznie realizować niekorzystne z punktu widzenia inwestorów zapowiedzi z kampanii). Do kulminacji tego procesu, przypadającego na wyprzedaż po obniżeniu polskiego ratingu przez agencję S&P, WIG stracił jedną trzecią wartości (co plasowało go wśród dziewięciu najgorszych indeksów giełdowych na świecie).
Jeśli jednak zmiana polityki rządu na bardziej prorynkową okaże się trwała, można liczyć, że dyskonto w wycenie spółek z WIG zniknie. Sprawdźmy zatem, jak przełożyłoby się to na wartość indeksu, przy założeniu, że prognozy


Wskaźnik ceny do oczekiwanych zysków dla spółek z indeksu WIG wyniósł we wtorek 12,2. Był o 11 proc. niższy od analogicznego wskaźnika dla spółek z niemieckiego indeksu DAX oraz o 9 proc. niższy od wskaźnika dla indeksu rynków wschodzących MSCI Emerging Merkets (odpowiednie wskaźniki wyniosły 13,3 oraz 13,7). Tymczasem przeciętnie w historii to wyceny nad Wisłą były nieznacznie wyższe niż w będących punktami odniesienia dla Polski Niemczech i grupie rynków wschodzących (ostatnio z wyższymi wycenami w Warszawie mieliśmy do czynienia jeszcze w maju).


Gdyby dyskonto we wskaźniku ceny do oczekiwanych zysków dla WIG zmieniło się w notowaną przeciętnie w historii minimalną premię, oznaczałoby to umocnienie WIG o 16 proc. (nawet większego umocnienia można się spodziewać, gdyby oczekiwać nie powrotu relatywnej wyceny do średniej, ale do górnych ograniczeń formacji analizy technicznej – kanału rosnącego wobec wycen w MSCI EM oraz trójkąta wobec wycen w DAX-ie).
W ten sposób, przy założeniu, że wszystkie inne czynniki pozostaną niezmienione, zniesienia dyskonta ze względu na ryzyko polityczne wyprowadziłoby WIG w najbliższych miesiącach do poziomu 56 100 punktów, czyli w okolice szczytu z maja ubiegłego roku.