Dzięki ostatnim zmiano na światowym rynku LNG, import skroplonego gazu może stać się konkurencyjny cenowo i być trwałym elementem dywersyfikacji źródeł dostaw do UE - stwierdziła Komisja Europejska, rozpoczynając konsultacje długoterminowej strategii wobec LNG. Komisja obiecuje, że dokument będzie gotowy na początku 2016 r.


Międzynarodowy rynek LNG staje się coraz głębszy, bardziej płynny i zintegrowany, coraz bardziej przypomina dojrzałe rynki towarowe jak np. ropy naftowej, w najbliższych latach na rynek wejdą nowi dostawcy dużych ilości LNG, z USA i Australią na czele - oceniła KE.
Komisja skonstatowała też, że ilość surowca, jaka napłynie do Europy będzie przede wszystkim zależała od jego cen, wskazuje jednocześnie na przykłady świadczące, że mogą być to ceny konkurencyjne w stosunku do cen gazu, sprowadzanego rurociągami. W tym kontekście wymienia się przykłady Wielkiej Brytanii i Hiszpanii, gdzie LNG konkuruje już z importem przez gazociągi, odpowiednio z Norwegii i Algierii. Komisja założyła jednak, ze z opcji dostępu do LNG powinni korzystać wszyscy członkowie Unii, a to wymaga likwidacji pewnych barier, które wstępnie zidentyfikowano.
Dalekie od optymalnego wykorzystanie terminali LNG na Zachodzie
Zdolność importu gazu do UE poprzez gazociągi wynosi 490 mld. m sześc., a w formie LNG - 197 mld m sześc. Teoretycznie powinno to wystarczyć do pokrycia całości prognozowanego do roku 2040 zapotrzebowania na gaz. Jednak w 2013 r. możliwości importu LNG wykorzystano zaledwie jednej czwartej, sprowadzając jedynie 45 mld m sześc., przede wszystkim z Kataru, Algierii i Nigerii. W rzeczywistości LNG przypłynęło znacznie więcej, ale gaz został natychmiast reeksportowany na rynki z lepszymi cenami. Np. Hiszpania w zeszłym roku dzięki temu procederowi na krótko prześcignęła w eksporcie gazu Norwegię.

Co więcej, o ile Hiszpania i Portugalia w połowie zaspokajają swoje potrzeby importem skroplonego gazu, to w przypadku Holandii - eksploatującej duży terminal w Rotterdamie - jest to zaledwie 3 proc.
Komisja wyciągnęła więc oczywisty wniosek, że działające w zachodniej części UE terminale LNG nie są wykorzystywane w sposób optymalny, bo zajmują się reeksportem gazu, a tymczasem wiele państw Unii, zwłaszcza w Europie Środkowo-Wchodniej w ogóle nie ma dostępu do LNG.
Francja „wąskim gardłem” systemu gazociągów
Jedną ze wskazywanych przez KE przyczyn tego stanu są „wąskie gardła” systemu gazowego, czyli brak gazociągów, zdolnych przesłać gaz z terminali na zachodzi i południu w kierunku Europy centralnej. Największym problemem okazuje się Francja. Zdolności importu LNG na półwysep Iberyjski nie mogą być wykorzystane przez resztę UE z powodu ograniczeń sieci gazowej między Hiszpanią i Francją oraz w samej Francji, głównie na kierunku południe-północ. Ten problem ma szanse zostać w najbliższych latach co najmniej ograniczony, bo na listę PCI (Projects of Common Interest) wpisano konieczne inwestycje we Francji oraz kluczowy interkonektor Midcat – z Hiszpania przez wschodnie Pireneje.
Korytarz Północ-Południe
Dla Europy Środkowo-Wschodniej zasadnicze znaczenie ma mieć tworzony już korytarz Północ-Południe, czyli trasa przesyłu „w poprzek” tradycyjnego kierunku ze wschodu na zachód, między terminalami LNG w Świnoujściu i na wyspie Krk w Chorwacji. Budowę tego ostatniego właśnie wpisano na listę PCI, polski terminal – zgodnie z obietnicami rządu – ma ruszyć jeszcze w tym roku. Najważniejsze elementy brakującej infrastruktury to interkonektory Węgry-Słowacja (w budowie) i Polska-Słowacja – w zaawansowanych planach.
Co jeszcze poprawić ma strategia?
Jak widać, główne bariery infrastrukturalne Komisja zidentyfikowała sama. Jak jednak deklaruje, w wyniku konsultacji chce się jednak dowiedzieć od zainteresowanych stron – państw i uczestników rynku - czy jej ocena sytuacji jest właściwa, czy np. być może należałoby zrobić coś więcej, aby zagwarantować skuteczne funkcjonowanie rynku LNG w warunkach różnego rodzaju napięć. Jednocześnie Komisja obiecuje, że wykorzysta wszystkie swoje instrumenty polityki zagranicznej i strategiczne partnerstwa energetyczne, aby zapewnić pełny dostęp do korzyści płynących z rosnącego globalnego rynku LNG.

Bo import skroplonego gazu będzie raczej niezbędny. Z prognoz używanego przez KE modelu PRIMES wynika, że popyt na gaz ma spadać dzięki realizacji ambitnych celów klimatycznych. Jednak w przewidywalnej przyszłości gaz nadal będzie odgrywał znaczącą rolę, mimo podnoszenia efektywności energetycznej i znaczącego użycia niskoemisyjnych technologii jak OZE czy atom.
W samej Unii nadchodzących dekadach spodziewany jest spadek produkcji gazu ze źródeł konwencjonalnych, a co do rozwoju źródeł niekonwencjonalnych istnieje duża niepewność. Zatem popyt na gaz importowany powinien pozostać na stabilnym poziomie przynajmniej przez dwie następne dekady. A nawet jeśli średnie roczne zużycie spadnie, znacznie większe zdolności infrastruktury będą potrzebne do zapewnienia dostaw w czasie szczytów popytu – argumentuje Komisja.