Zza Muru dochodzą kolejne doniesienia o spowolnieniu chińskiej gospodarki. W listopadzie sprzedaż detaliczna rosła najwolniej od 15 lat, a produkcja przemysłowa - od niemal trzech. Niepokojące dane zatrzęsły giełdami w Szanghaju i Shenzhen.


Pod rządami przewodniczącego Xi chińska gospodarka miała zostać przestawiona na nowe tory - z opartej na inwestycjach i zasilanej wpływami z eksportu na skoncentrowanej na usługach, z dominującą rolą konsumpcji napędzanej dynamicznym wzrostem płac. Tymczasem ten silnik "nowej normalności" wyraźnie traci parę. Tempo wzrostu sprzedaży detalicznej systematycznie spada. W ubiegłym miesiącu wzrost wyniósł zaledwie 8,1 proc. wobec 8,6 proc. w październiku i oczekiwań na poziomie 8,8 proc. To najgorszy odczyt od 2003 r.
Głównym winowajcą pozostaje marna sprzedaż samochodów - w tym roku prawdopodobnie spadnie w porównaniu do poprzedniego roku po raz pierwszy od 1990 r. Pogarszają się również nastroje konsumentów - tak za sprawą spadku tempa wzrostu płac oraz innych sygnałów słabnącej koniunktury, jak i wiszącej nad chińską gospodarką wojny handlowej z USA. Specjalnie nie pomogła nawet październikowa obniżka podatków.
Coraz silniej kuleje również produkcja przemysłowa - w listopadzie wzrosła o zaledwie 5,4 proc. wobec 5,9 proc. miesiąc wcześniej i oczekiwań rzędu 5,9 proc. Tak złych danych nie widziano za Murem od początku 2016 r. I w tym wypadku problemem był sektor motoryzacyjny, który skurczył się o 3,2 proc. Produkcji nie pomogło nawet zmniejszenie zwyczajowych restrykcji ograniczających działalność przedsiębiorstw w okresie zimowym.


Nieznacznie odbiły za to inwestycje infrastrukturalne w aglomeracjach miejskich. Wzrost na poziomie 5,9 proc. w okresie styczeń-listopad był wyższy o 0,2 p. proc. niż w okresie do października i o 0,1 p. proc. wyższy od oczekiwań.


Ciemne chmury zbierają się nad chińską gospodarką od dłuższego czasu. Najsilniej ciąży jej ograniczenie "kredytowej kroplówki" - mimo ostatnich wysiłków władz napływ pieniądza do realnej gospodarki pozostaje niewielki. Podaż pieniądza i nowy dług rosną najwolniej w historii, a zabiegi Pekinu dają tylko chwilowe wsparcie budżetom lokalnym.
Na dzisiejsze dane dość gwałtownie zareagowali inwestorzy. Shanghai Composite spadł o 1,53 proc., a jego odpowiednik z Shenzhen - aż o 2,46 proc. Zrzeszający największe spółki z obu parkietów CSI300 stracił 1,67 proc., a "chiński Nasdaq", Chinext - aż 2,82 proc. Taniały również surowce - m.in. ropa naftowa i miedź, których Chiny kupują najwięcej na świecie.
Maciej Kalwasiński