Minister środowiska Jan Szyszko twierdzi, że Puszcza Białowieska została stworzona ręką człowieka. Dlatego ingerencja w znajdujący się w puszczy drzewostan pozwoliłaby zachować występujące tam unikatowe rośliny.


Wyjaśniając w radiowej Jedynce swoją decyzję dotyczącą przyszłości białowieskich świerków zaatakowanych przez korniki szef resortu podkreślił, że pozostawienie ich samym sobie spowodowałoby, że puszcza wyglądałaby jak Białowieski Park Narodowy. Według ministra, podobne stanowisko zajmują osoby mieszkające w okolicy, które dobrze znają dzieje puszczy. "Historia drzewostanów jest znana niemal od 200 lat - wiemy niemal dokładnie, kto i w którym miejscu sadził występujące tam drzewa i w jaki sposób je użytkował" - dodał minister.
Jan Szyszko poinformował wczoraj, że w dwóch trzecich nadleśnictw w Puszczy Białowieskiej zostaną podjęte działania zabezpieczające drzewostan przed inwazją korników. W jednej trzeciej nadleśnictw natomiast nie będzie ingerencji.
Decyzja ta ma związek z wnioskiem leśników, powołujących się na szkody wyrządzone w drzewostanie przez korniki. Przeciwko wyrębowi drzew protestują organizacje ekologiczne i część naukowców.
Eksperymentalne rozwiązanie problemu kornika w Puszczy Białowieskiej
Swoją decyzję minister środowiska traktuje jako test. "To eksperyment mający pokazać, które rozwiązanie w walce z kornikiem jest słuszne" - mówił na konferencji prasowej w Białowieży minister.
"Zostanie wydzielona reprezentatywna część puszczy, która zostanie poddana swojemu własnemu losowi. Będziemy ją badali i monitorowali" - tłumaczył minister.
Takie działania poprzedzi szczegółowa inwentaryzacja terenów. Minister środowiska najpierw chce zebrać dokładną dokumentację o zasobach naturalnych puszczy, następnie wydzieli teren, na którym nie będą podejmowane żadne prace. Druga część będzie poddana ochronie metodami gospodarki leśnej. Jak mówi minister środowiska Jan Szyszko to pokaże, które rozwiązanie jest słuszne. Konkretne decyzje, co do zwiększenia wycinki drzew nie zostały podjęte, bo jak mówi wiceminister środowiska Andrzej Konieczny projekt aneksu do Planu Urządzania Lasu jeszcze nie dotarł do ministerstwa.
Eksperci różnią się w poglądach na temat przyszłości zaatakowanych przez kornika drukarza świerków w Puszczy Białowieskiej. Przewodniczący Związku Leśników Polskich Bronisław Sasin nazwał decyzję rządu dobrą. W rozmowie z IAR podkreślił, że jeśli część drzew zaatakowanych przez korniki nie zostanie wycięta, to za 5-6 lat w puszczy w ogóle nie nie będzie już świerków. "Nie ma innej możliwości, żeby ochronić puszczę, jak tylko wyciąć uszkodzone drzewa i te zaatakowane przez kornika. Nie możemy poddawać się lobby ekologicznemu" - podkreślił Sasin.
Zdaniem byłego dyrektora Białowieskiego Parku Narodowego Mirosława Stepaniuka, decyzja ministra nie jest słuszna. W rozmowie z IAR wyjaśnił on, że jeśli za parę lat okaże się, że "coś poszło nie tak", to więcej czasu zajmie później przywrócenie stanu optymalnego. Jak podkreślił ekspert, mimo że wiadomo, iż puszczę trzeba maksymalnie chronić, cały czas chcemy ją eksploatować w sposób, który jest przypisany lasom państwowym i normalnej gospodarce surowcowej.
Zamieszanie wokół puszczy wywołał zeszłoroczny aneks do Planu Urządzenia Lasu w nadleśnictwie Białowieża. Zakłada on zwiększenie pozyskanie drewna w tym nadleśnictwie z obecnych 63,4 tysięcy do 188 tysięcy metrów sześciennych. Leśnicy uzasadniają tę decyzję gradacją kornika-drukarza. Jednak część środowiska naukowego oraz ekolodzy apelują o pozostawienie puszczańskiej przyrody bez ingerencji człowieka.
Informacyjna Agencja Radiowa(IAR)/PR1/esz/wk/moc/gaj