TP SA ciągnie w dół warszawską giełdę
Robert Grzeszczuk
Wyraźna poprawa pogody, jaka nastąpiła w ostatnich dniach, nie sprzyjała inwestowaniu na giełdzie. Wydaje się, że na rynku pozostali jedynie najbardziej wytrwali gracze, a każdy kto jeszcze może, woli korzystać z pogody, zwłaszcza że publikowane w ostatnich dniach dane makroekonomiczne nie wskazują raczej na poprawę koniunktury w najbliższym okresie. W środę GUS poinformował, że inflacja na koniec lipca, licząc rok do roku, wyniosła 11,6 proc. Rok wcześniej wielkość ta wyniosła 6,3 proc. Tylko na przestrzeni czerwca i lipca wskaźnik inflacji wzrósł o 1,4 proc., co pozwala oczekiwać podwyżki stóp procentowych na najbliższym posiedzeniu RPP o 1 pkt proc. Na piątek zapowiedziano też opublikowanie danych o produkcji przemysłowej za ubiegły miesiąc. Zgodnie z oczekiwaniami spadek produkcji w porównaniu z czerwcem będzie niższy o 5,6 proc., wielkość produkcji będzie jednak i tak o 9,1 proc. wyższa niż przed rokiem.
Po spadku WIG o 1 proc., podczas piątkowych notowań jednolitych, od poziomu 18 tys. punktów indeks ten dzieli już zaledwie 300 punktów. Od spadków rozpoczęły się też notowania ciągłe. Już po piętnastu minutach WIG 20 tracił do fixingu ponad 2,6 proc. Najwięcej, bo ponad 3 proc. stracił indeks WIG Telekomunikacja, po tym jak papiery Telekomunikacji Polskiej zostały przecenione o 4,8 proc. Walory polskiego operatora narodowego notowane są obecnie na poziomie 26 zł, o ponad 30 proc. niżej od ceny jaką przed miesiącem płaciło konsorcjum France Telecom - Kulczyk Holding. Oprócz pogorszenia się czynników makroekonomicznych, obawy akcjonariuszy przedsiębiorstwa budzi cena, jaką operator będzie musiał zapłacić za przyznanie koncesji na telefonię trzeciej generacji.
W czwartek zakończyła się w Niemczech pierwsza faza przetargu na sześć koncesji UMTS. Po 173 rundach licencję na działalność w tym systemie wylicytowano na 46,1 mld USD. Niemieckiego rynku nie można jednak bezpośrednio porównywać z Polską, ale wylicytowane ceny za koncesje najpierw w Wielkiej Brytanii, a teraz w Niemczech, które kilkakrotnie przebiły oczekiwania tamtejszych rządów, z pewnością będą oddziaływać na wyobraźnię polskiego rządu. Co prawda decyzją sejmu, ma on niespełna trzy miesiące na przyznanie koncesji na UMTS - jeśli nie chce czekać z tym do roku 2002 - mimo to można oczekiwać, że ceny zawarte w założeniach budżetowych z tytułu wpływów ze sprzedaży koncesji wydają się całkiem realne.
W ostatnim czasie pojawia się coraz więcej głosów, że ceny oferowane przez konsorcja telekomunikacyjne za licencje UMTS są za wysokie i operatorzy nie zdołają ich spłacić. Nie wiadomo więc jak się zachowają - stracą zarówno ci, którzy wycofali się z przetargu, jak i ci, którzy wciąż biorą w nim udział.