
Źródło: Thinkstock
Przeprowadziliśmy rozmowy z dwiema pracownicami spółki, aby dowiedzieć się, jak czują się w obecnej sytuacji. Próbowaliśmy poznać ich stanowisko, zasady pracy w spółce oraz co się teraz z nimi stanie. Oto spowiedź byłych już pracownic Amber Gold.
Jakie szkolenia oferowała spółka Amber Gold, przyjmując do pracy? Czy wymagane było posiadanie wykształcenia ekonomicznego?
Kierownik Sprzedaży: Szkolenie wstępne to przede wszystkim poznanie produktów firmy oraz systemów. Było to standardowe szkolenie, jak w każdej instytucji finansowej. Wykształcenie było ważne, ale nie musiało być ekonomiczne.
Wszystkie moje koleżanki i koledzy na tym stanowisku to ludzie z wykształceniem i doświadczeniem – w bankowości i nie tylko. Każdy z nas wykonywał swoje obowiązki najlepiej, jak potrafił. Amber Gold to nie była zbieranina przypadkowych ludzi. Zatrudniani tam byli pracownicy z dużym doświadczeniem w sprzedaży.
Kierownik Oddziału: U mnie zaczęło się całkiem zwyczajnie. Szkolenie wstępne, pierwszego dnia podpisana umowa o pracę, dobry hotel i profesjonalny zespół trenerski. Potem praca z pracownikami i klientami już na swoim terenie. Wszystko w pełnej kulturze biznesowej, z zachowaniem wszystkich zasad i przepisów.
Nie było szkoleń specjalistycznych – osoby pracujące wcześniej w bankowości mogły się wręcz nudzić na wykładach z podstaw inwestowania. Szkolenia skupiały się głównie na ofercie produktowej, włącznie z rozłożeniem na czynniki pierwsze regulaminu i ogólnych warunków lokat, oraz obsłudze systemowej – lokaty i pożyczki. Na moim stanowisku spółka nie wymagała wykształcenia ekonomicznego. Kadra kierownicza musiała posiadać wykształcenie wyższe oraz doświadczenie menedżerskie.
Jakie benefity otrzymywał pracownik Amber Gold?
![]() | » Miesiąc z życia pracownika Amber Gold |
KO: Nie mieliśmy jako takich benefitów. Amber Gold opłacał prywatną opiekę medyczną i ubezpieczenie grupowe. System premiowy był moim zdaniem mało zachęcający i zarazem mało realistyczny. Manager w zasadzie nie miał szans na premię sprzedażową. Za wkład w realizację celów otrzymywaliśmy premie uznaniowe.
Spółka jednak była bardzo dobrym pracodawcą, gdzie przestrzegany był kodeks pracy. Pracowałam wcześniej w banku i mam porównanie, w jaki sposób dwie instytucje dbają o stosowanie zasad kodeksu pracy. W banku, w którym pracowałam, doradcy mieli miesięcznie po kilkadziesiąt nadgodzin, za które nie było kiedy odebrać dnia wolnego, a o wypłacie pieniędzy za nadgodziny można było tylko pomarzyć. Każdy manager bankowy jak ognia boi się kontroli Inspekcji Pracy. Nie są przestrzegane zasady nieprzekraczania doby pracowniczej itp.
W Amber Gold kierownik był odpowiedzialny za grafiki swoich pracowników. Grafiki układaliśmy na cały kwartał z góry. Każda najmniejsza zmiana musiała być przesyłana do kadr. Kadry sprawdzały każdy grafik dzień po dniu pod kątem zgodności z kodeksem pracy. Bardzo rzetelnie trzeba było prowadzić listy obecności. Każda nadgodzina musiała być rozliczona i zapłacona. W porównaniu do poprzedniej pracy byłam pod ogromnym wrażeniem ochrony praw pracowniczych.
Czy pracownicy wiedzieli, że pracują dla kogoś z wyrokami na koncie?
KS: Wiedzieliśmy tylko o jednym wyroku, który, jak twierdził prezes, już wygasł. Traktowaliśmy to jak błąd młodości, a wręcz myśleliśmy, że został wrobiony. Nikt z nas nie miał pojęcia o innych wyrokach.
KO: Z pełną odpowiedzialnością mogę powiedzieć, że wiedzieliśmy, że Marcin P. ma jeden wyrok na swoim koncie, ale poszkodowanych spłacił. Poza tym o pozostałych wyrokach nigdzie nie było mowy – w prasie, internecie czy TV. O rewelacjach z przeszłości prezesa dowiedzieliśmy się z telewizji, ale prezes się do niczego nie odniósł – zero komentarza. Ja również myślałam: ot, błąd młodości, ale krzywdę ludziom naprawił – każdemu należy się druga szansa. Mam żal do wymiaru sprawiedliwości i całego systemu sądowniczego w Polsce za zaniedbania procesowe Marcina P.
Czy wiedziała Pani, że Amber Gold jest na liście KNF-u?
![]() | » Pracownicy Amber Gold też stracili swoje pieniądze |
My wykonywaliśmy swoją pracę i sprzedawaliśmy produkty finansowe. Wszystkie pieniądze szły na konta Amber Gold i my nie wiedzieliśmy, co się z nimi dalej dzieje. Nie mieliśmy pojęcia, że nie jest kupowane za nie złoto. Zapewniano nas, że złoto jest kupowane i jest przechowywane.
KO: Wszyscy wiedzieliśmy, że AG jest na liście KNF. Ale od 2009 roku prokuratura kilkakrotnie umarzała śledztwo w sprawie AG, więc mieliśmy podstawy sądzić, że wszystko jest OK. Nie było też jasno określonych przesłanek, dlaczego firma znajduje się na liście ostrzeżeń. KNF przez 3 lata nie potrafiła sformułować swoich tez.
Czy to prawda, że przez ostatnie miesiące funkcjonowania spółki pracownicy byli proszeni o częste zmiany kont klientów, na które wpłacano depozyty?
KS: Zmiany kont odbywały się automatycznie w systemie. Informowaliśmy tylko osoby, które miały kredyty, bo nie miałyby jak spłacić kredytu – chyba że w oddziale. Były zmiany, ale one rzeczywiście były związane z zamknięciami kont, które AG posiadał.
KO: Nikt z nas nie wiedział, na czym polegały zmiany kont. Po prostu otrzymywaliśmy komunikat od zarządu, że od teraz zmienia się numer konta i tyle. Gdybyśmy wiedzieli, że te zmiany są spowodowane wypowiadaniem umów przez banki, to z całą pewnością dałoby nam to do myślenia. Ja myślałam, że taka firma nie może działać na jednym koncie, więc kolejne rachunki nie robiły na mnie większego wrażenia.
Zastanawia mnie tylko fakt, że jeden ze znanych banków obsługiwał AG od kilku lat (tam też realizowaliśmy odsilenia kas z oddziałów), a dopiero niedawno poruszył wątek domniemanego prania pieniędzy. To jest dla mnie szokujące.
![]() | » Upadłość Amber Gold – co to oznacza dla klienta |
Czy osobom, którym skończyły się lokaty, proponowaliście od razu jej przedłużenie, na przykład na dłuższy okres? Czy większość klientów decydowała się od razu wypłacać pieniądze z zysku i więcej nie inwestować?
KS: Lokaty można było zawrzeć na okres od 1 do 60 miesięcy. Gdy kończyła się lokata, to klient mógł zrobić wszystko: zabrać same odsetki, odsetki z kapitałem, część kapitału albo dopłacić, by lokata była wyższa, i przedłużyć z nową kwotą. Bywało rożnie. Klienci często przedłużali lokaty na podobny albo ten sam okres. Przy czym nie mieliśmy wielu lokat długoterminowych. Najczęściej były to lokaty 1-, 2- i 6-miesięczne.
KO: Standardowo dwa tygodnie przed końcem lokaty opiekun dzwonił do klienta i informował o jej zakończeniu. Klient podejmował decyzję, czy przedłuża lokatę, czy wypłaca odsetki itp. To były w stu procentach decyzje klientów. Wiem, że są tacy klienci, którzy z odsetek 3-miesięcznej lokaty mieli drugą pensję kwartalną, bo inwestowali duże kwoty.
Czy pracownicy mieli do wyrobienia plany sprzedażowe, za które należały się premie? Wielu pracowników pisze bowiem, że również ulokowali tam swoje pieniądze. Robili to dobrowolnie czy aby zrealizować plany sprzedażowe?
KS: Były plany i premie, ale one nie mają nic wspólnego z lokatami pracowników. Pracownicy zakładali sobie lokaty dobrowolnie. Nie miały one wielkiego wpływu na realizację planu. Pracownicy lokowali swoje pieniądze, by również osiągnąć zysk. Lokaty zawsze były wypłacane na czas, a wysoki zysk kusił nie tylko klientów, ale również pracowników.
KO: Plan był dla każdego oddziału osobny, dzielony potem indywidualnie na każdego pracownika, a więc dokładnie tak jak w bankach. Jeśli oddział wyrobił target, to należały się premie. Mnie osobiście nie są znane przypadki lokowania własnych środków pracowników w celu wyrobienia planu. Myślę, że wielu pracowników kierowało się wyłącznie chęcią osiągnięcia zysków większych niż z lokat bankowych. Ja osobiście nie ulokowałam w AG ani złotówki – taką mam zasadę i nic poza tym. Doświadczenie zawodowe nauczyło mnie również, aby nikogo z rodziny ani znajomych nie namawiać na żadne inwestycje.
Obsługa klienta wyglądała następująco: klient przychodził, rozmawiał z opiekunem i wychodził. 80-90% klientów po pierwszej wizycie w oddziale zastanawiało się nad inwestycją. A potem ci klienci wracali i zakładali lokaty. Myślę, że kierowali się wyłącznie chęcią wyższego zysku bez podatku Belki. Ja nigdy nie zauważyłam jakichkolwiek form nacisku na klienta. To były świadome decyzje klientów.

Źródło: Bankier.pl
Czy nie miała Pani przeczucia, że oferowanie lokaty na tak wysoki procent bez ryzyka nie może być normalne? Czy pracownicy, którzy z Panią pracowali, nie próbowali dociec, co może być nie tak w ofercie AG?
KS: Ceny złota rosły drastycznie, do tego dochodził zysk z przeliczeń kursów (spread). 12 czy 13% to było w skali roku i to był procent składany, więc klient zakładający lokatę na 6 miesięcy nie miał dokładnie połowy, czyli 6 lub 6,5%, ale minimalnie mniej. Niemniej to było realne, patrząc na rynek dewizowy. Poza tym, gdyby tak nie było, banki również nie oferowałyby lokat w złoto, a wiemy, że oferowały.
KO: W firmie było tajemnicą, na czym naprawdę zarabia prezes. My jedynie policzyliśmy sobie, że na różnicach kursowych ma średnio około 40 zł na gramie złota na samo wejście klienta. Spółka Amber Gold miała swoje tabele kursowe. Jeśli do tego faktycznie złoto było kupowane po cenach hurtowych u zagranicznych kontrahentów, to takie oprocentowanie lokat było możliwe. Z perspektywy czasu okazało się, że to nie kruszec był obarczony ryzykiem, lecz sama firma.
Czy doszły Panią słuchy, że Amber Gold nie płacił kontrahentom za usługi reklamowe? Czy wie Pani coś więcej na ten temat?
KS: Absolutnie nie. Wszystkie rachunki były płacone zawsze na czas albo i przed czasem. Z tego co wiem, to tylko ostatni miesiąc był nieopłacony.
KO: Osobiście zajmowałam się marketingiem lokalnym. Jest mi wstyd, że zamówiłam usługi reklamowe, za które, co wiem, do dziś nie zapłacono.
O tym, że z finansami firmy coś jest nie tak, dowiedziałam się całkiem przypadkiem. W praktyce o wszystkim dowiadywaliśmy się przypadkiem, często wykorzystując prywatne znajomości. Okazało się, że AG nie płacił kontrahentom za usługi reklamowe. Potem doszedł komunikat o wstrzymaniu zakupów materiałów biurowych. Następnie zostały zablokowane usługi medyczne i karty paliwowe. Wszystko szło efektem domina, a my dowiadywaliśmy się o wyłączeniu kolejnej usługi, gdy ktoś z nas chciał z niej skorzystać. A później podczas osobistej wizyty w ZUS-ie dowiedziałam się, że mam nieodprowadzone składki od maja.
»Bulwersuje mnie krytyka klientów Amber Gold [list czytelnika] |
Banki wypierają się tego, jakoby nie chciały przyjmować osób wcześniej zatrudnionych w Amber Gold. Czy ma Pani informacje od innych pracowników, że ktoś nie chce ich zatrudniać przez wzgląd na AG? Czy nie obawia się Pani, że praca w AG może mieć poważny wpływ na pani karierę w branży finansowej?
KS: Tak, otrzymuję sygnały od koleżanek czy kolegów, że niektóre instytucje od razu dziękują pracownikom AG. Są jednak i takie, które ich zatrudniają.
KO: Byłabym nieszczera, gdybym powiedziała, że nie mam obaw o moją dalszą karierę w sektorze finansowym. Ja pracowałam w AG bardzo krótko, ale bardzo mi się ta praca podobała. Nigdzie jeszcze nie spotkałam się z taką kulturą biznesową i poszanowaniem pracownika. Praca w AG była moją świadomą decyzją i w sumie ciekawym doświadczeniem, pokazującym, na jakie inne obszary zwracać uwagę w tym biznesie. Od znajomych wiem, że środowiska bankowe zmówiły się, aby nie przyjmować kadry z Amber Gold. Szkoda, ponieważ jesteśmy dobrymi managerami. A ja osobiście nie czuję się odpowiedzialna za działania mojego pracodawcy, ponieważ nie miałam na nie absolutnie żadnego wpływu.
Czy mają Państwo obecnie jakiekolwiek informacje o firmie? Czy dostaliście już wypowiedzenia i zaległe pensje?
KS: Nie mamy żadnych informacji. Dostaliśmy wynagrodzenia za sierpień, ale o wypłacie większość dowiedziała się pocztą pantoflową bądź gdy przyszły przelewy na konto po długim oczekiwaniu. Dostaliśmy już wypowiedzenia, ale nie wiadomo, kiedy będą świadectwa pracy.
Ponoć wynagrodzenie za wrzesień i odprawa mają być pod koniec października, ale to tylko pogłoski. Nie otrzymujemy żadnych oficjalnych informacji.
KO: Wszyscy jesteśmy już w okresie wypowiedzenia umów o pracę. Wypowiedzenia przyszły pocztą. Nikt się z nami nie kontaktuje. Ja obecnie nie mam żadnych informacji dotyczących np. wypłaty wynagrodzeń. Skontaktowała się ze mną jedynie ABW i zostałam już przesłuchana w charakterze świadka.
Co do pensji za sierpień, to otrzymałam je w połowie września, ponieważ osobiście pojechałam po nie do Gdańska! Teraz czekam na wynagrodzenie za wrzesień i odprawę, ale nie wiem kiedy je otrzymam.
Rozmawiała Barbara Sielicka
Bankier.pl
[email protected]
