Plotka o tym, że Andrzej Sapkowski na sukcesie "Wiedźminów" CD Projektu zarobił niewiele, krąży po rynku od dawna, wczoraj jednak były prezes producenta gier wyłożył w tej sprawie karty na stół.


- (...) Licencja za W1 też nie kosztowała jakoś szokująco dużo. Tak ze 40 tys zł. Zostawiłem sobie na pamiątkę egzemplarz odrzucony przez Sapka oburzonego faktem, że sygnatariusze umowy nie wiedzą, iż w jego utworach występuje Geral(t), a nie Geral(d) - napisał w czwartek na Facebooku Sebastian Zieliński, który pełnił funkcję prezesa studia w 2002 roku, a więc w czasach, gdy rodziła się koncepcja komputerowego wiedźmina.
Później sprostował on, że "chodziło o kwotę 35 tyś płatną w dwóch ratach 15 + 20 tysięcy" (pisownia oryginalna). Słowa te potwierdzają krążącą po rynku od dawna plotkę, że Andrzej Sapkowski bezpośrednio na sukcesie CD Projektu nie zarobił kroci, choć sama spółka zainkasowała dzięki projektowi już kilkaset milionów złotych. Sam autor odniósł się zresztą do tej kwestii w marcowym wywiadzie dla "Eurogamera".
- Byłem na tyle głupi, że sprzedałem im prawa w jednej transakcji. Oferowali mi procent od dochodów, ale powiedziałem "Nie, nie będziecie mieli z tego żadnych dochodów, dawajcie mi od razu wszystkie pieniądze. Całą sumę". To było głupie. Byłem na tyle głupi, aby zostawić wszystko w ich rękach, bo nie wierzyłem w ich sukces. Ale kto mógł go wtedy przewidzieć? Ja nie potrafiłem - tłumaczył Sapkowski.
Gra o wiedźminie? CD Projekt nie był pierwszy
Warto dodać, że komentarze Zielińskiego pojawiły się pod postem Adriana Chmielarza, który także ma swoje miejsce w historii komputerowego Geralta. To jego studio, jeszcze na przełomie 1996 i 1997 roku - a więc na długo przed CD Projektem - pracowało nad pierwszą grą inspirowaną sagą Sapkowskiego. Również od niego autor zainkasował "kilkanaście tysięcy złotych". Z projektu jednak niewiele wyszło.
Chmielarz w swoim wpisie zwrócił jednak uwagę na istotną kwestię. Gdy Sapkowski podawał kwoty, "Wiedźmin" - owszem - był znany w kraju, jednak poza Polską nie był aż tak popularny. Jego obecna wartość to nie tylko zasługa Sapkowskiego, ale w dużej mierze i samego CD Projektu.
Przeczytaj także
- Samo IP to fajna rzecz, ale nie decyduje o sukcesie gry, inaczej wszystkie gry o "Gwiezdnych wojnach" byłyby hitami (a nie były), a Telltale'owa "Gra o tron" sprzedałaby się lepiej niż mniej przecież znany "Wolf Among Us" (a sprzedała się dwa razy gorzej). Ostateczny sukces "Wiedźmina" jako gry to głównie zasługa samego CDPR, jakkolwiek fantastyczne podłoże dostali od pisarza. Dzisiejsza wartość IP wiedźminowego, wyrobiona owymi grami, to jednak dwie ligi wyżej niż te dwadzieścia lat temu - napisał Chmielarz.
Serial w drodze
Warto przypomnieć, że niebawem światło dzienne ujrzeć może także serial o przygodach Geralta. Tutaj prawami dysponowała inna giełdowa spółka - Platige Images, która poinformowała niedawno o podpisaniu umowy z Netfliksem. Warto dodać, że współudziałowcem Platige jest Tomasz Bagiński znany z takich produkcji, jak nominowana do Oskara "Katedra" czy seria "Legendy Polskie".
O projekcie wypowiedział się także sam Sapkowski. - Cieszę się, że Netflix stworzy adaptację moich opowiadań dla fanów, zachowując wierność materiałowi źródłowemu i motywom, pisaniu których poświęciłem ponad trzydzieści lat - oświadczył autor. - Jestem niezmiernie zadowolony z naszej współpracy i zespołu, któremu przypadło zadanie ożywienia bohaterów moich książek.
Źródła: Facebook /Eurogamer /Gamezilla