Dzięki taniej ropie Polacy dostali kilka miliardów złotych ekstra na konsumpcję, a firmy — na inwestycje.



Nie trzeba spekulować na rynkach surowcowych ani nawet jeździć samochodem, żeby zarabiać na obniżce notowań ropy naftowej. Ceny na światowych rynkach spadają od trzech kwartałów.
Ropa Brent, która jeszcze w połowie ubiegłego roku kosztowała 115 USD za baryłkę, potaniała w pierwszym kwartale 2015 r. średnio do 53 USD. Niższe notowania surowca przyczyniły się do spadku cen większości towarów i usług, co odczuli konsumenci. Miały również wpływ na kondycję całej gospodarki.
— Polska jest importerem netto ropy, czyli konsumpcja jest wyższa niż krajowe wydobycie, co oznacza, że spadek jej ceny przyczynia się do wzrostu realnego dochodu narodowego brutto — zwraca uwagę Jakub Borowski, główny ekonomista Credit Agricole.
Zakup takiej samej ilości ropy wiąże się z niższymi kosztami, a powstała w ten sposób nadwyżka dochodu może zostać wykorzystana w inny sposób — zaoszczędzona lub wydana. — Dzięki spadkowi cen ropy w kieszeni konsumentów zostanie prawie 4,4 mld zł — wylicza Jakub Borowski.
Z analiz wynika, że polskie firmy także mogą liczyć na to, że ropa napędzi ich biznes i zmniejszy koszty funkcjonowania. Przedsiębiorstwa będą mogły zwiększyć zyski z działalności i przeznaczyć więcej pieniędzy na inwestycje, a to już w prosty sposób przełoży się na wyższy PKB.
O ile? Eksperci liczą, że realne inwestycje ogółem w latach 2014-16 będą łącznie wyższe o 0,8 proc. w stosunku do 2013 r., a PKB w tym okresie — o 0,6 proc. — To oznacza, że — tylko dzięki sytuacji na rynku ropy naftowej — firmy będą mogły w tym czasie wydać na inwestycje dodatkowe około 2,8 mld zł — podkreśla Jakub Borowski.
Czytaj więcej w dzisiejszym "Pulsie Biznesu"




























































