- Od półtora roku prowadziłem dwie małe przetwórnie i postanowiłem je połączyć w jedną, większą - tłumaczy Marek Lewandowski, właściciel zakładu. - W Lisowicach znalazłem dużą i odpowiednią halę. Poza tym to moje rodzinne strony, do których wróciłem po kilkunastu latach pracy w Niemczech.
Best Kebab mieści się w niedokończonej ubojni. Wczoraj pracownicy przeładowali pierwsze trzy tony mięsa i rozpoczęli jego sortowanie. Dziś będą je rozdzielać, dzielić na plastry, a jutro pierwsze płaty mięsa trafią na metalowe ruszty razem z przyprawami i sosem.
Firma Lewandowskiego będzie produkować 200 ton kebabu miesięcznie. Niemal wszystko za granicę. Ma już zlecenia z Niemiec, Francji, Włoch i Hiszpanii. W przyszłości, po uzyskaniu zgody na eksport poza kraje Unii Europejskiej, chce eksportować do Rumunii i Chorwacji.
Najlepsze mięso do kebabu to cielęcina. Jednak bułka z takim przysmakiem kosztuje 7 euro. Więc większość restauracji woli zamawiać mięso indycze i kurze, by cena nie przekraczała 3 euro. Dlatego Best Kebab będzie produkował mięso na pionowe ruszty jedynie z dodatkiem cielęciny. Tylko do Francji eksportuje kebaby bez mięsa z kurczaka.
- Musiałem zatrudnić tak wielu pracowników, bo mięso z kurczaka trzeba rozdzielać ręcznie, żadna maszyna tego za nas nie zrobi - tłumaczy Lewandowski. - Przez pierwsze dwa miesiące moi dawni pracownicy z Lubiatowa będą szkolić nowych. To właśnie w Lubiatowie (Lubuskie) i w niemieckim Heinebach istniały jego dwie poprzednie wytwórnie kebabu - zbyt małe, by podołać zamówieniom.
Marek Lewandowski otworzył swój zakład w sąsiedztwie największych dolnośląskich ferm. Jednak na razie będzie sprowadzał mięso. - Większość okolicznych hodowli ma małe ubojnie z krajowymi certyfikatami - tłumaczy Lewandowski. - A ja potrzebuję mięsa z międzynarodowym znakiem jakości. Jeśli te zakłady dostaną takie uprawnienia, to z chęcią skorzystam z ich surowca.
POLSKA Gazeta Wrocławska
Tomasz Woźniak