Rewolucyjne zmiany w systemie emerytalnym będą miały dalekosiężne skutki, ale większość Polaków nie odczuje ich ani szybko, ani bezpośrednio. Warto jednak wiedzieć, co rząd zrobi z pieniędzmi, które przez ostatnie 15 lat odbierano nam na rzecz OFE.
Zmiany w systemie emerytalnym - polegające na faktycznej likwidacji OFE i zastąpieniu jawnego długu publicznego w postaci obligacji skarbowych zapisami w ZUS - nie były podyktowane troską o emerytury Polaków, lecz fatalną kondycją finansów państwa. To nie ułomności (zarówno te prawdziwe jak i wydumane) systemu były powodem jego rewizji, lecz dobijający do 60% PKB dług publiczny i ogromna dziura w tegorocznym budżecie.
Najważniejsze zmiany w systemie emerytalnym
Obligacje będące w posiadaniu Otwartych Funduszy Emerytalnych zostaną im odebrane i przekazane do Zakładu Ubezpieczeń Społecznych, gdzie zostaną zastąpione wirtualnymi i niemożliwymi do wyegzekwowania na drodze sądowej zobowiązaniami państwa wobec obywateli. Esencją tej "reformy" jest zastąpienie długu jawnego w dług ukryty, ponieważ zobowiązań emerytalnych ZUS nie wlicza się do statystyk sektora publicznego. Dzięki temu na papierze dług publiczny Polski spadnie o 150 mld złotych, czyli o ok. 16%.
Akcje giełdowych spółek zgromadzone w OFE pozostaną pod zarządem Funduszy. Przynajmniej na razie rząd nie planuje nacjonalizacji firm notowanych na GPW, co byłoby katastrofalne w skutkach nie tylko dla giełdy, ale też realnej gospodarki. OFE nadal będą inwestowały w akcje 2,92% wynagrodzenia brutto osób, które zdecydują się pozostać w filarze kapitałowym
Rząd przyjął zasadę "dobrowolności" uczestnictwa w systemie OFE."Dobrowolność" w wydaniu ministra Rostowskiego nie oznacza jednak możliwości rezygnacji z usług państwa w sferze emerytalnej. Kto będzie chciał pozostać w OFE, ten będzie miał trzy miesiące na zgłoszenie się do ZUS i złożenie deklaracji dalszego przekazywania części wynagrodzenia do OFE. Brak złożenia stosownego cyrografu skutkować będzie automatycznym przeniesieniem 2,92% naszych przyszłych pensji do ZUS. Według planów rządu "bezpieczny" i "stabilny" ZUS będzie opcją domyślną dla wszystkich
Środki zgromadzone w OFE na 10 lat przed osiągnięciem wieku emerytalnego zaczną być przenoszone do ZUS. Jeśli więc dożyjesz 57 lat, to od tego momentu co roku 1/10 zgromadzonego przez Ciebie kapitału w OFE będzie transferowana do ZUS, który z tych pieniędzy będzie na bieżąco wypłacał emerytury komuś innemu. Oficjalnie chodzi o uniknięcie sytuacji, gdyby giełdowy krach pozbawił Cię części oszczędności emerytalnych. W istocie chodzi o zastrzyk finansowy dla ZUS-u, co przystopuje wzrost dotacji państwa do Zakładu (obecnie 40 mld zł; za 10 lat będzie to dwa razy tyle).
Zmiany funkcjonowania samych OFE. Po pierwsze, Fundusze otrzymają zakaz inwestowania w obligacje Skarbu Państwa. Po drugie, premier Donald Tusk obiecał obniżenie opłat w OFE o 50%. Po trzecie, minister Rostowski obiecał "liberalizację" polityki inwestycyjnej funduszy, cokolwiek by to miało oznaczać. Propozycje w tym zakresie są na tyle nieprecyzyjne, że trudno je na razie ocenić.
Skutki likwidacji OFE i umocnienia monopolu ZUS-u
Zmiany proponowane przez rząd idą w stronę faktycznej likwidacji Otwartych Funduszy Emerytalnych. Większość Polaków zapewne nie pofatyguje się do oddziału ZUS i nie złoży stosownej deklaracji. Oznaczać to będzie zdecydowanie mniejszy niż obecnie napływ gotówki na GPW ze strony OFE. Implikuje to ryzyko niższych wycen akcji na warszawskim parkiecie, mniejsze zainteresowanie ofertami publicznymi prywatnych spółek, czyli mniej inwestycji w realnej gospodarce i podkopanie planów utworzenia w Warszawie regionalnego centrum finansowego.
W dłuższej perspektywie likwidacja OFE może się odbić czkawką także ministrowi finansów. Dotąd Fundusze były zmuszone kupować obligacje Skarbu Państwa, zapewniając stabilny popyt na polski dług i stabilizując jego notowania. Teraz MF będzie jeszcze mocniej uzależnione od zagranicznego finansowania. Nie oszukujmy się: po kasacji długu wobec OFE ten i kolejne rządy nadal będą zadłużać nas na potęgę. Tyle że tym razem w zagranicznych bankach zamiast w kontrolowanych przez siebie OFE.
Dobry wujek ZUS i te paskudne OFE
Ale najbardziej szkodliwa może okazać się antyrynkowa propaganda sącząca się z ust premiera Donalda Tuska. Szef rządu wielokrotnie - i zapewne nieprzypadkowo - mówił o "bezpieczeństwie", "stabilności" i "gwarancji" wypłaty emerytur przez ZUS (czyli państwo). Wspaniałemu Zakładowi przeciwstawiana była "ryzykowna", nieprzewidywalna i pełna wrednych spekulantów giełda, od której zależeć będą świadczenia wypracowane w OFE.

Taka retoryka przeinacza rzeczywistość. Giełda owszem jest nieprzewidywalna, ale historia uczy, że akcje dużych i stabilnych przedsiębiorstw są w dłuższym okresie czasu bardziej bezpieczną i dochodową lokatą kapitału niż obligacje skarbowe. W ciągu minionych stu lat Polska bankrutowała dwukrotnie, przez kraj trzy razy przetoczyły się fronty wojen światowych, a pieniądze traciły wartość kilkukrotnie. Jedyną trwałą lokatą emerytalnych oszczędności okazało się złoto i akcje przedsiębiorstw operujących poza Polską.
To właśnie w OFE znajdują się akcje będące udziałami w realnie istniejącym majątku. Gdyby zezwolić Funduszom na inwestowanie poza granicami kraju i narzucić na nie obowiązek utrzymania kreślonej rezerwy w kruszcu (powiedzmy: 20-30%), byłby to system znacznie bezpieczniejszy od "chimerycznego" ZUS-u. Lecz wciąż nie tak dobry jak pozostawienie kwestii emerytur indywidualnemu wyborowi.
Rewolucja w OFE - oceń plan ministra Rostowskiego | |
![]() |
W środę poznaliśmy wariant w sprawie OFE, który wybrał rząd. Zmiany, które mają zostać wprowadzone, będą miały dalekosiężne skutki, ale większość Polaków nie odczuje ich ani szybko, ani bezpośrednio. Chcemy się dowiedzieć, co o zaproponowanych przez rząd zmianach sądzą nasi czytelnicy. Dlatego też czekamy na wasze pytania, przemyślenia, wątpliwości i komentarze. Piszcie do nas na adres redakcja@bankier.pl. Zapraszamy do dyskusji! |
Krzysztof Kolany
Bankier.pl